3 z 6Kilkanaście dni grozy
Pomimo pozornego braku problemów z laktacją, chłopczyk nieustannie płakał. Uspokajał się tylko wtedy, gdy mama przystawiała go do piersi. Nikt z personelu nie był zaniepokojony, a Jillian jako „pierowródka”, ufała bezgranicznie specjalistom.
Landon w ciągu 2,5 dnia stracił blisko 10 proc. swojej wagi. Po wyjściu ze szpitala, wciąż chętnie ssał pierś. Niestety po 12 godzinach od wyjścia ze szpitala u dziecka zatrzymała się akcja serca. Szybko wezwano pomoc, a ojciec chłopca rozpoczął akcję reanimacyjną. Dziecko trafiło na oddział intensywnej terapii.
Lekarze zdiagnozowali u niego odwodnienie hipernatremiczne (zaburzenie gospodarki wodno-elektrolitowej połączonej z nadmiarem sodu w organizmie) i zatrzymanie akcji serca w wyniku wstrząsu hipowolemicznego (stan zagrożenia życia, dochodzi wtedy do nagłego spadku ciśnienia i niedotlenienia organów). Maluszek miał również rozległe uszkodzenia mózgu.
Obrażenia były tak duże, że po 15 dniach odłączono go od aparatury podtrzymującej życie. Powodem zgonu było odwodnienie, który stało się przyczyną nieodwracalnych szkód w najważniejszych organach. Landon umarł z pragnienia. Karmienie piersią w tym przypadku nie wystarczyło.
Zobacz także: Nie zakłada dziecku pieluszek. Od 2. tygodnia życia ćwiczy z nim trening czystości