Urodziła w wieku 55 lat. Matka siedmiorga dzieci opowiedziała o "irlandzkich bliźniętach"
Choć termin "irlandzkie bliźnięta" brzmi dość tajemniczo w polskiej kulturze, to rodzeństwa określane w ten sposób nie są rzadkością. Przykładem są dzieci naszej czytelniczki, które rodziły się co 10 miesięcy. Mimo że starała się o córkę, na świecie pojawili się... trzej chłopcy.
Oto #TopWP. Przypominamy najlepsze materiały ostatnich miesięcy.
1. Starania o córkę przyniosły nieoczekiwany efekt
Pani Iwona z Malborka zawsze marzyła o byciu mamą. Kiedy więc znalazła odpowiedniego kandydata na męża, nie czekała ani chwili. Mężczyzna miał tylko jedno zastrzeżenie - marzyła mu się córeczka.
- Mając 19 lat, miałam problemy z nerkami i lekarze mi mówili, żebym wstrzymała się z dzieckiem. Dlatego ta pierwsza ciąża nie była słodka i przyjemna, ale udało się, donosiłam do końca i w sierpniu urodził mi się syn. Nie planowałam od razu drugiego dziecka, ale tak się złożyło, że po miesiącu od porodu zaszłam w ciążę no i w czerwcu urodziłam… drugiego syna. Mąż przeżywał to strasznie i powiedział, że do trzech razy sztuka - córka będzie za trzecim razem. No i tak się złożyło, że w maju urodziłam, tak, trzeciego syna - mówi w rozmowie z WP Parenting.
Kobieta zachodziła w następne ciąże zaledwie miesiąc po porodzie, a dzieci rodziły się równo co 10 miesięcy. W liście do redakcji, który otrzymaliśmy od pani Iwony, zastanawiała się, czy to oznacza, że urodziła "irlandzkie" dzieci.
2. Bliźnięta irlandzkie – co to znaczy?
W ostatnich miesiącach bardzo popularne w polskich mediach społecznościowych stało się określenie "bliźnięta irlandzkie". Powstało ono w USA pod koniec XIX wieku i dotyczyło dzieci irlandzkich imigrantów, których rodziny były zazwyczaj wielodzietne.
Jednak co to dokładnie oznacza? Jest to rodzeństwo, ale nie z jednej ciąży, jak w przypadku zwykłych bliźniąt, a dwóch pojedynczych. Dlaczego więc bliźnięta? Wszystko przez to, że mama zachodzi w drugą ciążę maksymalnie kilka tygodni po pierwszym porodzie.
Należy pamiętać, że połóg to czas, w którym wszystkie zmiany, jakie zaszły w organizmie kobiety się powoli cofają. Trwa to około sześciu tygodni, w ciągu których zazwyczaj zapłodnienie jest niemożliwe, ale... nie zawsze.
Magazyn "Obstetrics & Gynecology" opublikował badania dr Emily Jackson i dr Anny Glasier ze Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), które sprawdziły, jak przebiegała owulacja u kobiet niekarmiących piersią. Wyniki były zaskakujące, ponieważ okazało się, że niektóre z nich były płodne już po 25-27 dniach (zazwyczaj jest to od 45 do 95 dni). Mimo to lekarze apelują, by nie spieszyć się z kolejną ciążą.
- Zaleca się, aby dać organizmowi nieco więcej czasu na odzyskanie pełni sił po wydaniu dziecka na świat, co jest ogromnym wysiłkiem dla kobiety - powiedział w rozmowie z magazynem prof. Bill Ledger z Royal Hallamshire Hospital w Sheffield. - Zresztą, również pierwsze pół roku życia dziecka jest dla matki wyczerpującym czasem – dodał.
3. Mama siódemki dzieci
Również pani Iwonie wszyscy odradzali dalsze starania o córkę. Jak sama przyznaje, często słyszała, że "jak jest jedna forma, to będą tylko sami chłopcy". Jednak po pięciu latach wszystko się zmieniło i dla równowagi urodziła… trzy dziewczynki.
- Bycie mamą trójki dzieci to była piękna sprawa. Jeszcze byli w zbliżonym wieku, wzrost podobny, to wszyscy ich brali za trojaczki - mówi. - Jak po pięciu latach urodziła się córeczka, to chłopcy robili dla niej wszystko. Gdy ktoś, widząc wózek, pytał: "macie siostrzyczkę, czy braciszka?", to odpowiadali: "my mamy królewnę" - dodaje - dodaje.
Czy poradzenie sobie z trójką dzieci poniżej trzeciego roku życia było dla pani bardzo trudne, czy paradoksalnie łatwiej było się nimi zajmować?
- Ja za każdym razem pracowałam do końca. Ledwo urodziłam, to po sześciu tygodniach wróciłam do pracy. Z mężem szczęśliwie pracowaliśmy w jednym zakładzie, także po prostu się zmienialiśmy - mówi. - Wiadomo, że jak dzieci poszły do przedszkola, to jak jedno coś złapało, to od razu cała trójka była chora, ale jeśli chodzi o wychowywanie, to nie było żadnych problemów - wspomina.
Czy trzy pierwsze porody były bardziej wymagające niż te z dłuższą przerwą?
- Powiem szczerze, że pierwszy poród był najtrudniejszy, bo mój syn za nic nie chciał wyjść, ale drugi, trzeci - to jak z płatka. Wszystkie ciąże były książkowe, idealne, nie było żadnych nudności, problemów z donoszeniem, ani nic z tych rzeczy - wspomina.
Najmłodszego synka pani Iwona urodziła mając 55 lat. Jak sama przyznaje, siódma ciąża była najlepsza i mimo wątpliwości nie miała żadnych komplikacji.
- Rewelacyjna była, rewelacyjna! Lekarze mi mówili, że w tym wieku to tylko cesarka… ale gdzie tam! Trafiłam na starego lekarza, który mi powiedział: "Pani szóstkę urodziła naturalnie, to z siódmym też gładko pójdzie" - mówi. - Cały poród był praktycznie z uśmiechem na twarzy - dodaje.
Jak zareagowało starsze rodzeństwo?
- Cieszyli się, a jakże. To dość duża różnica wieku, bo moje dzieci mają teraz 38,37,36,31,18 i 14 lat, a to maleństwo ma teraz trzy latka - mówi. - Muszę przyznać, że udały mi się dzieciaczki. Jestem z nich bardzo dumna - podsumowuje.
Maria Krasicka, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl