Reanimowali go kilka razy dziennie. Przeżył dzięki inkubatorowi z czerwonym sercem WOŚP
Beata trzy miesiące przed terminem urodziła dwóch chłopców: Jasia i Franka. Tylko jednego z nich udało się uratować. Franek pierwsze dwa miesiące życia spędził na OIOM-ie. Inkubator z charakterystycznym czerwonym serduszkiem uratował mu życie. Dziś ma pięć lat, a jego walka o zdrowie nadal trwa! Chłopiec cierpi na mózgowe porażanie dziecięce.
1. Radość i rozpacz
Dla Beaty Makarewicz dzień porodu to zarówno czas wielkiego szczęścia, jak i ogromnego smutku. Kobieta trzy miesiące przed wyznaczonym terminem urodziła dwóch chłopców: Jasia i Franka. Jaś umarł po trzech dniach. Franka udało się uratować.
- 22 lutego 2017 roku trafiłam do szpitala. Lekarze stwierdzili, że należy przeprowadzić cesarskie cięcie. Chłopcy byli skrajnymi wcześniakami. Wiedziałam, że ich stan jest bardzo ciężki. Franek ważył zaledwie 1300 g - wspomina kobieta w rozmowie z WP Parenting.
Chłopczyk podczas porodu doznał wylewu krwi do mózgu. Ponad dwa miesiące leżał na OIOM-ie w Uniwersyteckim Centrum Zdrowia Kobiety i Noworodka WUM w Warszawie. Czerwone serduszko WOŚP towarzyszyło mu od pierwszych dni życia.
2. Inkubator z charakterystycznym serduszkiem
- Przeżył dzięki inkubatorowi, który ufundowała Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Potem został przetransportowany do Centrum Zdrowia Dziecka, gdzie lekarze walczyli z jego niedokrwistością i cholestazą - opowiada mama chłopca.
Jednak to nie był koniec zdrowotnych zawirowań Franka. Maluch miał problemy oddechowe, kardiologiczne, hematologiczne, neurologiczne, okulistyczne i żywieniowe.
- OIOM stał się naszym drugim domem. Najgorsze były bezdechy, które wymagały reanimacji nawet kilka razy na dobę - wspomina Beata.
3. Ogromne koszty leczenia
Dziś Fanek ma pięć lat, ale jego walka o zdrowie nadal trwa. Lekarze zdiagnozowali u niego mózgowe porażenie dziecięce lewostronne, czyli połowiczny niedowład.
Najczęstszymi zmianami chorobowymi u dzieci z porażeniem mózgowym są tak zwane porażenia spastyczne, które mogą przejawiać się w uszkodzeniach narządu ruchu.
- Franek dwa razy w tygodniu uczęszcza na rehabilitację. Jego lewa nóżka i rączka są dużo słabsze. Syn nie podnosi nogi do zgięcia, tylko "ciągnie" ją za sobą. Wiemy już, że będzie musiał nosić ortezy. Takie leczenie wymaga ogromnych nakładów finansowych. Obecnie zbieramy fundusze na zakup ortez (około 5 tys. zł) i turnusy rehabilitacyjne (około 3 tys. każdy). Ortezy wykonuje się na zamówienie i trzeba je wymieniać, ponieważ muszą być dopasowane do wzrostu dziecka. Średnio jedna "wystarcza" na rok - tłumaczy Beata Makarewicz.
Ponadto chłopiec musi być pod stałą opieką wielu specjalistów. Ostatnio zaczął uczęszczać na zajęcia SI - integracji sensorycznej. Celem terapii jest kontrolowana stymulacja wszystkich systemów zmysłowych. Wpływa ona na poprawę funkcjonowania w sferze emocjonalnej i motorycznej.
- Chodzi do logopedy, okulisty - ponieważ ma bardzo dużą wadę wzroku, neurologa, ortopedy, rehabilitanta - lista jest długa, a wszystkie wizyty odbywamy prywatnie - opowiada mama chłopca.
4. Przekaż 1,5 proc. podatku!
Franek jest pod opieką stowarzyszenia "To Ma Sens", które wspiera chłopca w powrocie do zdrowia. Jednak koszty rehabilitacji i leczenia są tak duże, że mama pięciolatka prosi wszystkich, którzy mają taką możliwość o przekazanie 1,5 proc. podatku właśnie na leczenie jej synka.
Za sprawą przepisów Polskiego Ładu podatnicy będą mogli przekazać na rzecz wybranej OPP 1,5 proc, a nie 1 proc. podatku, jak miało to miejsce dotychczas. Zasada ta będzie miała zastosowanie już do rozliczeń podatku PIT za 2022 rok.
- Każda najdrobniejsza kwota umożliwi mi osiągnięcie celu, jakim jest pełna sprawność mojego syna. Jak każda mama pragnę dać mojemu dziecku szansę na normalne życie. Wasze wsparcie to dla mnie nieoceniona pomoc - podkreśla mama chłopca.
Aby wesprzeć walkę o zdrowie Franka, należy wpisać NUMER KRS 0000331638, a w rubryce "cel szczegółowy 1,5 proc". - Franciszek Szczepański.
Chłopczyk i jego mama wiedzą, że każda pomoc ma ogromne znaczenie. Sami co roku "grają" z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy.
- Zawsze staramy się pomagać. Szczególnie bliskie naszemu sercu są zbiórki na wcześniaki i sprzęt medyczny, który ratuje ich życia. Franek wie, że żyje dzięki inkubatorowi z czerwonym serduszkiem - podsumowuje Beata Makarewicz.
Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy podczas 31. Finału gra pod hasłem "Żyj zdrowo w zdrowym świecie". Zebrane środki zostaną przeznaczone na walkę z sepsą.
Anna Klimczyk, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl