Trwa ładowanie...

O tym rozmawiają w pokoju nauczycielskim. "To najgorszy typ rodzica"

 Anna Klimczyk
07.10.2022 09:16
Jakie zachowania rodziców denerwują nauczycieli?
Jakie zachowania rodziców denerwują nauczycieli? (East News)

Dlaczego zrobiła pani niezapowiedzianą kartkówkę i pytania były takie trudne? Nie przesadza pani z liczbą zadań domowych? Naprawdę według pani ta spódniczka była za krótka? Czy myśli pani, że ja mam czas przychodzić na zebrania? Kolejna zbiórka pieniędzy, kto się na to godzi? To nie jest gra w "100 pytań do" tylko codzienność wielu nauczycieli. Oprócz pytań pedagodzy muszą mierzyć się z pretensjami i zarzutami ze strony rodziców. Jakie zachowania opiekunów najbardziej denerwują nauczycieli? Sprawdziliśmy!

Największy problem - brak zaangażowania i zainteresowania rodziców
Największy problem - brak zaangażowania i zainteresowania rodziców (East News)
spis treści

1. Zachowania rodziców, które denerwują nauczycieli

"Jestem nauczycielem, a jaka jest twoja supermoc?" - to hasło niektórzy pedagodzy powtarzają jak mantrę. Bez wątpienia praca z młodzieżą to prawdziwe wyzwanie. Jednak nauczyciele muszą mierzyć się nie tylko ze swoimi podopiecznymi, ale także z ich rodzicami i często te drugie starcia są dużo trudniejsze.

Najczęściej dochodzi do nich podczas zebrań.

Pierwsze wyzwanie nadchodzi dość szybko, bo już na początku września podczas obowiązkowego zebrania, na którym omawiane są najważniejsze sprawy organizacyjne, takie jak wybór tzw. trójki klasowej. W jej skład wchodzą rodzice, którzy w danej klasie będą koordynować najistotniejsze sprawy - zbiórki pieniędzy, organizację szkolnych wydarzeń czy wyjazdów. Niestety pedagodzy zdradzają, że gdy proszą o zaangażowanie w szkolne struktury, rzadko obserwują las rodzicielskich rąk, które rwą się do pomocy.

- Z zaangażowaniem największy problem mają rodzice uczniów uczęszczających do szkół średnich. Przedstawicieli "trójki klasowej" trzeba wybierać "na siłę". Rodzice praktycznie nie uczestniczą w życiu szkoły. Nie pomagają w organizacji wyjazdów, wydarzeń, a nawet mają problem z niewielkimi zbiórkami pieniędzy. Ostatnio zorganizowałam takową - potrzebowałam funduszy na papier do ksero. Ależ wynikła z tego awantura. Finalnie musiałam zapłacić za niego z własnej kieszeni. Podobnie jest z innymi pomocami dydaktycznymi - zdradza w rozmowie z WP Parenting nauczycielka języka angielskiego ze Stargardu.

Rodzice na wywiadówkach
Rodzice na wywiadówkach (East News)

2. Największy problem - brak zaangażowania i zainteresowania rodziców

Nauczycielka przekonuje, że rozumie obawy związane z pełnieniem ważnych ról w szkole - rodzice pracują, nie chcą nakładać na siebie dodatkowych obowiązków. Jednak zaznacza, że tych zadań nie ma tak wiele i chodzi o zapewnienie dobrej współpracy między wychowawcą a rodzicami, z czego korzystają przede wszystkim dzieci.

Szalony pęd i szybki tryb życia rodziców wpływają również na to, że opiekunowie mają zbyt mało czasu dla swoich dzieci. Niektórzy uważają, że za całość ich wychowania odpowiedzialna powinna być szkoła.

- Często rodzice zapominają, że to ich zadaniem jest wychowanie dziecka, a szkoła tylko w tym współuczestniczy i zaczyna się przerzucanie odpowiedzialności. Najgorszym typem rodzica jest ten, który nie interesuje się dzieckiem. Czasem widzimy, że uczeń ma trudności w nauce, które mogą wynikać ze specjalnych potrzeb edukacyjnych, zalecamy wtedy przeprowadzenie badania w poradni, a rodzic nie podejmuje żadnych działań, albo pyta - "co to da, czy dziecko dzięki temu będzie miało jakieś ulgi albo korzyści?". Taki opiekun myśli o dodatkowych profitach, a nie o dobru dziecka - opowiada Maria, nauczycielka języka angielskiego z Ostroroga.

3. Roszczeniowi rodzice

Są również rodzice, którzy tłumacząc się właśnie dobrem dziecka, mają pretensje do nauczycieli o zadawanie zadań domowych czy robienie zbyt dużej ilości sprawdzianów.

- Z jednej strony rodzice chcą, żeby dziecko wiedziało i umiało wszystko, ale z drugiej oczekują, że nauczy się tego wyłącznie w szkole. Często podważają oceny i metody pracy, szczególnie jeśli wyniki ucznia są niskie lub zagrażają klasyfikacji na koniec roku szkolnego - relacjonuje nauczycielka języka angielskiego ze Stargardu.

- Rodzice nie zawsze rozumieją, że mamy z góry narzucony program, z którego jesteśmy rozliczani i skarżą się, że uczymy rzeczy niepotrzebnych, każemy czytać nudne lektury, czy "lecimy" za szybko z materiałem - dodaje.

Rodzice, którzy mają zastrzeżenia odnośnie do ilości sprawdzianów bądź sposobu ich oceniania, często w tej kwestii ingerują u samych władz szkoły.

- Pamiętam, jak kiedyś zapowiedziałam sprawdzian w ostatnim tygodniu maja. Wieczorem dostałam wiadomość od jednej z mam z informacją, że według niej ten sprawdzian jest zbyt późno, ponieważ za dwa tygodnie muszę już wystawić oceny i jej córka nie zdąży nauczyć się do ewentualnej poprawy. Po tej wiadomości dyrekcja wprowadziła nowe zarządzenie, które wyznaczało datę ostatniego sprawdzianu w roku szkolnym. Przecież gdyby uczennica chciała, to by nauczyła się na ten pierwotny termin - tłumaczy Maria, nauczycielka języka angielskiego z Ostroroga.

Nauczycielka zwraca uwagę na to, że z roku na rok rodzice są coraz bardziej świadomi i znają zarówno swoje prawa, jak i prawa uczniów - co jest bardzo dobrą zmianą. Jednak sposób, w jaki starają się te prawa egzekwować, czasami pozostawia wiele do życzenia.

- Rodzice są bardzo roszczeniowi, czasami wręcz męczący - potrafią pisać wiadomości późnym wieczorem z pretensjami lub zapytaniami. Oczywiście nauczyciele są zobowiązani do tego, by przestrzegać zapisów statutowych i przepisów prawa, ale niektórzy rodzice czasami zapominają, że nauczyciel to też człowiek i poza szkołą ma swoje życie - podsumowuje Maria.

Anna Klimczyk, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze