Gdy dom staje się miejscem przestępstwa
We własnych mieszkaniach są bite, popychane, szarpane za włosy, gwałcone. Każdego roku 150 kobiet umiera na skutek obrażeń odniesionych w wyniku przemocy domowej.
Według policyjnych statystyk ogólna liczba ofiar przemocy w 2016 roku wyniosła 91 789, z czego w 66 930 przypadków ofiarą była kobieta. W tym okresie funkcjonariusze wypełnili 73 531 formularzy „Niebieskiej Karty”. Najwięcej w Olsztynie, Kielcach i Białymstoku.
Liczby dotyczące przemocy od lat pozostają mniej więcej takie same. W ubiegłym roku były tylko nieznacznie bardziej optymistyczne niż w 2015 roku.
Tyle mówią raporty, ale specjaliści są pewni, że rzeczywiste dane są zdecydowanie wyższe. Z badań, które przeprowadziła prof. Beata Gruszczyńska z Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości wynika, że każdego roku aktów przemocy doświadcza nawet milion Polek.
Przeczytaj również:
- 7 prostych sposobów na wzmocnienie odporności - znasz je wszystkie?
- Cierpi na nią co piąta kobieta i co dziesiąty mężczyzna - jeden składnik decyduje o skuteczności terapii
- Jedna z najczęściej diagnozowanych chorób skóry u dzieci - jak zmienia życie?
- “Dziewczynce nie wypada”. Tak rodzice krzywdzą swoje córki
- Szantaż i przemoc? Oto co wykazała kontrola w gdańskim domu dziecka
Wiele pań milczy i nie przyznaje się do swoich problemów. W naszej kulturze nadal panuje przekonanie, że mężczyzna ma w rodzinie władzę i ma prawo ją egzekwować. Stąd kobiety akceptują sytuację, w której mąż podnosi na nie rękę lub obraża. I nawet jeśli chcą wyrwać się ze tego koszmaru, jest im trudno, gdyż osoby im bliskie mogą zupełnie nie rozumieć istoty problemu.
– Gdy mąż zaczął mnie bić, szukałam wsparcia u mamy. Ale go nie dostałam. Jedyne, co usłyszałam, to stwierdzenie, że pewnie sobie na to zasłużyłam i mam wracać do domu, bo tam jest moje miejsce. Nie miałam dokąd pójść. Wstydziłam się i żyłam w przekonaniu, że to moja wina. To trwało prawie pięć lat – mówi Dominika z Bydgoszczy.
I choć kobiety mają coraz większą świadomość na temat swoich praw, nie zawsze potrafią je egzekwować. – Szczególnie wyraźnie zaznacza się to w mniejszych miejscowościach i na terenach wiejskich. Tam właśnie przyzwolenie na przemoc w rodzinie jest większe, co wynika z przekazywanych z pokolenia na pokolenie mitów i stereotypów na temat ról mężczyzny i kobiety – wyjaśnia Monika Lakowska, zastępca kierownika Pogotowia „Niebieska Linia”.
1. Przemoc niejedną ma formę
Problem przemocy wobec kobiet ma charakter globalny. Według danych Światowej Organizacji Zdrowia może dotyczyć nawet 1/3 pań na całym świecie. I nie ma tu znaczenia ani ich wiek, ani status społeczny czy materialny.
Oprawcami w większości przypadków są mężczyźni, a aktów przemocy dopuszczają się najczęściej po alkoholu. To na swoich żonach i partnerkach wyładowują stres, ale zdarza się, że biją bez większego powodu. Robią to w sposób bezwzględny (policzkują, duszą, popychają, szarpią, zmuszają do kontaktów seksualnych), ale też szydzą, poniżają, dyskryminują, wyzywają. Przemoc może również przybierać inne formy.
W ostatnich latach coraz więcej jest przypadków przemocy ekonomicznej. Najczęściej mówimy o niej sytuacji, w której kobiecie zajmującej się domem parter wydziela środki finansowe, kontroluje jej wydatki oraz utrudnia lub wręcz uniemożliwia podjęcie pracy.
Przemoc ekonomiczna jest bardzo trudna do udowodnienia. Umyka aktom prawnym, gdyż nie jest definiowana wprost.
– Pojęcie przemocy ekonomicznej nie istnieje w polskim prawie karnym. Funkcjonują co prawda przepisy, które można by zastosować w takich przypadkach, jednak wszystko zależy od interpretacji sędziów. Należy też zaznaczyć, że w sprawach cywilnych o odszkodowanie z tytułu zachowań naruszających niezależność ekonomiczną w intymnej relacji, mogą ubiegać się jedynie osoby, które zawarły związek małżeński – mówi Małgorzata Druciarek, socjolożka i analityczka w Instytucie Spraw Publicznych.
2. Widzimy, słyszymy, ale nie zawsze reagujemy
Skutki przemocy są długofalowe. Kobiety cierpią na zaburzenia psychiczne (depresję, lęki), narażone są na długotrwały stres.
Monika Lakowska, psycholog ze Stowarzyszenia "Niebieska Linia", zauważa jednak, że na infolinię coraz częściej zgłaszają się świadkowie przemocy. Dzwonią sąsiedzi, członkowie rodziny, przyjaciele. – To oznacza, że w naszej świadomości dokonują się zmiany. Niestety, są one bardzo powolne i potrzeba kilkunastu lat, by doszło do przeobrażenia postaw i sposobu myślenia w tym zakresie – wyjaśnia.
Kobiety nadal nie ujawniają faktu, że są ofiarami przemocy. Najczęściej przerywają milczenie dopiero po latach.
– Mimo, że uwolniłam się od męża 8 lat temu, nadal ten koszmar do mnie wraca. Regularnie chodzę do psychologa. Staram się przekonać samą siebie, że jestem coś warta, a w życiu spotka mnie jeszcze coś dobrego – podsumowuje Dominika.
Osoby doświadczajacy przemocy lub jej świadkowie mogą dzwonić na infolinię dla Ofiar Przemocy "Niebieska Linia": 800-120-002. Działa całodobowo i jest bezpłatny.