W Polsce panuje epidemia "szkolnicy"
Skarżą się na bóle głowy, brzucha i innych części ciała. Ich dolegliwości pojawiają się tylko raz dziennie - rankiem, gdy muszą iść do szkoły. Nazywana przez specjalistów "szkolnica" jest diagnozowana u coraz większej liczby uczniów. Symulują czy naprawdę cierpią?
1. Paluszek i główka...
Czy kiedykolwiek odebrałaś telefon od wychowawczyni twojego syna lub córki, z którego dowiedziałaś się, że dziecko skarży się na bóle brzucha, a krople miętowe nie pomagają? Jestem przekonana, że tak. Najczęściej tego typu sytuacje zdarzają się przed wcześniej zapowiedzianą klasówką albo przed znienawidzonym przez ucznia przedmiotem.
Przeczytaj również:
Nie rozmawiaj z obcymi, czyli jak mówić dzieciom o zagrożeniach
- Z Anią już w przedszkolu były problemy. Ze stresu popuszczała w majtki, chociaż w placówce nic złego jej się nie działo. Przedszkolanki mówiły, że do połowy dnia córka siedziała sama przy drzwiach i nie chciała się z nikim bawić. Objawy minęły, a my cieszyliśmy się, że to już koniec naszych problemów.
Sprawdź też:
W pierwszej klasie szkoły podstawowej wszystko wróciło ze zdwojoną siłą. Ania codziennie rano zanosiła się płaczem z powodu bólu brzucha. Nie mogła jeść, nie mogła spać. W końcu pomógł nam psycholog. Teraz córka jest w drugiej klasie i wszystko z nią w porządku. Ja jednak i tak boję się, że to znowu wróci – opowiada dla WP parenting Katarzyna, mama ośmioletniej Ani.
Wiele z takich bolesnych dolegliwości mija wraz ze zwolnieniem z lekcji i przyjściem do domu. Dziecko jednak przysięga, że nie symulowało, a brzuch naprawdę go bolał. Co w takim wypadku zrobić?
Jak mówi dla WP parenting psycholog Mateusz Dobosz, takich dolegliwości nie należy bagatelizować, a tym bardziej karcić za to dziecka. Mogą to być bowiem tzw. dolegliwości psychosomatyczne.
- Możliwość symulacji choroby przez dziecko rośnie wraz z jego wiekiem. Ta licealisty jest dużo bardziej prawdopodobna niż ucznia szkoły podstawowej. Młodsze dziecko może nie rozumieć do końca swoich objawów i nie kojarzyć ich ze zbliżającą się kartkówką lub nielubianą lekcją. Dlatego właśnie w takich przypadkach niezbędna jest rozmowa i wsparcie rodziców – dodaje ekspert.
2. ...to szkolna wymówka
Psycholog tłumaczy, że obecnie rozmowy w rodzinie są coraz rzadsze, a wychowaniem dzieci obarcza się szkołę i nauczycieli. - Dziecko może nie lubić jakiegoś nauczyciela czy przedmiotu lub czegoś się bać. O tych uczuciach oraz radzeniu sobie z nimi powinien dowiedzieć się jednak od rodziców – mówi.
Specjaliści uważają, że ból brzucha, głowy czy innej części ciała odczuwany przez dziecko tylko w wybranym miejscu w wielu przypadkach pojawia się na tle nerwowym. Malec może też skarżyć się na nudności z niewiadomej przyczyny.
Pojawiają się drżenia rąk, rumień na twarzy, nadmierne odczuwanie parcia na mocz, biegunka oraz pocenie się. Wywołuje je strach i stres związany z pójściem do szkoły. Taki uczeń nie udaje, a naprawdę cierpi.
Z danych brytyjskiej organizacji YoungMinds wynika, że co szósty uczeń zmaga się z lękami przed szkołą. Według polskich psychiatrów nawet co dziesiąty cierpi na fobie społeczne.
Charakteryzuje się ona lękiem przed kontaktem z drugim człowiekiem, ustną odpowiedzią w klasie. Chore dziecko może nawet odczuwać stres związany z jedzeniem drugiego śniadania w obecności kolegów z klasy. Właśnie dlatego uczniowie udają, że nie słyszą rano budzika bądź bardzo powoli się ubierają. Wszystko po to, by chociaż na chwilę skrócić czas pobytu w szkole.
Rozpoznanie problemu jest bardzo istotne. Dzięki szybkiej reakcji możemy uchronić dziecko przed wieloma poważniejszymi dolegliwościami. Zaniedbanie lub zbagatelizowanie najczęściej przynosi smutne konsekwencje w przyszłości.