Trwa ładowanie...

Pisano, że są odcięci od świata. "Te dzieci nie wiedzą, co mają ze sobą zrobić"

Avatar placeholder
Maja Leśniewska 18.09.2024 10:26
Dzieci z domu dziecka odcięte od świata przez powódź
Dzieci z domu dziecka odcięte od świata przez powódź (Getty Images)

W zalanym przez powódź Krasnym Polu stoi dom dziecka, a w nim około 20 dzieci i ich opiekunowie pozostawieni bez pomocy. Dzieci są bezpieczne, ale odcięte od świata - nie mają prądu, światła, ciepła i bieżącej wody - taką narrację przedstawiły media. Okazuje się, że prawda jest zupełnie inna.

spis treści

1. Bezpieczni od rzeki, ale odcięci od świata

Ze względu na sytuację powodziową rząd wprowadził stan klęski żywiołowej na obszarze części województw dolnośląskiego, opolskiego i śląskiego. W dokumencie określono go na okres 30 dni od dnia ogłoszenia rozporządzenia.

"Stwierdzono zagrożenie dla życia i zdrowia dużej liczby osób (w tym odnotowano ofiary śmiertelne), występowanie uszkodzeń i zniszczeń w mieniu w wielkich rozmiarach, wystąpienie utrudnień bytowych dla mieszkańców objętych skutkami zagrożenia, a także zagrożenie dla środowiska naturalnego" - napisano.

Zobacz film: "Jak wygląda życie w lubelskim domu dziecka? Czy warto wierzyć stereotypom?"

W województwie opolskim stan klęski żywiołowej obowiązuje w trzech powiatach: głubczyckim, nyskim i prudnickim oraz w gminie Strzeleczki w powiecie krapkowickim. W pierwszym z wymienionych znajduje się m.in. wieś Krasne Pole, a w niej dom dziecka, który, jak podają media, został odcięty od świata.

- Nas przerażało to, że tam jest dom dziecka. Są bezpieczni od rzeki, ale odcięci od świata. Bez prądu, światła, ciepła, bieżącej wody. Te dzieci nie wiedzą, co mają ze sobą zrobić - mówi Iwona, która pomaga potrzebującym przy granicy z Czechami, w rozmowie z Interią.

- Zapytałam, czy ktoś u nich był, zapytać czego potrzebują. Powiedzieli, że nie. Tam jest około 20 dzieci. Nie wiem, dlaczego nie można ich stamtąd zabrać, żeby miały jakiekolwiek warunki, ciepłą wodę - podkreśla Iwona i dodaje, że w domu dziecka są maluchy od mniej więcej czterech do 12 lat.

Zgodnie z relacją kobiety na razie dzieci i opiekunowie mają, co jeść, bo zapasy przywiózł mąż jednej z pracownic ośrodka.

- Mnie się to w głowie nie mieści. Jeżeli władze od kilku dni trąbią, że taka sytuacja ma być, to priorytetem jest ewakuować dom dziecka - podkreśla Iwona.

2. Nierzetelne informacje

Te doniesienia nie są jednak prawdą. WP Parenting dotarł do Agnieszki Klajn, dyrektorki domu dziecka w Krasnym Polu, która podkreśla, że dzieci cały czas były i są bezpieczne.

- W mediach pojawiły się nierzetelnie informacje. Nasz dom dziecka jest ulokowany na najwyższym punkcie Krasnego Pola, które nie jest objęte terenem zalewowym. Było tam spokojnie i bezpiecznie. Dzieci były zabezpieczone - mówi.

Ze względu na wysokie usytuowanie dom dziecka w Krasnym Polu praktycznie nie ucierpiał: został jedynie podtopiony na około 15 cm wodą gruntową w piwnicy. Dla bezpieczeństwa dzieci przewieziono jednak do domu dziecka w Głubczycach.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze