Spanie z rodzicami
Do czasu, aż nie zostaniemy mamami, prawie wszystkie zarzekamy się: „Ja na pewno nie będę spała z dzieckiem”, „Dziecko od małego musi wiedzieć, gdzie jest jego łóżeczko”. Prędzej czy później, kończy się tak, że porzucony mąż zapada w objęcia Morfeusza (a nie twoje) w małżeńskim łożu, a ty w innym pokoju czujnie śpisz u boku małego skarbu, a bo chory, a bo coś źle oddycha, a bo płacze, bo się boi, woła...
1. Plusy i minusy wspólnego spania z dzieckiem
Faktem jest, że spanie z dzieckiem może przynieść wiele dobrego. Pomaga mamie i dziecku spokojnie przespać noc, ułatwia karmienie i pozwala szybciej zaspokoić potrzeby maluszka. Dla większości maluchów spanie w jednym łóżku z rodzicami to ogromna radość, która daje im poczucie bezpieczeństwa oraz kojącej bliskości.
Mama bowiem zawsze dokładnie usłyszy wołanie szkraba. Wspólne spanie w dodatku daje mu tak potrzebne ciepło rodzicielskie.
Jak widać spanie przy mamie jest jak najbardziej wskazane, ale są też niestety i te ciemniejsze strony.
Spokojnie przespana noc nie oznacza wcale, że mama się wyspała. Jeśli dziecko przychodzi w środku nocy do mamy i taty odbierając im kołdrę i zakłócając (aż do rana) ich nocny rytm, to nie ma mowy o regeneracji i wypoczynku.
Często jest tak, że skazany na banicję tata sypia w innym pokoju, co oczywiście ma duży wpływ na małżeńskie pożycie i intymność w sypialni.
Dodatkowo, jeśli maluch, który odmawia samodzielnego spania ma rodzeństwo, to brat lub siostra bardzo cierpią, ponieważ też chcieliby być tak blisko rodziców. Może się zdarzyć, że łoże małżeńskie zamienia się w „łoże całodomowe” i wyspany nie jest już nikt.
Należy pamiętać, że są także sytuacje, gdy nie wolno spać razem z dzieckiem. Kiedy? Gdy rodzice:
- spożywali alkohol,
- są chorzy,
- zażywają silne leki (np. nasenne),
- bardzo kręcą się w nocy,
- mają niespokojny sen.
Wspólne spanie może być dobre, ale nie powinno trwać za długo. Dziecko należy uczyć, że każdy ma swoje miejsce do spania. Zasypianie z maluszkiem jest wygodne i potrzebne, ale gdy do łóżka „wpycha się” cztero- czy pięciolatek, zdziera z nas kołdrę i rozpycha się łokciami – rzecz nie jest już taka przyjemna. Dawajmy naszym maluchom ciepło i bezpieczeństwo w granicach normy.