Trwa ładowanie...

Kijów. Urodziła w szpitalnym schronie. "Nie chcę, żeby wiedział, czym jest wojna"

 Maria Krasicka
03.03.2022 18:18
Kijów. Urodziła w szpitalnym schronie. "Nie chcę, żeby wiedział, czym jest wojna"
Kijów. Urodziła w szpitalnym schronie. "Nie chcę, żeby wiedział, czym jest wojna" (Facebook)

32-letnia Wiktoria wiedziała, że wkrótce na świat przyjdzie jej synek. Nie spodziewała się jednak, że zamiast spokojnego porodu na oddziale położniczym, będzie zmuszona rodzić w szpitalnym schronie, słysząc bombardowanie Kijowa.

spis treści

1. Bóle porodowe podczas bombardowania

Drugiego dnia wojny w Ukrainie 32-letnia Wiktoria zaczęła pakować najpotrzebniejsze rzeczy, by w razie konieczności uciekać z rodzinnego Kijowa. Miała świadomość, że w każdej chwili może urodzić, ale nawet kiedy zaczęła odczuwać ból, nie chciała dopuścić do siebie myśli, że urodzi podczas wojny.

- Razem z mężem baliśmy się jechać do szpitala, bo cały czas było słychać wybuchy. Najpierw musieliśmy spędzić około pół godziny w kolejce na stacji benzynowej, żeby zatankować. Potem jechaliśmy przez Kijów i było przeraźliwie pusto. Nigdy nie widziałam tak pustego miasta i wtedy usłyszeliśmy syreny. Chciałam być jak najszybciej w szpitalu – mówi Wiktoria.

Kiedy przyjechali na miejsce, wszystkie światła w szpitalu były wyłączone. Personel bał się, że budynek zostanie zbombardowany. Na szczęście do rodzącej Wiktorii wyszedł jej lekarz, który ją uspokoił i zaprowadził do bardzo wygodnego i kolorowego pokoju.

2. Oddział położniczy w schronie

Zobacz film: "Cyfrowe drogowskazy ze Stacją Galaxy i Samsung: część 2"

Jednak zaledwie dwie godziny później rozpoczął się alarm przeciw bombowy, a lekarz nakazał im zejść do schronu. Wychodząc z sali, Wiktoria zobaczyła, że wszyscy pacjenci są w panice, pospiesznie opuszczając oddział.

- Kiedy byłam w ciąży, brałam udział w zajęciach jogi, przygotowywałam się do delikatnego porodu, brałam udział w różnych kursach – mówi. – Wtedy rozumiałam, że nie tak to będzie wyglądało – dodaje.

Fotel ginekologiczny w schronie
Fotel ginekologiczny w schronie (Facebook)

Kobieta przyznaje, że kolejnym szokiem było samo wejście do schronu. Szpital był wybudowany jeszcze za czasów ZSSR, a piwnica od tamtej pory nie została wyremontowana. Tynk się kruszył, panowała wilgoć i przeszywający chłód.

- Była tam tylko zasłona prysznicowa, która oddzielała nas od pozostałych pacjentów i składany fotel ginekologiczny. Próbowałam nawet tam nie patrzeć i miałam nadzieję, że wkrótce wrócę na oddział - mówi.

Tak się jednak nie stało, ponieważ wkrótce Wiktorii odeszły wody. Lekarz ją zbadał i wytłumaczył, że musi rodzić tutaj, ponieważ dłuższe czekanie może jedynie zagrozić dziecku.

- W tym momencie już się nie bałam. Ufałam lekarzowi i wiedziałam, że teraz najważniejszy jest mój synek – mówi.

Poród Wiktorii
Poród Wiktorii (Facebook)

3. Narodziny w schronie

Jeszcze tego samego dnia na świat przyszedł mały Fiedor. Świeżo upieczona mama nie kryła radości, że wszystko się udało mimo niesprzyjających warunków. Jej mąż cały czas był obecny przy porodzie, a lekarze pozwolili mu nawet przeciąć pępowinę.

- Byłam bardzo szczęśliwa, kiedy zobaczyłam mojego synka. Ze swoimi czarnymi włosami wyglądał jak mała kopia mojego męża – mówi Wiktoria. - Po prostu poczułam totalną miłość i czyste szczęście, wszystkie te mistyczne uczucia, o których mówią matki. Leżąc w tym schronie, powiedziałam mu tylko: Masz szczęście, jesteś wyjątkowy, urodziłeś się w Ukrainie, jesteś Ukraińcem – dodaje.

Wiktoria z synkiem
Wiktoria z synkiem (Facebook)

Od tamtej pory każdego ranka Wiktoria budzi się, by patrzeć, jak śpi jej nowo narodzony synek. Wygląda też przez okno, by zobaczyć, czy budynki w pobliżu szpitala dalej są na swoich miejscach.

- Mam nadzieję, że mój syn będzie pamiętał tę wojnę tylko z opowieści, że nigdy, przenigdy nie poczuje tego strachu. Nie chcę, żeby wiedział, czym jest wojna – mówi. – Chcę, żeby dorastał w nowej, wolnej Ukrainie – podsumowuje.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Polecane

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze