Traktat "wychowawczy" Przemysława Czarnka. Minister edukacji uważa, że należy stosować kary cielesne
Wybór nowego ministra edukacji budzi wiele kontrowersji. W publikacji "Prawo karne w ochronie praw dziecka" Przemysław Czarnek głosi dość zaskakujące teorie jak na osobę pracującą w służbie najmłodszych obywateli. Według niego bicie dzieci jest fundamentem wychowania. Czy oby na pewno?
1. Przemysław Czarnek o biciu dzieci
Publikacja naukowa pt. "Prawo karne w ochronie praw dziecka" zawiera autorski rozdział nowego szefa MEN, Przemysława Czarnka. "Konstytucyjnoprawna ochrona dziecka" wyraźnie pokazuje, jakie minister edukacji ma poglądy na temat wychowania.
Już w pierwszych zdaniach swojej publikacji odwołuje się do słów Jana Zamoyskiego: "Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie". Według Czarnka źle wychowane dziecko to problem całego kraju. Czym jest więc dobre wychowanie?
Minister edukacji uważa, że sukces pedagogiczny polega na wychowaniu dzieci na "prawych obywateli Ojczyzny". Jednak można tego dokonać poprzez ich karcenie, które jest najważniejszym środkiem wychowawczym. To z kolei kłóci się z dokonaniami pedagogiki i psychologii rozwojowej oraz polskim prawem.
"Art. 961. Zakaz stosowania wobec małoletniego kar cielesnych: Osobom wykonującym władzę rodzicielską oraz sprawującym opiekę lub pieczę nad małoletnim zakazuje się stosowania kar cielesnych.
Art. 217 § 1. Kto uderza człowieka lub w inny sposób narusza jego nietykalność cielesną, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku."
Sam autor powiedział, że koncentruje swoją uwagę na analizie konstytucyjnych podstaw ustawy z dnia 10 czerwca 2010 roku o zmianie ustawy dotyczącej przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie (tzw. ustawy antyklapsowej).
"Zagadnienie karcenia małoletnich nie ma bezpośredniej i jednoznacznej regulacji konstytucyjnej, a w szczególności nie odnosi się do niego art. 40 Konstytucji RP ustanawiający zakaz poniżającego traktowania i stosowania kar cielesnych. Istnieje bowiem zasadnicza różnica pomiędzy karceniem i karaniem – karcenie bywa w skrajnych przypadkach ostatecznym środkiem wychowawczym i nie może być w takim ujęciu traktowane jak zwykła, podlegająca bezwzględnej, absolutnie koniecznej i przykładnej penalizacji przemoc w rodzinie" – napisał w publikacji Przemysław Czarnek.
Minister uważa, że klaps wychowawczy jest, akceptowalny, ale trzeba pamiętać, że nielegalne jest karcenie "przez rodziców na oczach innych osób w miejscu publicznym i pod wpływem ewidentnego gniewu". Według ministra Czarnka, konstytucja zezwala na kary cielesne wobec dzieci w określonych warunkach.
2. System nagród i kar
Czarnek na łamach publikacji przyznaje, że jest zwolennikiem systemu nagród i kar:
"Dziecko, które sprząta zabawki po zakończonej zabawie, uczy się i przynosi dobre stopnie ze szkoły, powinno spotkać się z nagrodą. (…) Analogicznie dziecko, które robi bałagan i nie reaguje na prośby rodziców o zrobienie porządku w zabawkach i (…) przynosi słabe oceny, powinno spotkać się z karą, która pokaże mu, że idzie złą drogą" - czytamy.
Zdaniem ministra, jeżeli rodzic kocha swoje dziecko, to musi je surowo karać, a dzięki temu można uniknąć "zarażenia dziecka płytkim pacyfizmem".
"Niekiedy istnieje konieczność zastosowania przymusu fizycznego, w tym kary cielesnej (...) Konieczność stosowania tego rodzaju kar wydaje się oczywista: qui bene amat, bene castigat (kto kocha naprawdę, ten karci surowo), melius est pueros flere quam senes (lepiej płakać w dzieciństwie niż na starość) - mówili starożytni, którym trudno zarzucić wyznawanie nierealistycznej wizji człowieka" - możemy przeczytać w publikacji.
3. Kara cielesna jest konieczna?
Socjolog rodzinna Beata Banasiak-Parzych nie raz na łamach WP Parenting pisała, że kary cielesne zostawiają trwały ślad w psychice dziecka i są zbędne w procesie wychowania.
- Oczywiście, klapsy mogą powstrzymać lub ograniczać niechciane zachowania, ale co się za tym kryje? Dziecko nie zrobi czegoś tylko ze strachu przed karą, naprawdę o to chodzi? Nazwijcie to, jak chcecie, ale dawanie klapsów jest rodzajem bicia. Matki i ojcowie, którzy kontrolują zachowanie dzieci poprzez dawanie klapsów (lub stosując inne kary oparte na przemocy), często sami uważają się za bezwartościowych. W głębi duszy nie czują się w porządku, może nawet nie podoba im się taki rodzaj dyscyplinowania? Zwykle dają klapsy, albo wrzeszczą z bezsilności, w desperacji, ponieważ nie wiedzą, co jeszcze mogliby zrobić? A po wszystkim czują się jeszcze bardziej bezradni, bo odkrywają, że to nie przynosi spodziewanych efektów - przypomina ekspertka.
Ponadto, należy pamiętać, że dzieci naśladują zachowanie rodziców, a po wielu latach obserwacji, psychoterapeuci wiedzą, że "jeden mały klaps raz na jakiś czas" potrafi zaszkodzić i przełożyć się na przyszłe relacje uderzonego dziecka.
- Badania pokazują, że dzieci z rodzin, w których dawano klapsy, w dorosłym życiu znacznie częściej przejawiają agresję. Istnieje spore ryzyko, że człowiek, którego zachowanie w dzieciństwie kontrolowane było poprzez klapsy, przeniesie złość na inne relacje – z rodzeństwem, rówieśnikami, a kiedyś nawet ze współmałżonkiem i własnymi dziećmi - twierdzi Banasiak-Parzych.
Czy naprawdę chcemy wychować takie pokolenie?
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl