Eksperci namawiają do szczepienia dzieci
- Jak tak dalej pójdzie, za kilkanaście lat w Teksasie w Stanach Zjednoczonych nie będzie ani jednego małego dziecka, które będzie zaszczepione. Mimo, że tamtejsze prawo zabrania takim dzieciom pobytu w przedszkolach czy szkołach. Choć w Polsce aż tak źle nie jest, to widać podobny trend – rodzice przestają szczepić dzieci – mówi prof. Szawarski z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny. – Wspólnie musimy to zmienić – dodaje dr Tomasz Sobierajski, socjolog.
1. „Nie szczepię, bo nie wierzę”
Patrycja o tym, że nie zaszczepi swojego syna, zdecydowała już w momencie, gdy dowiedziała się o ciąży. Podjęła tę decyzję, bo twierdzi, że lekarze sami nie wiedzą, co robią, szczepiąc dzieci. Według niej nie można medykom ufać. Ani firmom farmaceutycznym, które zarabiają miliardy dolarów na zanieczyszczonych szczepionkach, które przecież powodują autyzm.
- W ten autyzm to akurat nie do końca wierzę, ale wiem, że moje dziecko będzie w stanie samodzielnie pokonać chorobę jeśli ona przyjdzie. Ostatnio syn znajomej chorował na krztusiec i nic większego mu nie było – mówi Patrycja. – Jeśli moje dziecko zachoruje na ospę czy odrę, dzięki temu nabierze większej odporności.
Synka nie zaszczepiła także Milena, mama trójki dzieci. – To świadoma decyzja. Nie szczepię, bo nie wierzę lekarzom w tej kwestii. Moja starsza córka otrzymała wszystkie dawki szczepionek do 18. miesiąca życia i dziś wiem, że przeszła wiele niepożądanych odczynów poszczepiennych. Wcześniej nie miałam takiej świadomości. Młodsza też kilka dni gorączkowała i miała obrzęk na nóżce. Synkowi chcę tego zaoszczędzić – wyjaśnia Milena.
Z kolei Joanna podkreśla, że drugą córkę przestała szczepić po tym, jak wystąpił u niej niepożądany odczyn poszczepienny, a lekarka go zignorowała i nie chciała zgłosić do sanepidu. – W końcu powiedziałam jej, że nie wyjdę z gabinetu jeśli tego nie zrobi. Ustąpiła – opowiada kobieta.
2. Rodzice się boją?
Dlaczego rodzice decydują się na nieszczepienie dzieci? Choć sprawa wydaje się prosta, w rzeczywistości nie ma jednej odpowiedzi na to pytanie. Wielu z nich kieruje się jedynie opinią znajomych. Eksperci podkreślają, że takie praktyki mogą być działaniem na szkodę dziecka.
Dr Tomasz Sobierajski z Instytutu Stosowanych Nauk Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego, który od lat bada zjawisko rezygnacji społeczeństwa ze szczepionek twierdzi, że rodzice, odmawiając szczepienia dzieci, nie działają racjonalnie.
- Wynika to z obawy o zdrowie swojego dziecka i ze strachu przed niepożądanymi odczynami poszczepiennymi. Rodzice postrzegają szczepienie jak groźny zabieg – to przecież wstrzykiwanie preparatu do organizmu – tłumaczy Sobierajski. – Poza tym, szczepionki nie działają szybko. Jeśli osobę dorosłą boli głowa – bierzemy lek i ból znika. W przypadku szczepień po podaniu dawki nic się przecież nie dzieje. A skoro się nie dzieje – to rodzice mają prawo pytać: po co szczepionka? Jeśli dodamy do tego przekaz w stylu „jeśli nie zaszczepisz dziecka, to ono umrze”, uzyskujemy efekt odwrotny od zamierzonego – dodaje.
Przeczytaj także:
Badania OECD mówią jasno: polskim lekarzom brakuje kompetencji miękkich w zakresie komunikacji. - Nie umiemy rozmawiać z pacjentami. A przecież – jak pokazują inne dane – ufa nam aż 86 proc. chorych. Brakuje nam też długofalowych i profesjonalnych programów edukacyjnych w zakresie szczepień – zauważa dr Michał Sutkowski, rzecznik prasowy Kolegium Lekarzy Rodzinnych i pediatra.
Aby zmniejszyć liczbę nieszczepionych dzieci PZH, z jednej strony chce walczyć z ruchami antyszczepionkowymi, a z drugiej – otwarcie mówić o tym, czym te preparaty są.
- Zaszczepmy rodziców wiedzą, żeby nie doszło do infekcji głupotą - mówi dr hab. Ernest Kuchar. - Nie możemy udawać, że nic się nie dzieje. Szczepionki są najbezpieczniejszym produktem medycznym, jaki kiedykolwiek wypuszczono na rynek. Nie dopuśćmy do zmniejszenia wyszczepialności, bo to grozi powrotem wielu chorób - apeluje dr hab Ewa Augustynowicz z PZH.
PZH zaznacza, że każdy z preparatów przechodzi niezwykle długą i skomplikowaną drogę zanim zostanie dopuszczony do użytku. – To substancje biologiczne, które są najdokładniej przebadane i kontrolowane przez niezależne od wytwórcy laboratoria. Dowodem na to, że proces ich rejestracji wymaga czasu, jest trudny i wymagający, jest fakt, że są one bardzo rzadko rejestrowane – podkreśla Augustynowicz.
Nie jest też prawdą, że w Polsce nie istnieje system pozwalający na wykrywanie niepożądanych odczynów poszczepiennych. Zaczerwienienie, bolesność, gorączka czy powiększenie węzła chłonnego to naturalna reakcja systemu immunologicznego na wprowadzenie do organizmu antygenów, po której następuje samoistny pełny powrót do zdrowia i nie wymaga konsultacji specjalistycznej. Dlatego lekarze ich nie zgłaszają.
- Nie jest to oczywiście dowodem na to, że szczepionka jest toksyczna – podkreśla dr hab. Iwona Paradowska-Stankiewicz z Zakładu Epidemiologii PZH. – Oczywiście, poważne lub ciężkie NOP-y się zdarzają, ale w większością są to reakcje łagodne. Co więcej ich liczba jest wypadkową wykonanych szczepionek – podkreśla ekspertka.
- Dlatego właśnie powinniśmy mówić otwarcie rodzicom o tym ryzyku – uważa dr Michał Sutkowski.
Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego – Państwowy Zakład Higieny wskazuje, że z roku na rok rośnie liczba rodziców, którzy odmawiają szczepienia dzieci. Co więcej, liczba ta zwiększa się niemalże drastycznie. W ciągu sześciu lat wzrosła pięciokrotnie. W 2011 roku zanotowano 4,6 tys. niezaszczepionych dzieci, w 2013 roku było ich już 7,2 tys., a w 2016 – ponad 20 tys.