Rodzice zmarłych żołnierzy pobierają nasienie, by mieć wnuki
Rodzice zmarłych żołnierzy z Izraela od lat decydują się na dość nietypowy krok. By zachować pamięć i mieć jednocześnie szanse na wnuki, pobierają nasienie zmarłych synów. Jednak by do tego doszło, muszą najpierw pozwać państwo. O całej procedurze opowiada film "Na jego podobieństwo".
1. Pozyskiwanie nasienia od zmarłych
Izraelska reżyserka Tami Ravid postanowiła pochylić się nad kontrowersyjnym tematem, jakim jest procedura pozyskiwania nasienia zmarłych żołnierzy. Film dokumentalny "Na jego podobieństwo" opowiada o tym, jak rodzice poległych żołnierzy wykorzystują nasienie swoich synów, by mieć wnuki.
W rozmowie z Urszulą Jabłońską dla Gazety Wyborczej Ravid opowiedziała o jednej z bohaterek filmu, która jako pierwsza zdecydowała się na taki krok. Kobieta straciła jedynego syna w 2002 roku w ataku terrorystycznym.
"I nagle przyszło jej do głowy, że może da się ocalić jego nasienie, żeby mogła mieć wnuka. To było jak objawienie, nigdy nie czytała o podobnej praktyce, nie wiedziała, czy to jest w ogóle możliwe – opowiada Ravid. - [Prawnik] od razu poszedł do sądu i w ciągu kilku godzin uzyskał zgodę na pobranie nasienia. To była pierwsza taka decyzja w kraju" – dodaje.
2. Zgoda na sztuczne zapłodnienie
Jednak od pobrania nasienia zmarłego do zgody na jej użycie jeszcze długa droga. Jak tłumaczy reżyserka konieczna w takiej sytuacji jest zgoda sądu. Rodzice muszą pozwać państwo i udowodnić przy pomocy świadków, że zmarły chciał mieć dzieci. W innym przypadku jest to niemożliwe.
"Pojawił się pomysł, żeby żołnierze, zanim w wieku 18 lat wstąpią do wojska, spisywali "biologiczny testament", w którym zaznaczą, czy w przypadku śmierci pozwalają rodzicom na użycie swojego nasienia, czy nie. Jeżeli dosadnie wyrażą swoją wolę, rodzice nie będą musieli iść do sądu. Więc niektórzy żołnierze spisują taki testament, ale na razie niewielu" – tłumaczy reżyserka.
Mimo to wkrótce również inni zrozpaczeni rodzice, którzy stracili swoich synów, postanowili pójść w ślady kobiety. W ciągu kilku lat na świecie było już czworo dzieci zmarłych żołnierzy, a obecnie jest już ich około 20. Również ona sama w końcu została babcią. W 2015 roku na świat przyszła jej wnuczka Weronika.
3. Sztuczne zapłodnienie
Kobiety, które decydują się na taki krok, jakim jest zapłodnienie za pomocą nasienia zmarłego żołnierza, muszą przejść przez szereg badań i wywiadów. Psychologowie i pracownicy społeczni muszą mieć pewność, że potencjalne matki są świadome, w jak trudną sytuację wchodzą.
"Jeżeli wezmą nasienie z banku, nigdy się nie dowiedzą, kto jest ojcem – mówi Ravid. - A matki czasami wolą mieć rodzinę. Dziecko i tak nie będzie miało ojca, ale będzie miało dziadków, którzy odpowiedzą na jego pytania. Będzie wiadomo, jakie choroby były w tej rodzinie, dlaczego syn ma brązowe oczy i kręcone włosy. Kobiety, z którymi rozmawiałam, wybrały taką opcję, ponieważ widzą w tym zaletę" - dodaje.
Przed zapłodnieniem zarówno przyszli dziadkowie, jak i matka podpisują umowę w obecności prawnika. Jest to zabezpieczenie dla obu stron, ponieważ określa, że to matka jest rodzicem, a dziadkowie mogą pomagać w wychowaniu, ale nie mogą decydować o przyszłości dziecka.
"Wielu rodziców, z którymi rozmawiałam, było bardzo szczęśliwych z wnukami. Naprawdę widzieli w nich swoich zmarłych synów. Przecież to geny – ten sam uśmiech, te same oczy. Poza tym dzieci generalnie przynoszą ludziom mnóstwo radości. Jednak trudno jest zajrzeć w duszę takiej osoby i dowiedzieć się, czy wnuki rzeczywiście pomogły im ukoić ból po stracie, czy nie" – mówi Tami Ravid.
Reżyserka na koniec rozmowy z Urszulą Jabłońską dywaguje, czy jeżeli nie przejdzie się żałoby, to cokolwiek da radę przezwyciężyć ból po stracie ukochanego syna. Nawet ewentualne posiadanie wnuków.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl