Trwa ładowanie...

Ważne jest prawo wyboru. Ważny głos blogerki w sprawie aborcji

 Ewa Rycerz
30.11.2018 09:21
 Blogerka zabrała głos w dyskusji na temat zaostrzenia prawa aborcyjnego
Blogerka zabrała głos w dyskusji na temat zaostrzenia prawa aborcyjnego ((123rf) Blogerka zabrała głos w dyskusji na temat zaostrzenia prawa aborcyjnego)

"Dziecko nie ma kości nosowej. Czy wie pani, co to oznacza?" - usłyszała w czasie kontrolnej wizyty ciążowej u ginekologa autorka bloga "Mama na piątek". List, który opublikowała na Facebooku stał się niemalże manifestem kobiet, które brały udział w Ogólnopolskim Strajku Kobiet. Inicjatywa powstała w sprzeciwie wobec zaostrzenia prawa aborcyjnego.

1. Głos w dyskusji

Dyskusja nad zaostrzeniem prawa aborcyjnego w Polsce trwa od wielu miesięcy. Oburzone możliwością całkowitego zakazu aborcji kobiety wyszły na ulicę, domagając się prawa wyboru. I właśnie w tym tonie utrzymany jest wpis blogerki.

Kobieta zdobyła się na długi, przejmujący i bardzo szczery wpis. Opisuje w nim dokładnie sytuację, w jakiej się znalazła. Relacjonuje ówczesne swoje myśli, emocje i odczucia. Choć zaczyna od tych pozytywnych, cały wpis utrzymany jest w dość gorzkim, poważnym tonie.

Zobacz wideo, które cieszą się popularnością:

Zobacz film: "Cesarskie cięcie zwiększa ryzyko cukrzycy typu 2?"

Blogerka przyznaje, że zawsze marzyła o dwojgu lub trojgu dzieci. Kiedy jej marzenie miało się spełnić, stało się coś, co ją zaskoczyło. Będąc w 13. tygodniu ciąży poszła na USG genetyczne do "jednego z najlepszych specjalistów w kraju".

2. Ważny marker

"Dziecko nie ma kości nosowej. Wie pani, co to znaczy?" - usłyszała od lekarza podczas wizyty. Ton specjalisty był spokojny.

"Wiedziałam. Brak kości nosowej u płodu w 13.-14. tygodniu ciąży to ważny marker zespołu Downa. Doktor rzeczowo wymienił statystyki: na tym etapie kość nosowa nie występuje u 80 proc. płodów z zespołem Downa i u 1 proc. płodów bez wady. Podkreślił, że dysponuje najlepszym dostępnym na rynku sprzętem, dziecko jest dogodnie ułożone do badania, oglądał je ze wszystkich stron, kości nosowej z całą pewnością brak" - pisze.

Następną wizytę miała zaplanowaną tydzień później. Był to czas świąt wielkanocnych. Nigdy wcześniej nie były one dla niej takie trudne. Gratulująca rodzina, planująca już imię kolejnego malucha i nostalgiczny czas potęgowały przykre uczucia. Nocami walczyła z koszmarami, za dnia udawała, że nie ma problemu. O tym, co powiedział lekarz, wiedział tylko mąż.

9-letni chłopiec z zespołem Downa śpiewa piosenkę Whitney Houston. Skradł już miliony ludzkich serc!
9-letni chłopiec z zespołem Downa śpiewa piosenkę Whitney Houston. Skradł już miliony ludzkich serc! [4 zdjęcia]

Whitney Houston wygrała prawie wszystkie muzyczne nagrody, jakie były do zdobycia. Teraz jej 9-letni

zobacz galerię

"W Niedzielę Wielkanocną poszłam na mszę i na początku pomodliłam się o jakiś znak. Wstałam z klęczek, rozejrzałam się i w momencie, kiedy wierni zaczęli śpiewać moją ulubioną pieśń wielkanocną, 'Otrzyjcie już łzy, płaczący', mój wzrok padł na stojącą przede mną około dziesięcioletnią dziewczynkę z zespołem Downa. Jest taki zwrot w języku angielskim: 'My heart sunk' i dokładnie to w tym momencie poczułam – moje serce zjechało w dół do żołądka" - pisze.

3. Kolejne badania

Na następną wizytę udała się po Wielkanocy. Badania potwierdziły brak kości nosowej u płodu. Lekarz uspokajał, że to nadal jeszcze nic nie znaczy, ale zasugerował, że ona powinna podjąć decyzję. Wyjścia były trzy. Nie robić nic i czekać do porodu, by dowiedzieć się, czy dziecko jest chore, wykonać dodatkowe badania.

Blogerka zdecydowała się na zrobienie amniopunkcji. Czekała na nią 3 tygodnie, a przez ten czas szukała informacji na temat wad płodu, życia z niepełnosprawnym dzieckiem.

I wtedy pojawił sie ogromny lęk. "Miałam zaciśniętą krtań, płuca nie mogły złapać wystarczającej ilości powietrza, oddychałam płytko, co pogłębiało uczucie paniki i powodowało zawroty głowy. Mój żołądek był zwinięty w ciasny supeł i nie mogłam niemal nic jeść ani pić. Było mi lodowato zimno i wstrząsały mną dreszcze. Nie rozumiałam, co mówią do mnie inni ludzie, byłam jak za mgłą, skupiona na własnym strachu. Pozostałam w tym stanie przez dziesięć dni. Dziesięć najkoszmarniejszych dni w moim – przyznaję, uprzywilejowanym i pozbawionym większych traum – życiu" - opisuje.

4. "Życie zaczyna się w momencie poczęcia"

Blogerka silnie akcentuje, że zawsze wierzyła, że życie zaczyna się w momencie poczęcia. I życie to zasługuje na ochronę.

"Moje poglądy ewoluowały wraz ze zdobywaniem przeze mnie wiedzy o świecie i wrażliwości na nieszczęście drugiego człowieka. Obecnie uważam, że aborcja jest złem, jednak zakaz aborcji jest równie zły. Czuję bowiem, że mój pogląd o świętości życia od momentu poczęcia wynika z mojego światopoglądu, a nie obiektywnych faktów (w przeciwnym razie przedstawiciele wszystkich religii uważaliby aborcję za równie wielkie zło)" - podkreśla.

Przyznaje jednak, że zdarzyło jej się o tym wyjściu pomyśleć, gdyby wyniki amniopunkcji wykazały wadę płodu.

"Poczułam tak nieprawdopodobną ulgę, że nie byłam w stanie wstać z łóżka: moje ciało zwiotczało, pozbywszy się wielodniowego napięcia. Przez trzy dni byłam spokojna. Nie myślałam o ciąży, o amniopunkcji, o tym, co dalej. Wróciłam do rzeczywistości, w pracy nadgoniłam projekt, w domu z radością bawiłam się z synkiem, znów zaczęłam dobrze spać w nocy" - relacjonuje.

Myśli te pojawiły się już przed wykonaniem badania, w czasie oczekiwania na jego wyniki. Kiedy to rozważała różne scenariusze. I wtedy też doznała też "czegoś niezwykle wzruszającego".

"Nagle poczułam, że diagnoza nie ma żadnego znaczenia: biorę to dziecko – z zespołem Downa czy bez, z dwiema głowami lub bez czaszki, z dowolną wadą – i będę je kochać tak, jak tylko potrafię, aż do końca jego lub moich dni" - pisze.

Podkreśla jednak, że w całej tej historii bardzo ważną rolę pełni wybór i możliwość podjęcia samodzielnej decyzji.

"W mojej ocenie właśnie ta możliwość wyboru zaowocowała ostatecznie moim spokojem i decyzją za życiem. Nie wiem, jak bym zareagowała, gdybym tego wyboru nie miała. Nie wiem też na pewno, jak bym zareagowała, gdyby amniopunkcja wykazała wadę. Tyle siebie znamy, ile nas sprawdzono, szanowni obrońcy życia…" - podsumowuje.

Amniopunkcja nie wykazała wad. Dziecko blogerki urodziło się zdrowe.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze