Trwa ładowanie...

Wakacyjne oszustwo. Dzieci były już spakowane

Avatar placeholder
13.08.2024 14:31
Wakacyjne oszustwo. Kolonia odwołana, rodzice bez pieniędzy, a kuratorium nic nie wie
Wakacyjne oszustwo. Kolonia odwołana, rodzice bez pieniędzy, a kuratorium nic nie wie (Facebook: Screen z zapowiedzi programu "Uwaga!" TVN )

Kolonie i obozy to dla dzieci niesamowita frajda, okazja do podróży i nauka samodzielności. Rezerwując wyjazd warto jednak mieć się na baczności, by nie dać się oszukać. Niektórzy z wakacyjnych przekrętów zrobili biznes.

spis treści

1. Obozowe oszustwo

Dla wielu rodziców obóz czy kolonia to spory wydatek, ale czego się nie robi, by zapewnić pociechom wymarzone wakacje. Niestety trafiają się i tacy, dla których do świetna okazja do przekrętu.

Program "Uwaga!" w telewizji TVN opisuje historie rodziców, którzy mieli zostać oszukani przez Katarzynę S.. Kobieta do udziału w koloniach zapraszała m.in. na TikToku.

Miała być kolonia nad morze, a skończyło się rozczarowaniem dzieci i straconymi pieniędzmi. Według ustaleń dziennikarzy, nie była to pierwsza "wpadka" organizatorki.

Zobacz film: "Julia Żugaj o dramie związanej z obozem: "Czułam, że kogoś zawiodłam". Wspomniała o wyprzedanych miejscach i Lewandowskim!"

Krótko przed planowanym wyjazdem rodzice otrzymali informację, że kolonia zostaje odwołana z powodu choroby organizatorki. Dzieci były już spakowane, ale okazało się, że jednak zostają w domu.

- Dzieci na tym ucierpiały. Już nie mówiąc o budżetach rodziców, ale dzieci były najbardziej stratne, bo czekały cały rok na te wakacje i zostały na lodzie. Podejrzewam, że większość z nich nigdzie nie wyjechała - mówi w programie pani Marlena, która wykupiła u Katarzyny S. wyjazd dla dziecka.

Rodzice nie odzyskali też pieniędzy. Poszkodowanych rodzin jest kilka. Początkowo nikomu nie przyszło do głowy, że organizowana dla dzieci kolonia to swojego rodzaju przekręt.

2. Nielegalna działalność

Każdy organizator powinien zawrzeć umowę ubezpieczenia na wypadek zdarzeń losowych lub bankructwa, by klienci mogli otrzymać zwrot kosztów w przeciągu 14 dni. Obowiązkowy jest też wpis do ewidencji organizatorów turystyki.

Jak ustalili reporterzy "Uwagi!", Katarzyna S. w rejestrze nie widnieje, a ubezpieczeniem nie zawracała sobie głowy. Istnieją też wątpliwości, czy w ogóle może podpisywać się jako organizatorka turystyki.

Co więcej, ustalono, że Katarzyna S. w ubiegłym roku od Urzędu Marszałkowskiego Województwa Mazowieckiego otrzymała zakaz prowadzenia działalności gospodarczej na okres trzech lat (dot. organizowaniu imprez turystycznych).

Rodzicom pozostało zgłosić sprawę do organów ścigania. Zawiadomiono policję, która prowadzi obecnie śledztwo pod nadzorem prokuratury. Poszkodowane rodziny planują złożyć pozew zbiorowy przeciwko Katarzynie S.

Stracili nie tylko rodzice oraz ich dzieci, ale także właściciele kwater. Również właścicielom pensjonatów nie udało się odzyskać pieniędzy zarówno za wyjazdy, które już się odbyły, jak i te odwołane.

- Straciłam około 20 tys. złotych - deklaruje właścicielka pensjonatu na Podhalu.

- Uważam, że taka osoba nie powinna mieć kontaktu z dziećmi. Jest demoralizująca i myślę, że trzeba zrobić wszystko, żeby nie mogła nadal robić takich rzeczy - dodaje, odnosząc się do pracy Katrzyny S. w szkole.

3. Kuratorium nic nie wiedziało

Organizatorka wątpliwych wyjazdów dla dzieci w rzeczywistości jest nauczycielką w jednej z warszawskich podstawówek. Swoje kolonie i obozy chętnie reklamuje w internecie. Twierdzi, że w całej sprawie to ona jest poszkodowana.

"Zwroty już są w realizacji. Osoby, które zszargały moją opinię, będą pociągnięte do odpowiedzialności, a sprawa reportażu to zwyczajne nękanie" - napisała w liście do redakcji "Uwagi!".

Dyrekcja szkoły, w której pracuje Katarzyna S. uważa, że to sprawa niezwiązana z placówką i odmówiła komentarza. Z kolei kuratorium o poczynaniach nauczycielki nie wiedziało.

Zgodnie z przepisami, każda kolonia lub obóz musi zostać zgłoszony do kuratorium oświaty 21 dni przed wyjazdem. Według ustaleń dziennikarzy Katarzyna S. również i z tego obowiązku się nie wywiązała.

Dominika Najda, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze