Wystarczy chwila, a znikają z oczu. Wielu dzieci wciąż nie udało się odnaleźć
Tomek Cichowicz bawił się na placu zabaw. Monika Kobyłka ostatni raz była widziana 200 metrów od furtki własnego domu. Zaginęli bez śladu. Historie do tej pory nie zostały wyjaśnione, a dramat rodzin trwa. To kropla w morzu, bo każdego dnia w Polsce ginie 4 dzieci poniżej 15. roku życia.
1. Tajemnicze zaginięcia
13 marca 1990 roku matka Tomka Cichowicza wychodziła do pracy. Pożegnała się z synkiem. Został pod opieką ojca. Bawił się pod domem. Kobieta wróciła o godz.17:00. O godz. 20:00 cała miejscowość Dobre Miasto szukała dziecka. Matka chciała popełnić samobójstwo, ale nadzieja, że jej dziecko wróci, uratowała ją. 25 lat później pojawił się trop. Według anonimowego zgłoszenia chłopak żyje i jest bohaterem narodowym w Stanach Zjednoczonych. Ryan Pitts, bo tak się nazywa, nie odpowiedział jednak na prośby zrobienia badań DNA czy okazanie śladu po wycięciu wyrostka. Wiadomo jednak, że ma polskie korzenie, a w jego kartotece wojskowej nie widnieje data urodzenia. Matka czuje, że to on.
Statystyki policyjne są zatrważające. Łączna liczba osób zaginionych w ubiegłym roku to 19 563. W tym 6 758 to dzieci. Takimi przypadkami zajmuje się Fundacja Itaka – Centrum Poszukiwań Ludzi Zaginionych. Pracownicy i wolontariusze pracują przy zaginięciach długoterminowych. Pomogli odnaleźć 15041 osób, 1500 rodzin korzysta ze stałej pomocy organizacji, zarejestrowanych jest 16000 spraw. Fundacja udostępnia na swojej stronie progresje wiekowe dzieci (symulacje komputerowe, jak mogłyby wyglądać obecnie), które zaginęły w przeszłości. Pozwola to na rozpoznanie ich, gdy upłynęło już dużo czasu. Niestety, nawet taka pomoc nie zawsze wystarcza.
Zaginięcie wiąże się z niedomkniętą żałobą. Nie ma grobu i nie można zapalić świeczki. To mieszanka emocji: czekanie, nadzieja, ból i próba pogodzenia się z losem.
Zobacz też: Gdy dziecko się zgubi.
2. Zaniedbania rodzicielskie
Jak podkreśla Izabela Jezierska-Świergiel z Fundacji Itaka, głównymi przyczynami zaginięć w grupie najmłodszych dzieci są niedopilnowania ze strony opiekunów.
- To nie jest tak, że zawsze są to patologiczne zachowania. Dzieci są wszędzie: biegają, hałasują, chowają się. Człowiek nawet się nie obejrzy, a dziecko znika mu z oczu. W tym przypadku dzieci znajdują się przeważnie po kilku godzinach. Tak było np. w przypadku małego Adasia, który zgubił się na plaży w Juracie. Mama chciała odpisać na e-mail i straciła dziecko z oczu. Dziecko znalazła plażowiczka i zaprowadziła do ratownika. Chłopiec wrócił do mamy zanim przyjechała policja - opowiada Jezierska-Świergiel. - Nasza świadomość społeczna jest już inna. Reagujemy i interesujemy się kiedy widzimy płaczące dziecko, które biega np. po plaży. Podchodzimy, pytamy o mamę i powody płaczu – dodaje.
3. Dzieciaki na gigancie
Agnieszka i Aneta, dwie zaprzyjaźnione nastolatki, nie wróciły na noc. Ich telefony były wyłączone. Policja ogłosiła alarm. 30 wolontariuszy, dwa zastępy straży pożarnej i mieszkańcy miejscowości przeczesywali okolice Nowej Wsi. Wszyscy bali się o życie nastolatek. Stan pobliskiej rzeki ostatnio znacząco się podniósł. Wyobrażano sobie najgorsze scenariusze. Dziewczyny znalazły się na drugi dzień. Ktoś poinformował policję o miejscu, w którym przebywału. Uciekły, ponieważ nie mogły się porozumieć z rodzicami.
- Dzieci powyżej 11 roku życia zaczynają uciekać z domu. W przedziale wiekowym 15-17 dochodzi już głównie do ucieczek. Wiek młodocianych uciekinierów z roku na rok obniża się. Są to przede wszystkim dziewczęta. Zdarzą się zniknięcia z ośrodków wychowawczych, ale również z tzw. dobrych domów - mówi Jezierska-Świergiel. Zdarzają się przypadki, że nastolatki uciekają ''na dobre'' i ukrywają się. Gdy są już pełnoletni, zgłaszają się się na policję i proszą o anulowanie statusu zaginionego. Rodzina dostaje informację, że dana osoba żyje i że nie chce dalej utrzymywać kontaktu - dodaje.
4. Poszukiwania – krok po kroku
W pierwszej kolejności należy szukać dziecka w najbliższym sąsiedztwie: na podwórku, placu zabawach i w okolicznych budynkach. Warto poprosić o pomoc sąsiadów i rodzinę. Ważne jest powiadomienie policji. Traktują oni te sprawy priorytetowo. Przyjeżdżają na miejsce. W przypadku małego dziecka liczy się każda minuta. Nie ma czasu na panikowanie. Może ono gdzieś wpaść, przestraszyć się i schować.
W najczarniejszym scenariuszu mogło dojść do uprowadzenia. Tych sytuacji w Polsce na szczęście jest mało. Najczęściej są to porwania rodzicielskie. Mają one miejsce, gdy jedno z rodziców lub opiekunów bez woli i wiedzy drugiego zatrzymuje bądź porywa dziecko na stałe. W roku 2016 Fundacja Itaka odnotowała 62 porwania rodzicielskie, natomiast w roku 2017 - 96.
- Nieprawdą jest, że od zaginięcia musi upłynąć 24 lub 48 godzin, aby zgłosić je na policję. To jest mit, z którym cały czas walczymy. Zgłoszenia dzielą się na poziomy poszukiwań. Najważniejszym i priorytetowym jest zaginięcie dziecka. Jeśli czujemy, że coś się stało - trzeba naciskać na policjanta, aby jak najszybciej wdrożył poszukiwania – mówi Jezierska-Świrgiel.
Od najmłodszych lat należy też edukować dziecko. - Powinno znać swoje imię i nazwisko, miejsce zamieszkania oraz numer telefonu przynajmniej jednego z rodziców. W przypadku, gdy straci rodziców z oczu, może poprosić kogoś o zadzwonienie do mamy lub taty. Warto również przed większym wyjazdem, wycieczką czy nawet zakupami w hipermarkecie sprawić dziecku opaskę na rękę z imieniem, adresem, numerem telefonu etc. Również do kurtki można włożyć kartkę z taką informacją - podkreśla Jezierska-Świrgiel.
Pamiętaj! Nie musisz czekać 24 godziny, aby zgłosić zaginięcie. Jak najszybciej zadzwoń na policję. Poinformuj również Fundację Itaka za pomocą całodobowej infolinii czynnej pod numerami 801 24 70 70, 22 654 70 70 oraz 48 22 654 70 70. Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zobacz też: "Mamo, zabierz mnie stąd!", czyli o tym, dlaczego dzieci chcą uciekać z kolonii