Udostępniała takie zdjęcia. Teraz bardzo tego żałuje
Celebryci od dziesięcioleci dbają o prywatność swoich dzieci, zasłaniając ich twarze na zdjęciach. Teraz do podobnych wniosków dochodzą również zwykli rodzice, którzy jeszcze nie tak dawno sami udostępniali zdjęcia swoich pociech w mediach społecznościowych.
1. Jej córka stała się wiralem
W ciągu ostatnich 15 lat media społecznościowe stały się nieodłącznym elementem życia codziennego. Ludzie na całym świecie dzielą się swoimi przemyśleniami, osiągnięciami, a także, często nie zdając sobie sprawy z konsekwencji, zdjęciami i filmami.
Niestety tyczy się to również rodziców, którzy chcąc pokazać swoje dzieci, narażają je na niebezpieczeństwo. Nawet jeśli konto na Facebooku, czy Instagramie obserwuje tylko garstka użytkowników, treści tam umieszczane, szybko mogą się dostać w niepowołane ręce.
@kodyeelyse Reply to @claudiamethner ♬ original sound - KODYE 🐍
Przekonała się o tym Kodye Elyse, mama trójki dzieci, która podczas pierwszego lockdownu spowodowanego koronawirusem, postanowiła założyć konto na TikToku. Kobieta publikowała tam niewinne filmiki, a że nie miała żadnych obserwujących, uznała, że nic strasznego się nie wydarzy.
Jednak komentarze pod jednym z jej filmików, na którym tańczy razem ze swoją pięcioletnią córką, sprawił, że Kodye postanowiła całkowicie zrezygnować z publikowania wizerunków swoich dzieci w internecie. Krótki klip, który w szybkim czasie zgromadził ponad sześć milionów widzów, polegał na tym, że tańcząca pięciolatka w pewnym momencie zmienia się w swoją mamę.
- Pamiętam, że jeden z "najlepszych" komentarzy brzmiał: "ta młodsza bardziej mi się podoba" – wspomina mama. - Tego dnia zdecydowałam, że usunę wszystkie treści, które przedstawiają moje dzieci. Wiedziałam, że moja córka nie ma nic do powiedzenia, nie rozumie, że jej twarz widziało tak wiele osób na całym świecie - dodaje.
2. Niebezpieczeństwa związane z sharentingiem
Materiały udostępniane na portalach społecznościowych mogą zdradzić bardzo dużo informacji na temat dziecka, miejsca jego zamieszkania, czy placówki, do której uczęszcza. Jak wynika z badań prowadzonych przez australijskich naukowców, około 50 proc. danych znajdujących się na serwerach pedofilskich zostało pobranych ze stron rodziców bez ich wiedzy.
Również w Polsce istnieje problem "sharentingu". Około 40 proc. rodziców przyznaje, że udostępnia zdjęcia swoich dzieci w internecie, z czego 42 proc. udostępnia te materiały grupom większym niż dwustu znajomym. Niestety, wraz ze wzrostem liczby użytkowników mediów społecznościowych, zwłaszcza na platformach wideo, takich jak TikTok, potencjalna oglądalność każdego filmu jest nieograniczona. Przekształcenie się w wiral nigdy nie było łatwiejsze.
- Obowiązkiem rodzica jest nie tylko zapewnienie dziecku bezpieczeństwa. Prawo mówi jasno, musimy wychowywać dzieci z poszanowaniem ich godności. To szczególnie ważna kwestia w dobie internetu. Do przestrzeni cyfrowej trafiają bowiem zdjęcia naszych dzieci, które mogą wyrządzić więcej szkody, niż pożytku. Takie zachowanie zostało przez naukowców nazwane "sharentingiem" – mówi, w rozmowie z WP Parenting, Marta Witkowska psycholog i terapeutka z Działu Edukacji Cyfrowej NASK.
3. Konsekwencje życia w sieci
Psychologowie dziecięcy od lat badają wpływ mediów społecznościowych na rozwój dzieci. Jak zauważa dr Lindsey Cooley, szczególnie negatywnie mogą odczuwać to dzieci pełnoetatowych twórców wideo. Według niej nie różnią się niczym od dziecięcych gwiazd.
- Takie dzieci od początku są uczone, jak mają się zachowywać, gdy włączy się nagrywanie - mówi. - Niektóre z nich mogą nie mieć wyboru, jeśli rodzic zarabia na takich treściach. Myślę, że już niedługo zobaczymy wiele przykładów podziału tożsamości, w których dzieci nie będą wiedziały, kim tak naprawdę są - dodaje.
Co więcej, nawet dorośli, którzy cały czas tworzą treści wideo, w pewnym momencie doświadczają zjawiska "niewidzialnej publiczności". Polega to na tym, że ma się wrażenie, że jest się bez przerwy obserwowanym, a każdy gest jest analizowany przez innych. Według Cooley dzieci mogą mieć trudności z wyrwaniem się z takiego przekonania.
- To doprowadzi do zwiększonego poczucia niepokoju, odczuwanego poczucia presji ze strony otaczającego je świata, by stale "występować" i zatracenia tożsamości - tłumaczy.
Zatem czy upublicznianie zdjęć i filmików swoich dzieci w internecie jest tego warte? Należy również pamiętać, że rodzice mogą zostać pozwani do sądu przez swoje pociechy, jeśli te zażądają usunięcia zdjęć ze swoim wizerunkiem, a ich prośba nie zostanie spełniona. Osoba widniejąca na fotografii ma tzw. prawo do wizerunku, którym może dowolnie rozporządzać. Oznacza to, że jeśli nie mamy zgody (najlepiej na piśmie), to nie możemy upubliczniać czyjegoś wizerunku.
Maria Krasicka, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl