Zmarł w dniu ślubu. Trzy lata później urodzila mu córkę
W życiu Sian Goodsell i jej partnera Jasona cudowne momenty przeplatały się z tragicznymi wieściami. W dniu ślubu mężczyzna zmarł. Po trzech latach kobieta urodziła jego dziecko. Jak to możliwe?
1. Dobre i złe chwile
Pewna australijska para na przemian przeżywała dobre i złe chwile. Wymarzone wakacje w 2017 roku zamieniły się w koszmar. To właśnie wtedy Jason oświadczył się Sian na plaży w Bunbury na południowo-zachodnim wybrzeżu Australii. Radość nie trwała jednak zbyt długo. Zaledwie sześć dni później mężczyzna usłyszał druzgocącą wiadomość - choruje na nowotwór w czwartym stadium zaawansowania.
Wieść o ciężkiej chorobie spadła na nich jak grom z jasnego nieba.
- Dzwoniliśmy do wszystkich w stanie euforii, informowaliśmy rodzinę i przyjaciół, że się zaręczyliśmy, że pobieramy się, a sześć dni później dzwoniliśmy do ludzi, mówiąc im, że wracamy do domu, Jason ma raka - opowiada kobieta podczas rozmowy z dziennikarzami "Sunrise".
2. Ślub i śmierć
Jason rozpoczął leczenie, a dwa lata później para wzięła ślub. Tym razem także szczęście nie było im pisane. Po ceremonii dzień przed zaplanowanym przyjęciem weselnym, mężczyzna zmarł.
Mimo to, marzenia o posiadaniu wspólnych dzieci przetrwały. Para już wcześniej rozmawiała o powiększeniu rodziny. Ten temat często powracał podczas wspólnych podróży.
- Rozmawialiśmy o imionach dla dzieci, jak je nazwiemy i jak chcielibyśmy je wychowywać - wspomina Sian.
Zanim rozpoczęto leczenie, para podjęła decyzję o zamrożeniu nasienia. Po śmierci męża kobieta potrzebowała jednak czasu. Przez kilka lat próbowała odnaleźć się w nowej rzeczywistości.
- Zajęło mi kilka lat, zanim się zorganizowałam, kupiłam mieszkanie, stanęłam na nogi, zajęłam się pracą i w pewnym sensie skupiłam na sobie - relacjonowała.
W końcu Sian podjęła decyzję o zapłodnieniu in-vitro. Kobieta od razu zaszła w ciążę i w ten sposób na świecie pojawiła się mała Matylda - takie imię dla córki para wybrała podczas jednej z podróży.
3. Samotne macierzyństwo
Sian miała wokół siebie mnóstwo życzliwych osób, ale mimo to, czuła się samotna. W dodatku Matylda była skrajnym wcześniakiem, który przyszedł na świat aż 17 tygodni za wcześnie z wagą 565 g. W związku z tym maleństwo musiało spędzić 142 dni na oddziale intensywnej terapii noworodków.
W szpitalu Sian spotykała same pary, które nawzajem się wspierały w tej trudnej sytuacji.
- Miałam szczęście, że moi przyjaciele i rodzina oraz personel OIOM-u… stali się rodziną - wspomina.
Kobieta chce podtrzymywać pamięć o zmarłym mężu. Każdego dnia wspomina o nim małej Matyldzie. Dzięki temu czuje jego obecność.
- Chcę jej opowiedzieć o wszystkich fajnych rzeczach, które robiliśmy i o wszystkich dobrych wspomnieniach... Chcę tylko upewnić się, że pamięć o nim żyje - mówi Sian.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl