Trzyletnia dziewczynka zaginęła po tym, jak matka utuliła ją do snu w łóżku. Trwają poszukiwania
Kilka dni temu Kristy Woods z Północnej Karoliny położyła do snu swoją trzyletnią córkę. Nic nie wskazywało na to, że za kilka godzin wydarzy się tragedia. Najprawdopodobniej małą Mariah ktoś porwał z jej własnego łóżeczka.
1. Wieczór jak co dzień
W minioną niedzielę, tak jak każdego innego wieczoru, Kristy Woods ułożyła do snu swoją trzyletnią córkę Mariah. Dziewczynkę po raz ostatni widziano ok. godz. 24:00. Zauważył ją wtedy partner Kristy, który od razu powiedział Mariah, by wracała spać. Wszystko działo się w ich rodzinnym domu, w Jacksonville w Północnej Karolinie.
Następnego ranka matka dziewczynki weszła do sypialni, by ją obudzić. Nie było jej w łóżeczku. Szybko zgłosiła zaginięcie córki.
"Ostatnie wspomnienie związane z Mariah to karmienie jej, a następnie utulenie do snu. Powiedziałam córce, że ją kocham. Odpowiedziała, że ona kocha mnie" - mówiła Kristy w rozmowie z "Channel 12".
Kobieta dodaje, że nie wierzy w to, że mała Mariah mogła sama wyjść z domu. "Nigdy nie pozwolę jej odejść. Chcę tylko mocno ją przytulić i zobaczyć, jak się uśmiecha..." - mówiła.
Zobacz też:
2. Poszukiwania
Funkcjonariusze natychmiast zaczęli poszukiwania. Do akcji dołączyło FBI. Służby przeszukały nawet pobliski zbiornik wodny. Dziewczynki w nim nie znaleziono.
Niektórzy uważali też, że Mariah widziano w hipermarkecie. Niestety, z nagrań wynika, że to całkiem inne dziecko.
O całej sytuacji wypowiedział się również ojciec dziewczynki. O zaginięciu córki dowiedział się z mediów, gdy był w pracy. Twierdzi, że Mariah nie została uprowadzona, a po prostu wyszła sama z domu. Wydał oświadczenie, w którym pisze do córki: "Tatuś bardzo cię kocha i tęskni za tobą!".
Funkcjonariusze jeszcze bardziej wzmożyli poszukiwania. Cała Ameryka czeka na wieści, co stało się z małą dziewczynką.