Ratowniczka błaga, by nie ulegać presji dziadków. Ostrzega przed "pocałunkiem śmierci"
Nikki Jurcutz pracuje jako ratowniczka medyczna i prowadzi blog o tematyce zdrowotnej "Tiny Hearts Education", który cieszy się dużą popularnością w mediach społecznościowych. Na Instagramie podzieliła się zaskakującą i przerażającą historią. Jej celem było pokazanie, jak niebezpieczne może być całowanie dzieci, zwłaszcza tych najmłodszych.
1. Buziak, który może zabić
Nikki Jurcutz rozpoczęła swój wpis na Instagramie od podkreślenia, że zanim powróciła do domu ze swoim nowo narodzonym dzieckiem, jej rodzina zgodziła się na pewne zasady i granice, które miały na celu zapewnienie bezpieczeństwa maleństwu. Niestety, jak zauważyła, wielu jej czytelników zgłaszało, że w ich przypadku jedna zasada nie była respektowana przez otoczenie.
"Otrzymałam kilka wiadomości od ludzi, którzy mówili, że spotykają się z odmową w związku z jedną konkretną zasadą: 'Nie całuj mojego dziecka'" - napisała na swoim profilu.
Nikki postanowiła więc opowiedzieć o historii pewnej dziewczynki o imieniu Sadie, która niespodziewanie poczuła się bardzo źle po tym, jak pocałowała ją osoba dorosła. Jak się okazało, w ten sposób dziewczynka została zarażona wirusem opryszczki.
"Za każdym razem, gdy widzę rany w jej ustach, przypominam sobie, dlaczego tak bardzo naciskamy, by chronić nasze dzieci. Możemy spotkać ludzi, którzy się nie zgadzają i być może będziemy musieli odbyć kilka niezręcznych rozmów. Ale jestem więcej niż szczęśliwa, że mogę to zrobić, jeśli to oznacza, że dbam o bezpieczeństwo mojego maleństwa" - dodała Nikki, która podkreśla, że nie należy ulegać presji dziadków czy znajomych.
Nikki Jurcutz skierowała swoich czytelników również do wpisu na jej blogu, który nosi wymowny tytuł "Please, don't kiss my baby - here's why" ("Proszę, nie całuj mojego dziecka - oto dlaczego"). W artykule opisała niebezpieczeństwo związane z zarażeniem malucha wirusem opryszczki w wyniku pocałunku. Zwróciła uwagę, że najczęściej do zarażenia dochodzi u dzieci pomiędzy szóstym miesiącem a piątym rokiem życia.
2. Jak rozpoznać objawy opryszczki u dziecka?
Wirus opryszczki, choć u dorosłych najczęściej kojarzy się z nieestetycznymi, ale niezbyt groźnymi zmianami w okolicy ust, może być śmiertelnie niebezpieczny dla niemowląt. Wynika to przede wszystkim z faktu, że układ odpornościowy maluchów nie jest jeszcze w pełni wykształcony.
Typ 1 wirusa zazwyczaj powoduje opryszczkę wargową i objawia się pieczeniem, zaczerwienieniem i swędzeniem w okolicy ust.
Choroba jest niezwykle zaraźliwa i przenosi się przy bezpośrednim kontakcie z osobą zarażoną, na przykład z ust do ust w wyniku pocałunku. Nikki Jurcutz dodaje również, że wirus może przenosić się w wyniku kontaktu skóra do skóry, nawet jeśli nosiciel wirusa nie ma aktualnie objawów chorobowych.
Symptomy zarażenia mogą pojawić się w ciągu dwóch do 20 dni. U dzieci zakażenie objawia się m.in.:
- swędzącą, bolesną, podrażnioną, mrowiącą skórą,
- pęcherzami wokół ust, na skórze lub wokół oczu,
- gorączką,
- niewydolnością oddechową,
- drgawkami,
- powiększonymi węzłami chłonnymi,
- apatią,
- brakiem apetytu,
- złym samopoczuciem.
Nikki Jurcutz podkreśla, że poważne infekcje są rzadkością, ale trzeba być czujnym. Nieleczona opryszczka może u najmłodszych prowadzić do uszkodzenia mózgu, ślepoty, zaćmy, a nawet śmierci.
Chory maluch powinien więc trafić do pediatry. Leczenie wirusa polega na stosowaniu leków przeciwbólowych i przeciwgorączkowych.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl