Czy można zwiększyć IQ dziecka?
Każdy chce, by jego dziecko było inteligentne i dobrze radziło sobie w przedszkolu, w szkole i na zajęciach pozalekcyjnych. Jak sprawić, by było mądrzejsze i jak zwiększyć jego IQ? Czy to w ogóle możliwe?
Niektórzy eksperci twierdzą, że nie, bo inteligencja jest ustalona w momencie narodzin, inni zaś, że jest zmienna. Nikt jednak nie zaprzecza, że można zwiększyć możliwości intelektualne dziecka.
Dr Urszula Sajewicz-Radtke, psycholog rozwojowy z SWPS w Sopocie, pracująca w Specjalistycznej Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej Tęcza w Gdańsku jest zdania, że rodzimy się z pewnym potencjałem, ale to rodzaj stymulacji, jaki otrzymuje dziecko, wpływa na jego rozwój intelektualny. Mamy w poradni chłopca bardzo zaniedbanego środowiskowo. Ma 13 lat, ale nie umie nazwać kwadratu, bo nie wie jak on wygląda. Jednak w czasie pracy, pod tym ogromnym zaniedbaniem i problemami, widzimy sprawne rozumowanie, umiejętność szukania wskazówek, chęć radzenia sobie z każdą sytuacją. I oto mamy dowód – dwa w jednym, czyli potencjał od urodzenia i późniejsza praca z dzieckiem dają najlepsze efekty.
Rodzice jak eksperci, jedni uważają, że inteligencja dziecka jest określona w chwili urodzenia i rozwija się naturalnie. I tak długo, jak ich pociechy wydają się na tyle inteligentne, by poradzić sobie w życiu, są szczęśliwi, pozostawiając je samym sobie. Inni sądzą, że ich powinnością jest rozwijać i stymulować inteligencję dziecka.
Jak twierdzi dr Theva Nithy, autor książki "Twoje dziecko, twój geniusz", każde dziecko rodzi się z 12 miliardami komórek mózgowych zwanych neuronami. Jednak neurony, które nie są wykorzystywane przez dziecko do 12 roku życia umierają. Badania pokazują, że średnio zachowuje się ich tylko 6 miliardów. To kolosalna strata. Zdaniem dr. Nithy rodzice muszą starać się, by ich dziecko korzystało z pełnego potencjału neuronów, zanim osiągnie wiek 12 lat. W ten sposób mogą być pewni, że dziecko może optymalnie wykorzystywać zdolności swego mózgu.
To trudny i delikatny temat - przyznaje dr Sajewicz-Radtke. - Rodzice są dzisiaj bardzo skoncentrowani na wspieraniu rozwoju poznawczego swoich dzieci. I bardzo dobrze, że tak jest, musimy jednak zastanowić się, co rozumiemy pod pojęciem inteligencji. Kiedy mówimy o klasycznym IQ, takim, które sprawdzamy testami, to oczywiście jest ono formą inteligencji. Kiedy patrzymy na podłoże teoretyczne, na bazie którego zbudowano testy, oczywiście mówią one o intelekcie. Musimy jednak, za każdym razem, kiedy stymulujemy rozwój naszych dzieci, zastanawiać się, jakich cech i umiejętności chcę swoje dziecko nauczyć. I nie zawsze intelekt psychometryczny, ten mierzony testami, jest spójny z dobrym rozumieniem sprawnego, inteligentnego człowieka. Najbardziej powszechny w Polsce jest test Wechslera, na marginesie, straszna staroć i na świecie się tej wersji od dawna nie używa, który pozwala na zbadanie dwóch obszarów inteligencji: słownej i bezsłownej. W wypadku tej pierwszej, sprawdza się zasób wiedzy, słownictwa, rozumienie zasad i norm społecznych, wykonuje operacje logiczne i przy wszystkich zadaniach musimy używać języka. Obszar inteligencji bezsłownej zaś to obszar, w którym nie używamy języka, to myślenie przyczynowo-skutkowe, logiczne – gdzie przy rozwiązywaniu nie musimy korzystać z kompetencji językowych. Dziecko musi samo wymyślić, co należy zrobić. Później otrzymujemy wynik ogólny. I od razu możemy zobaczyć w profilach inteligencji dzieci pewne różnice. Dziecko, które urodziło się z zupełnie przeciętną inteligencją, ale którego rodzice włożyli bardzo dużo wysiłku w jego stymulację, będzie często miało wysokie wyniki w skali słownej, tam gdzie używa języka i przeciętne w skali bezsłownej. Mamy też dzieci, które mają bardzo wysoką inteligencje bezsłowną, urodzone z wysokim potencjałem intelektualnym, ale bardzo obniżoną skalą słowną. To nam pokazuje, że mogło ono nie otrzymać dobrej stymulacji środowiskowej. Czy to znaczy, że jest mało inteligentne? Z mojej perspektywy, na pewno nie. Niskie IQ nie świadczy o braku zdolności rozumowania.
1. Czy można zwiększyć inteligencję dziecka?
Czym jest dzieciństwo? Beztroskim czasem zabawy? Wydaje się, że już nie, w każdym razie nie w takim stopniu, jak jeszcze 30 lat temu. Maluchy muszą wiedzieć więcej, robić więcej. A rodzice zaczynają dostrzegać jako swój obowiązek wyposażenie dziecka w instrumenty do radzenia sobie z tą presją. Sami stając do wyścigu szczurów, czują się w obowiązku, by do tego samego przygotować dzieci. I to jak najwcześniej.
2. Czy w takim razie mierzenie poziomu IQ nie ma sensu?
To za dużo powiedziane - mówi dr Sajewicz-Radtke. - Dzięki testom, możemy jednak dostosować formy pracy z dzieckiem. Dobrze jest wiedzieć, czy Zosi nie idzie w nauce, bo ma niższy intelekt, czy może ma dobry intelekt, ale jest dyslektyczna i źle przetwarza – wzrokowo lub słuchowo – informacje, czy może dzieje się jeszcze coś innego. Poziom intelektu to jeden ze wskaźników do planowania metod pomocy dziecku. Istotne jest jednak nie to, jakie jest IQ (150 czy 80), ale jakie obszary rozumowania dziecka są dobrze rozwinięte, a jakie wymagają stymulacji. Psycholog społeczny prof. Richard Nisbett w książce „Inteligencja. Sposoby oddziaływania na IQ” twierdzi, że intelekt nie zależy przede wszystkim od genów, determinuje go wpływ szkoły i otoczenia, w którym rozwija się dziecko. I choć o inteligencji dziecka należy myśleć od momentu jego narodzin, profesor jest pewien, że zaniedbania można odrobić jeszcze w wieku przedszkolnym.
3. Zaczynamy od momentu narodzin?
Absolutnie tak - przekonuje dr. Sajewicz-Radtke. - Nie powinniśmy czekać. Niech za przykład posłużą badania matek z depresja poporodową. Teoretycznie – co ma depresja matki do rozwoju intelektualnego dzieci? Okazało się jednak, że dzieci takich matek osiągały niższe wyniki w tekstach inteligencji. Dlaczego? Przecież mamy zajmowały się fizycznie dziećmi, przewijały, karmiły... Ale nie było miedzy nimi a maluchami w okresie niemowlęcym interakcji. Matki w depresji mają twarze niewyrażające emocji, nie śmieją się do dzieci, nie robią min. To wystarczyło. A przecież mówimy o sześciu tygodniach, bo w takim okresie po porodzie najczęściej diagnozuje się depresję poporodową. Złe stymulowanie rozwoju dziecka w tym początkowym okresie niesie konsekwencje w postaci obniżonego poziomu inteligencji. To absolutny dowód na to, że rozwój poznawczy musimy stymulować od początku.
4. Czy jest taki moment, że już nie warto?
Nie, nie ma takiego wieku, takiego zaburzenia i takiego opóźnienia w rozwoju, które skłaniałoby do konkluzji, że nie warto już nic z dzieckiem robić. Współczesne badania dotyczące neuroplastyczności mózgu mówią, że wciąż nie znamy jego możliwości. Naukowcy codziennie uczą się czegoś nowego. Mamy pacjentów pozbawionych części mózgu z ośrodkami odpowiadającymi za mowę, którzy mówią. I nikt nie rozumie dlaczego. Często pokutuje w nas przekonanie – ach, on ma zespół Downa, to niczego nie osiągnie. Jednak póki nie spróbuję pracować z dzieckiem, póki nie zacznę go stymulować, nie wiem gdzie jest jego granica. Bo wciąż nie znamy fenomenu plastyczności mózgu.
5. Podsumujmy - czy można zwiększyć inteligencję dziecka?
- Oczywiście, że można - odpowiada Sajewicz-Radtke. - To jest bardzo ważne zadanie rodziców. Nie zwiększajmy jej jednak w kontekście zadań zawartych w teście inteligencji. Stymulujmy dziecko do tego, by było samodzielne w rozumowaniu. Nie mówmy mu, jak ma coś zrobić, jak należy coś rozwiązać i jak świat jest skonstruowany, niech ono samo o tym pomyśli. Zadawajmy pytania – jak ty sądzisz? Mobilizujmy – wymyśl to. A jeśli nie wiesz, pomyśl gdzie możesz się tego dowiedzieć, kogo zapytać. Warto uczyć dzieci pewnych strategii do wykorzystania w procesie rozumowania, bo to jest istota aktywnego myślenia, a przez to również inteligencji. Tylko pamiętajmy, że nie zawsze muszą temu służyć edukacyjne zabawki. Trzeba zachować równowagę pomiędzy edukacją a zabawą.
W momencie, kiedy dziecko siada naprzeciwko psychologa i nie zna odpowiedzi, ale zaczyna kombinować, myśleć (mama mówiła mi to, a to widziałem w telewizji), potrafi uzyskać wyniki wyższe również w testach psychometrycznych. Testy inteligencji będą punktowały takie zachowania - dzieci aktywne poznawczo, kombinujące.
Bo oprócz testu Wechslera, są też inne. Na przykład aktualna nowość na rynku psychologicznym – test międzykulturowy, niezwiązany z językiem, dzięki któremu możemy zobaczyć jak dzieci rozumują. Rodzice mają moc rozwoju intelektu dzieci - zapewnia psycholog. - Niestety, system edukacji nie bardzo lubi dzieci dociekliwe. Dziecko dociekliwe, zadające pytania, aktywne, nie jest dobrze widzianym uczniem, przeszkadza, wybija z rytmu lekcji. Dlatego właśnie musimy uważać, jeśli wykształcimy w dziecku taka cechę - dużej aktywności poznawczej, dużej ciekawości, bo niestety na poziomie szkoły możemy mieć kłopoty. Ale moim zdaniem to nie powinno nas powstrzymywać.
6. Czy można zwiększyć inteligencję dziecka?
W momencie, kiedy dziecko siada naprzeciwko psychologa i nie zna odpowiedzi, ale zaczyna kombinować, myśleć (mama mówiła mi to, a to widziałem w telewizji), potrafi uzyskać wyniki wyższe również w testach psychometrycznych. Testy inteligencji będą punktowały takie zachowania - dzieci aktywne poznawczo, kombinujące.
Bo oprócz testu Wechslera, są też inne. Na przykład aktualna nowość na rynku psychologicznym – test międzykulturowy, niezwiązany z językiem, dzięki któremu możemy zobaczyć jak dzieci rozumują.
Rodzice mają moc rozwoju intelektu dzieci - zapewnia psycholog. - Niestety, system edukacji nie bardzo lubi dzieci dociekliwe. Dziecko dociekliwe, zadające pytania, aktywne, nie jest dobrze widzianym uczniem, przeszkadza, wybija z rytmu lekcji. Dlatego właśnie musimy uważać, jeśli wykształcimy w dziecku taka cechę - dużej aktywności poznawczej, dużej ciekawości, bo niestety na poziomie szkoły możemy mieć kłopoty. Ale moim zdaniem to nie powinno nas powstrzymywać.
7. Zadania dla rodziców
7.1. Nie bać się trudnych pytań dzieci.
Nie zabić radości dziecka z myślenia. Zachęcać do zadawania pytań, nie uciszać. Jeśli nie znasz odpowiedzi, to super – poszukaj jej razem z dzieckiem. Nie bój się tego, że nie wiesz, czy że nie umiesz dziecku czegoś wytłumaczyć. Nie broń się uciszając dziecko: „co ty zadajesz takie bzdurne pytania”, albo „idź do ojca/matki, to ci wytłumaczy”.
7.2. Nie wyręczać dzieci w myśleniu.
Nie mówić mu jak jest na świecie, nie zakładać, że czegoś nie wie, ale raczej pytać i zachęcać do poszukiwań, do aktywnego poznawania świata. To bardzo ważne, żeby dziecko lubiło myśleć.
7.3. Nie wytyczaj granic, do jakich twoje dziecko może dojść.
Nie ma ściany, za którą nie ma już nic, zawsze można iść krok dalej. Ta myśl pojawiła się w psychologii już w początkach XIX w. Psycholog Lew Wygotski stworzył wówczas cudowne pojecie strefy najbliższego rozwoju. Nie dawaj dziecku nigdy zadań na jego wiek, na stan na tu i teraz, ale zawsze ciut trudniejsze, żeby było wyzwanie, żeby musiało pomyśleć jak coś zrobić, a nie robić to z łatwością. To właśnie stymuluje dziecko do pokonywania granic. Stawia wyzwania, pokazuje, że rozwiązywanie zadań może być dobrą zabawą. To jest zresztą problem dzieci zdolnych w szkole, im wszystko idzie gładko i w końcu zaczynają się nudzić, nie rozwijają się.
Wreszcie na koniec – jak rodziców do tego wszystko przekonać? Psycholog Urszula Sajwiecz-Radtke opowiada o metodzie znanej na całym świecie od dawna, która do Polski dopiero wchodzi. Nazywa się Instrumental Enrichment, a stworzył ją prof. Reuven Feuerstein.
To musisz wiedzieć:
Kiedy wrócił do Izraela po II wojnie światowej, dostał pod opiekę ogromną grupę dzieci ocalałych z holocaustu. Miał je przywrócić społeczeństwu. Prof. Feuerstein stworzył metodę nie tyle uczenia, co raczej aktywizowania potencjału poznawczego. Metoda, która pozwala pokazać dziecku, że myślenie jest fajne, że dobrze jest rozwiązywać problemy, że nauka to fantastyczna przygoda.
Instrumental Enrichment jest banalnie proste. Opiera się na zasadzie mediowania. Nie mówi się dziecku co ma zrobić, tylko cały czas zadaje pytania. Jeśli ma zadanie z matematyki, nie nakazujemy przeczytania polecenia, mówimy: od czego, jak myślisz, powinieneś zacząć? A dlaczego od tego? Skąd wiesz? Wciąż pytamy i nawet jeśli dziecko udziela dobrych odpowiedzi, pytamy o uzasadnienie.
Zróbmy w domach mały eksperyment. Jeśli zapytamy dziecko po udzieleniu nam odpowiedzi: „A jesteś pewien?”, w 90 proc. zmieni zdanie, zyskując niemal pewność, że popełniło błąd. Dlatego tak ważne jest uczenie uzasadniania swoich prawidłowych odpowiedzi. Samodzielność w rozumowaniu – oto co powinniśmy propagować i czego uczyć nasze dzieci.
Prof. Feuerstein był w stanie wyprowadzić na prostą dzieci, które przeżyły potężną traumę. Dobrze sobie radzą. Profesor wciąż prowadzi swój ośrodek. To piękna idea pokazująca, że nie ma granic dla ludzkiego umysłu i mózgu. Dr Sajewicz-Radtke opowiada o spotkaniu z chłopakiem, któremu po wypadku usunięto ogromną partię mózgu, z ośrodkami czytania i mowy. Nie dość, że mówi, to także czyta i to w dwóch językach. A zatem wszystko jest możliwe. Musisz tylko stymulować mózg dziecka i jego aktywność, bo nie ma innej drogi rozwoju.