Dlaczego warto mieć rodzinę wielodzietną?
Posiadanie licznego potomstwa wywołuje u ludzi swego rodzaju sensację. Jak się jednak okazuje, życie w wieloosobowej rodzinie wcale nie jest naznaczone wieloma trudnościami.
W Polsce najczęstszy model rodziny to 2+2, wiele par decyduje się jednak tylko na jedno dziecko. Ma to związek z sytuacją materialną i współczesnym modelem życia. Rodziny wielodzietne obecnie należą do rzadkości, dlatego też budzą zdziwienie osób postronnych.
– Pamiętam, jak się za nami oglądali, gdy szliśmy nadmorskim deptakiem – mówi Kasia, mama siedmiorga dzieci. I dodaje: - Jedna starsza pani nawet zapytała nas wtedy, czy wszystkie dzieci są nasze. Mnie jej pytanie nawet nie zdziwiło. W przekonaniu wielu osób rodziny wielodzietne to rodziny patologiczne, naznaczone wieloma dysfunkcjami. W naszym przypadku tak nie jest: jesteśmy kochającą się rodziną z wszystkimi odcieniami miłości – kłócimy się, nasze dzieciaki czasem się biją i na siebie obrażają, ale za chwilę tulą się i wspólnie bawią.
Życie w rodzinach wielodzietnych jest i trudne, i łatwe zarazem. Z jednej bowiem strony posiadanie dziecka wiąże się z emocjami pozytywnymi, tj. radość, śmiech, z drugiej zaś negatywnymi (rozdrażnienie, zmęczenie, lęk). A gdyby tak wszystko to pomnożyć raz siedem?
– Rodzice licznego potomstwa wcale nie mają o wiele więcej trosk niż rodzice jednego dziecka – wskazuje Kasia. – W naszym przypadku wszystko jest w nieustannym ruchu, a cała gama emocji towarzyszy nam każdego dnia. Zajęć jest tyle, że nie mam czasu zajmować się drobnostkami. Czerpię siłę z każdego uśmiechu moich dzieci, bo wiem, że za jakiś czas przyda mi się ona, gdy maluchy będą chore lub przygnębione – kończy mama siedmiorga dzieci.
Swego rodzaju barierą, która powstrzymuje rodziców przed posiadaniem większej liczby dzieci, są kwestie finansowe. Wsparciem w tym zakresie ma być wprowadzony w tym roku rządowy program 500+. W ten sposób w Polsce ma zwiększyć się liczba urodzeń dzieci. O efektach projektu będzie jednak można mówić dopiero za kilka lat.
Kasię, naszą rozmówczynię, to nie 500+ skłoniło do posiadania licznego potomstwa. Jak sama mówi, planowali z mężem dużą rodzinę.
- Pięcioro pierwszych dzieci planowaliśmy, w przypadku synów urodzonych jako ostatnich zadecydowała za nas natura. I dodaje: - Baliśmy się o kwestie finansowe, ale od samego początku wiedzieliśmy, że sobie poradzimy. Mieliśmy o tyle łatwo, że wchodząc w dorosłe życie mieliśmy duży dom, który mąż odziedziczył po dziadkach. Wydatki naszej rodziny są jednak duże. Zawodowo pracuje tylko mąż, ja zajmuje się dziećmi i domem. Pomagają też moi rodzice.
Niektórym wydaje się, że dom rodzin wielodzietnych to jedno wielkie pole bitwy. Kiedy jednak odwiedzi się Kasię i jej rodzinę, jest się zaproszonym do pięknego salonu z dużym stołem, na którym stoją kwiaty. Podłoga jest czysta, zabawki leżą w kąciku. I tylko ogromna szafka na buty ustawiona w przedpokoju wskazuje na to, że mieszka tam aż dziewięć osób. Troje starszych dzieci pomaga nakryć do stołu, dwoje młodszych właśnie wychodzi do kolegi, a najmłodsi – Tadek i Antoś – beztrosko się bawią. Kasia twierdzi, że wszystko jest kwestią organizacji.
– To nie jest tak, że w naszym domu zawsze jest czystko i pachnąco. Mam jednak duże wsparcie w nastoletnich już dzieciach, które były od zawsze uczone porządku. U nas każdy ma obowiązki dostosowane do swojego wieku. Dzieci mają swoje pokoje, o które dbają – wskazuje mama Karoliny (14 l.), Mikołaja (12 l.), Franciszka (11 l.), Sary (9 l.), Niny (6 l.), Tadka (4 l.) i Antosia (19 miesięcy).
Rodziny wielodzietne borykają się z wieloma problemami. Rodzice licznego potomstwa często jednak mówią o tym, że trudy dnia codziennego mijają z chwilą, gdy patrzy się na uśmiechnięte twarzy swoich dzieci. Bo w rodzinach wielodzietnych miłość też się mnoży.