Trwa ładowanie...

Zrobiła badania DNA. Okazało się, że musi oddać dziecko

Avatar placeholder
Katarzyna Łukijaniuk 28.05.2023 14:09
Zrobiła badania DNA. Okazało się, że musi oddać dziecko
Zrobiła badania DNA. Okazało się, że musi oddać dziecko (Pixabay)

Ta historia jest tak nieprawdopodobna, że aż ciężko uwierzyć, że wydarzyła się naprawdę. Można ją nazwać nieszczęśliwym zrządzeniem losu. To, co przeżyły dwie kobiety, które w latach 80. urodziły dzieci w szpitalu w Szczebrzeszynie, zmieniło ich życie na zawsze. Dzięki wynikom badania DNA udało się poznać bolesną prawdę.

spis treści

1. Wynik testu na ojcostwo

Była wiosna 1986 roku. 23-letnia Maria, zamieszkująca okolice Szczebrzeszyna, oczekiwała na wyniki badań krwi. Miały one potwierdzić, że Krzysztof (jej pierwsza, prawdziwa i jedyna miłość) jest ojcem jej dziecka. Spotykali się przez cztery lata w ukryciu. Maria była biedna, a on bogaty. Gdy mężczyzna dowiedział się, że kobieta zaszła w ciążę, kazał jej pozbyć się dziecka. Kiedy się nie zgodziła, uznał, że dziecko nie jest jego.

Młoda kobieta nie miała co do tego wątpliwości, ale mężczyzna wypierał się ojcostwa. Kobieta postanowiła więc wykonać test i założyć sprawę o alimenty na syna.

Noworodek
Noworodek (Pixabay )

Jakie było jej zdziwienie, gdy otrzymała wynik badania. Okazało się, że Krzysztof faktycznie nie jest ojcem jej dziecka. Na rozprawie w Sądzie Rejonowym w Zamościu Maria dowiedziała się czegoś jeszcze. Ona również nie jest biologiczną matką dziecka, które wychowuje.

2. Pomyłka w szpitalu

Początkowo kobieta myślała, że doszło do nieporozumienia. Ktoś pewnie pomylił wyniki badań. Sprawa miała się wyjaśnić, choć Maria przeczuwała najgorsze. Udała się do prokuratury w Zamościu, gdzie ponownie usłyszała, że Tomek nie jest jej biologicznym dzieckiem.

Zaledwie tydzień później pod jej dom podjechał ciągnik. W drzwiach pojawiła się para oraz mały chłopczyk.

Zobacz film: "Uważaj. Ten wirus częściej atakuje dzieci, młodzież i osoby starsze"

- To nasze dziecko! - krzyknął obcy mężczyzna w kierunku Tomka. Maria trzymała go mocno za rękę i nie chciała puścić. Zrobiło się zamieszanie, dorośli zaczęli krzyczeć, a dzieci płakać. Zbiegli się sąsiedzi.

Maria spojrzała na drugiego chłopca o imieniu Marcin i prawie zemdlała. Był tak do niej podobny, że zrozumiała, co się stało. Wróciła wspomnieniami do momentu porodu i przypomniała sobie, że kobieta, która stoi przed jej domem, to pacjentka z sąsiedniego łóżka w szpitalu.

Kobiety zaczęły rozmawiać i dotarła do nich okrutna prawda. Dzieci zostały zamienione w szpitalu. Obie rodziny były w szoku i nie wiedziały, jak rozwiązać tę sytuację. Zamiast krzyku pojawiło się wzajemne zrozumienie. Połączyło ich wspólne nieszczęście.

3. Dodatkowe badania i ustalenia prokuratury

We Wrocławiu przeprowadzono badania dodatkowe, które tylko potwierdziły, że chłopcy nie są biologicznymi dziećmi rodziców, którzy je wychowują. Prokuratura Rejonowa w Zamościu wszczęła śledztwo, aby wyjaśnić przyczynę fatalnej pomyłki.

Niestety zeznania obu poszkodowanych kobiet, położnej oraz pielęgniarki były inne niż zeznania lekarki. Wymiar sprawiedliwości uwzględnił zeznania lekarki i tym samym nie wziął pod uwagę, że zamiana dzieci mogła być celowa. Uznał to za skutek zaniedbania personelu. Ostatecznie kobiety nie usłyszały nawet słowa "przepraszam".

4. Zamiana dzieci

Rodziny nie otrzymały żadnego wsparcia psychologicznego. Były zdane tylko na siebie. Nie wiedziały, w jaki sposób zamienić się malutkimi dziećmi, które przyzwyczaiły się do swoich opiekunów. Ustaliły więc, że będą regularnie się spotykać, aby dzieci przyzwyczajały się do nowego otoczenia. Nie było to jednak takie proste.

W obu domach panowały inne zasady. Tomek wychowywał się do tej pory tylko z mamą i babcią, natomiast Marcin z rodzicami i trzema siostrami. W końcu nadszedł dzień zamiany. Ta data zapadła im na długo w pamięci.

Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne (Pixabay)

8 listopada 1986 roku rodziny wymieniły się dziećmi. Wszyscy płakali.

Jak się skończyła ta sprawa? Obie rodziny były w stałym kontakcie, ale po zakończeniu sprawy nie chciały rozmawiać z mediami.

Historię opisał "Onet" na podstawie "Ekspresu Reporterów" z 1988 roku. *Imiona zostały zmienione

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze