Przeraża, ale działa. Mama pokazała austriacki sposób na usypianie dzieci
Wietrzenie pokoju przed snem to dobry nawyk, który praktykuje wielu Polaków. Sytuacja się jednak komplikuje zimą, gdy niskie temperatury na zewnątrz nie zachęcają do otwierania okna, zwłaszcza w dziecięcym pokoju. Tymczasem w innych krajach takie postępowanie jest normą. Jedna z austriackich mam opowiada, jak wygląda jej wieczorny rytuał, który poprawia komfort snu malucha.
1. Przegrzewanie dzieci
Przegrzewanie niemowląt to poważny problem, o którym niektórzy zapominają. Niestety w naszym kraju wciąż powszechne jest ubieranie maluchów na cebulkę, a do tego przykrywanie kocem i nakładanie czapeczki. Choć w miesiącach zimowych ma to sens, to wiosną wydaje się zupełnie niepotrzebne. W krajach skandynawskich sytuacja wygląda zupełnie inaczej, co przekłada się na mniejszą częstotliwość zachorowań i lepsze samopoczucie.
Skandynawskie wychowywanie dzieci znacząco różni się od polskich metod. Przede wszystkim w Danii, Norwegii czy Szwecji uważa się, że nie ma złej pogody na spacer czy drzemkę na zewnątrz. Mróz, śnieg, deszcz czy wiatr wydają się im niestraszne, dlatego normą jest widok dziecięcych wózków pozostawianych na zewnątrz, niezależnie od tego, co dzieje się na dworze. To hartuje młody organizm i poprawia jego odporność.
Oczywiście skandynawscy rodzice dbają o to, by ich pociechy były odpowiednio zabezpieczone przed niskimi temperaturami, umożliwiając im jednocześnie nieskrępowane ruchy.
W Polsce większą popularnością cieszy się werandowanie, czyli stopniowe przyzwyczajanie do niskiej temperatury poprzez pozostawianie wózka na balkonie, tarasie bądź przy otwartym oknie. Z kolei w Austrii stawia się na "lüften", czyli wietrzenie.
2. Wietrzenie pokoju przed snem
Wietrzenie pokoju przed snem to u Austriaków codzienność. Co ciekawe, niektórzy zimą całkowicie rezygnują z ogrzewania sypialni. Pewna mama znalazła złoty środek.
"Wieczorem otwieramy wszystkie okna, aby było jak najchłodniej. Na łóżku kładziemy termofory i maty grzewcze, a następnie zamykamy drzwi, aby zatrzymać zimne powietrze w pokoju. Kiedy pomieszczenie się wietrzy, my zajmujemy się wieczorną toaletą. Kiedy dzieci wracają do siebie, w pokoju jest zimno, ale łóżka są ciepłe. Zamykamy okna, a rześkie powietrze sprawia, że od razu chce się spać" - opowiada kobieta w mediach społecznościowych.
Wielu polskich rodziców podchodzi sceptycznie do takich metod. Boją się oni wychłodzenia i przeciągów, które mogłyby doprowadzić do infekcji. Tymczasem przegrzewanie maluchów może być równie niebezpieczne i powodować problemy z zasypianiem. Rześkie powietrze przyspieszy ten proces i spowoduje, że sen będzie bardziej komfortowy.
Specjaliści od lat przekonują, że temperatura w sypialni nie powinna przekraczać 20 stopni Celsjusza. Najbardziej optymalny przedział to jednak 16-19 stopni. To poprawia jakość snu i pozwala na lepszą regenerację organizmu.
Na koniec zwróćmy uwagę, że nie każdy maluszek będzie się dobrze czuł w chłodnym pomieszczeniu. Trzeba go przyzwyczajać do tego stopniowo i nie zapominać, że kołdra, koc czy pidżama powinny być dostosowane do pory roku i aktualnej temperatury. Celem jest zapewnienie ciepła bez przegrzewania czy wyziębiania organizmu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl