Trwa ładowanie...

Koszmar wychowawców na koloniach. Rodzice gorsi niż nastolatki

Avatar placeholder
03.08.2021 12:11
Koszmar wychowawców na koloniach. Rodzice gorsi niż nastolatki
Koszmar wychowawców na koloniach. Rodzice gorsi niż nastolatki (Getty Images)

Alkohol, seks, narkotyki - o tym, co dzieciaki wyprawiają na koloniach, pisaliśmy tutaj. Tekst wzbudził ogromne emocje. Internauci twierdzą, że to nie młodzież jest winna, tylko rodzice. Postanowiliśmy zapytać wychowawców kolonijnych, czy rzeczywiście wina leży po stronie rodziców.

spis treści

1. Skutki bezstresowego wychowania

Internauci bez ogródek piszą: dzisiejsza młodzież to patologia, bo tak została wychowana. Brak hamulców zrzucają na karb bezstresowego wychowania. Oto kilka komentarzy, które otrzymaliśmy:

"Miałam tę 'przyjemność' bycia wychowawcą kolonijnym tuż po zakończeniu studiów i mogę powiedzieć tylko tyle, że zachowanie większości dzieci i nastolatków na tego typu wyjazdach świadczy o tym, że albo rodzice albo ich pociechy potrzebują pomocy psychologa. W większości dzieci są rozkapryszone i ewidentnie coś jest z nimi nie tak (...), a rodzice sprawiają wrażenie niepoważnych i nieradzących sobie ze swoimi dziećmi (wysyłanie dziecka z nadwagą, które męczy się po przejściu kilometra na obóz w góry, w programie którego jest 3 wycieczki po górach). Większość tych dzieci jest wychowywana w myśl źle interpretowanej przez swoich rodziców metody wychowania bezstresowego, co, jak miałam okazję się przekonać, skutkuje jedynie nieporadnością życiową” - komentuje NICKY.

To jest efekt niezaradnych ojców i pracujących matek. Nie chcą spędzać wakacji z dziećmi. Nie potrafią sobie zorganizować życia rodzinnego,myślą tylko o sobie. Sądy mają później pełne ręce roboty. Brak odpowiedzialności!!!” - komentuje M.

Zobacz film: "Pomysły na wspólne, rodzinne spędzanie czasu"

Niestety dzieciaki to lustrzane odbicie rodziców.” – komentuje Anna.

”Szkoda mi dzisiejszej młodzieży, ale przykład idzie z góry, rodzice przestali być autorytetem, boja się własnych dzieci, idą po linii najmniejszego oporu.”– komentuje użytkowniczka Matka.

”Powinni dla takich dzieciaków robić obozy pracy, co by się nauczyli szacunku i trochę pokory. Wiadomo, młodość ma swoje prawa, ale wymyślanie historyjek o gwałcie, które mogą zrujnować takiemu wychowawcy życie, to już przesada” – pisze FOX

"Wychowanie bezstresowe przynosi pierwsze efekty. Durne pokolenie potrafiące tylko przewalać strony w internecie” – dodaje Nina.

"Niestety, ale społeczeństwo głupieje. Czyja to wina? Myślę, że wszystkich po trosze. Rodziców, szkoły, mediów. Młodzież nie ma pozytywnych wzorców wśród dorosłych, bo niby kto ma być dziś takim wzorcem? Oni widzą tylko bagno i zgniliznę wokół siebie i się do tego przystosowują, uważając, że to normalne zachowania, że tak ma być. Aż boję się pomyśleć co to będzie się działo, jak dorośnie to pokolenie wychowywane metodą bezstresową” – napisał Miron

Co na to wychowawcy kolonijni? Czy faktycznie, jest tak źle jak piszecie?

2. Rodzic mnie nie szanuje, to dlaczego nastolatek ma to robić?

Nastolatek nie będzie szanował wychowawcy, skoro sam rodzic umniejsza roli opiekuna. Młodzież potrzebuje silnych wzorców, zwłaszcza w okresie dojrzewania. Bywa, że rodzic ślepo podąża za tym, co dyktuje mu dziecko.

- Był ojciec, który potrafił powiedzieć, że syn skarży się, że pokój hotelowy nie jest taki jak zdjęciu. A przecież on jest prokuratorem, więc lepiej, żebym to szybko wyjaśnił. Nie wiem, co miałabym zrobić? Wybudować nowy pokój? Sam dyrektor biura podróży dzwonił i kazał mi zamienić się z gówniarzem na pokój. Nie posłuchałem – mówi Andrzej, opiekun kolonijny.

Rodzice nie mają sobie nic do zarzucenia. Cały rok pracują na to, aby ich latorośl mogła wyjechać na zagraniczne wakacje. A przy okazji znajomi zobaczą, jak dobrze im się powodzi, a oni na kilkanaście dni będą mieli święty spokój.

3. Nie da się na krótkim wyjeździe naprawić cudzych błędów

Wychowawcy kolonijni mają trudny orzech do zgryzienia. Na niecałe dwa tygodnie stają się opiekunami zupełnie obcych nastolatków. Nie wiedzą kim są, z jakich pochodzą domów i jakie mają problemy na co dzień.

- Na każdej kolonii jest osoba, która odstaje od grupy, nie potrafi nawiązać nowych kontaktów. Okazuje się, że rodzice się rozwodzą, ojciec pije lub bije, starszy brat ma kłopoty z narkotykami. Serce się łamie, ale co ja mogę zrobić przez dwa tygodnie turnusu? – pyta Andrzej.

Większość rodziców jest jednak odpowiedzialna, potrafią wytłumaczyć nastolatkowi, co zrobił źle. Wyciągają odpowiednie konsekwencje.

- Kiedyś w nocy nawiał nam uczestnik, chciał wypić piwo na plaży. Zadzwoniłem do jego ojca. Współpracował i chciał rozwiązać problem. Zapytał, czy ma odebrać dziecko. Obiecał porozmawiać z synem. Po telefonicznej reprymendzie i postraszeniu, że wyślemy go do Polski, chodził już jak w zegarku – mówi Andrzej.

Zobacz też: "Mamo, zabierz mnie stąd!", czyli o tym, dlaczego dzieci chcą uciekać z kolonii

4. Niektórzy zastraszają, inni współpracują

Nie tylko nastolatki mają postawę roszczeniową. Zdarza się, że rodzice również miewają takie podejście. Wyznają zasadę: ”zapłaciłem, więc wymagam”. Czego? Często opieki 24h/dobę nad ich dzieckiem. Zdarza się, ze przy okazji "pognębią" trochę wychowawców.

- Najgorszym przypadkiem był ojciec-psychopata, nękający mnie telefonami z groźbami. Proszę sobie wyobrazić 15-20 telefonów dziennie z oskarżeniami, pretensjami i groźbami. Kiedy przestałam je odbierać, miałam po 30-40 nieodebranych połączeń. Potrafił dzwonić nawet o godz. 23 – mówi Magdalena, opiekunka kolonijna.

- Bezstresowe wychowanie wpływa na to, że młodzież uważa, że ma same prawa, a nie ma obowiązków. Wszystko im wolno. I mają pretensje, kiedy usłyszą "nie" od wychowawcy. Kiedyś jeden ze starszych braci wychowanka walił pięściami w autobus. Niejednokrotnie grożono mi - wylicza Krzysztof.

Wychowawcy podkreślają jednak, że spotykają się również z dobrymi reakcjami ze strony rodziców. Często podchodzą po wyjeździe, szczerze dziękują za opiekę, chwalą program i mówią, że ich dziecko jest naprawdę zadowolone.

- Największą nagrodą za ciężką pracę jest to, że nastolatkowie często wcale nie chcą wracać z wyjazdu, a rodzice pod autokarem ocierają im łzy. Czasami rodzice podchodzą i dziękują za to, że wytrzymaliśmy z ich dziećmi – mówi Krzysztof.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Dowiedz się więcej:

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze