Wysyłał osierocone niemowlęta do zakładu psychiatrycznego. Kontrowersyjny eksperyment, który zmienił naukę
Nigdy wcześniej nie było tak wielu osieroconych dzieci. Głodne, zaniedbane, zawszone. Ten lekarz postanowił, że.. odda porzucone niemowlęta do zakładu dla chorych umysłowo. Jak eksperyment Harolda Manville’a Skeelsa zmienił psychologię?
Głośny eksperyment miał miejsce w 1930 r. w Nowym Jorku. Historia zaczęła się jednak ćwierć wieku wcześniej, na drugiej półkuli.
Jest rok 1904. Psycholog Alfred Binet dostaje od dyrektora paryskiej szkoły zlecenie polegające na odseparowaniu dzieci opóźnionych w rozwoju od zdrowych. Binet wymyśla trzydzieści zadań, nieświadom jeszcze, że właśnie stworzył nie tylko jeden z pierwszych, ale też niewątpliwie najważniejszy w historii nauki test na inteligencję.
Badani kandydaci do szkoły mają dotknąć twarzy, liczyć, rozwiązywać zagadki oraz zaznaczać, które z prezentowanych na rysunkach postaci są najładniejsze. Test Stanford – Binet 5 jest stosowany do dziś, a jego najnowsza wersja pochodzi z 2017 r.
1. Moda na IQ
Rewolucyjne odkrycie Francuza, jakim jest wiek umysłowy badanego, mogący różnić się od jego rzeczywistego wieku urodzenia, obiega szybko cały świat. Pojawia się też najważniejszy dylemat w historii psychologii - co wpływa na poziom inteligencji, IQ, człowieka? Geny, czy raczej środowisko, w którym młody człowiek się wychowuje?
Zwolenników obu teorii jest wielu. Inny ceniony psycholog, Jean Piaget, prowadzi w Genewie obserwacje dzieci w różnym wieku, próbując wyodrębnić poszczególne fazy ich rozwoju (którymi do dziś posługują się specjaliści).
W 1930 r. własne badania podejmuje także trzydziestoletni, amerykański pediatra Harold Manville Skeels, pracujący w szpitalu w Nowym Jorku. Ambitny lekarz, uwielbiający swą pracę do tego stopnia, że wybrał miejskie sieroty, zamiast kontynuowania rodzinnego biznesu w Iowa, nieustannie zgłębia nowości z branży i obserwuje zachowanie swoich podopiecznych.
Podobnie jak koledzy z Europy pragnie odnaleźć odpowiedź na pytanie, skąd bierze się inteligencja. Odkrywa coś znacznie ważniejszego.
2. Setki płaczących sierot
Harold Skeels trafia na idealny moment do badań nad dziecięcą psychologią. Wielki Kryzys, który zaledwie rok wcześniej położył cień na życiu całego kraju, dosięgnął także najmłodszych.
Wcześniej nikt nie widział tak ogromnej ilości sierot. Są podrzucane pod szpitale, znajdowane w zaułkach, a nawet przy zwłokach swych rodziców - samobójców. New York’s Bellevue Hospital rozbrzmiewa ich płaczem. Sam Skeels ma ich w pewnym momencie pod opieką prawie osiemdziesięcioro. Na szybko dostawiane łóżeczka, chaos i zupełny brak możliwości zapewnienia dzieciom czegoś więcej, niż przewijanie i butelka z mlekiem, to codzienność, w jakiej lekarz musi pracować.
Zauważa, że brak interakcji personelu z maluchami sprawia, że po jakimś czasie dzieci... cichną. Przestają komunikować swoje potrzeby, nie interesują się otoczeniem, zaś ich funkcje poznawcze zaczynają ubożeć. Dziś wiemy, że jest to choroba sieroca. Skeels próbuje znaleźć przyczynę tego niemal katatonicznego stanu. Zastanawia go też, jak te widoczne gołym okiem i postępujące zaburzenia wpływać będą na inteligencję sierot w przyszłości. Los dzieci nie jest pediatrze obojętny.
Pewnego dnia pod jego opiekę trafiają dwie dziewczynki. Jedna ma zaledwie 13 miesięcy, druga 16. Ich stan opóźnienia wywołanego długotrwałym zaniedbaniem przeraża. Sam Skeels w swojej monografii określi je tak:
"Były w żałosnym stanie. Przypominały małe kreatury. Miały wszy, katar, szorstkie i bezbarwne włosy. Były wychudzone i bardzo nieproporcjonalnie zbudowane, co można uznać za skutek zaburzeń w żywieniu. Miały problem z napięciem mięśniowym. Były albo nadmiernie aktywne, albo smutne i nieobecne. Wtedy kiwały się, marudząc i mrucząc pod nosem, w tył i w przód".
Badanie metodą Bineta wykazuje, że współczynnik inteligencji dziewczynek nie przekracza 35 (przy średniej 100). Są zaniedbane i nie znają dotyku ludzkiego. Nie wiadomo, czy to praktykujący przy Skeelsie student, Lewis Terman, podsunął mentorowi pomysł przedziwnego eksperymentu, czy wpadł na to sam pediatra. Wiadomo, że jego najbliższe działania na wiele lat wykluczyły go ze środowiska, budząc oburzenie otoczenia.
3. Dzieci w zakładzie dla obłąkanych
Ku zgrozie personelu, lekarz postanowił oddać dziewczynki pod opiekę kobiet zamkniętych w nowojorskim zakładzie dla obłąkanych. Należy wziąć pod uwagę, że w zakładach takich przebywały wówczas zarówno kobiety z tak zwaną histerią, jak i niepełnosprawne intelektualnie, czy w stanie depresji. Mieszanka wybuchowa, można by zażartować. Wówczas nikomu do śmiechu nie było.
Skeels zaryzykował wszystko. Karierę, tytuł lekarza. Dlaczego? Podczas rutynowej wizyty w zakładzie odkrył, że wiele spośród zamkniętych w nim kobiet ma ogromną potrzebę dzielenia się miłością i opieką. W rozmowach z kolegami po fachu powoływał się na pojęcie instynktu macierzyńskiego.
Kontrowersyjny eksperyment trwał pół roku. Gdy po tym czasie lekarz pojechał do zakładu, oniemiał. Skutki choroby sierocej u obu dziewczynek cofnęły się! Przywitały go uśmiechnięte i gaworzące dzieci! Badanie testem Bineta wykazało, że ich IQ skoczyło do 77 punktów u jednej dziewczynki i 87 u drugiej!
Kobiety okazywały dziewczynkom czułość, jakiej obie nigdy nie zaznały. Śpiewały im, nosiły je na rękach i pokazywały świat. Opiekowały się nimi. Dzieci powitały doktora w czystej pościeli, wśród uszytych zabawek i pledów. Dla kilkudziesięciu zamkniętych w samotności kobiet te dwie małe istoty stały się światłem, oknem na świat i źródłem wielkiej miłości.
4. Zdumiewające efekty
Czym prędzej lekarz zabrał ze szpitala kolejnych jedenaścioro sierot poniżej trzeciego roku życia i zawiózł je do zakładu. Po dwóch latach pobytu w ośrodku dla kobiet, wszelkie symptomy choroby sierocej cofnęły się u każdego z dzieci. IQ wzrosło średnio do 86 - 90, co było ogromną zmianą, zważywszy, że w sierocińcu nie przekraczało 26 punktów. Jednocześnie w grupie kontrolnej, czyli wśród dzieci pozostałych w szpitalu, iloraz inteligencji podczas pobytu w placówce medycznej spadł średnio o 26 proc.
W latach '60 XX wieku, emerytowany już lekarz spotkał się z dziećmi, które uratował od trwałych skutków upośledzenia poznawczo - emocjonalnego. Każdy z dawnych podopiecznych miał dobrą pracę i pozycję społeczną. Wszystkie dziewczynki pracowały albo jako pielęgniarki, albo jako nauczycielki, co dodatkowo zdziwiło lekarza. Sam Skeels wspominał:
"Dziś wydaje się oczywiste, że istnieje niezliczona liczba dzieci, które - mimo zdrowych możliwości biologicznych - doświadczą opóźnienia w rozwoju ze względu na kompletny brak zaangażowania w ich rozwój ze strony społeczeństwa. Odpowiednia interwencja, by cofnąć zaniedbania jest konieczna. Świadczą o tym wyniki mojego eksperymentu, ale też i ostatnich dwudziestu lat prac w zakresie psychologii dziecięcej. Niszczycielskie skutki ubóstwa, problemów społecznych i pozbawienia rodziców można cofnąć. To powinno stać się podstawą pracy badawczej nad dziećmi. Jeśli tragiczny los trzynastu sierot dało się odwrócić i jeśli istnieje szansa, że może to się stać w przypadku innych dzieci, jak stało się w moim eksperymencie, los tych dzieci i ich tragedie nie istniały na próżno".
Dziś Skeels bywa przez psychologię pomijany, szczególnie przez zwolenników determinizmu genetycznego. Wielu specjalistów uważało jego eksperyment za niebezpieczny i dyskredytowało postać doktora.
Nawet John Bowlby, twórca teorii przywiązania, bardzo "oszczędnie" opisuje w swoich dziełach postać nowojorskiego pediatry. I choć właśnie dzięki Skeelsowi machina badań nad czynnikami rozwoju dzieci ruszyła, zaś zainteresowanie rozwojem sierot wzrosło, a słownik specjalistyczny wzbogacił się o takie pojęcia, jak choroba sieroca czy deprywacja macierzyńska, dziś postać ta znana jest głównie wnikliwym studentom historii badań psychologicznych.
Agata Sosnowska - rocznik 83, absolwentka filologii polskiej na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego, studentka psychologii klinicznej w Akademii Ekonomiczno - Humanistycznej w Warszawie, współwłaścicielka szkoły języka polskiego dla cudzoziemców Warszawskie Centrum Rozwoju. Zakochana w historii przedwojennej Warszawy, true crime stories, Podlasiu i kulturze amerykańskiej prowincji. Pisze więcej, niż mówi, bo to mniej męczące. Chce być znaną i bogatą pisarką.