Pierwsze dziecko od 28 lat
Mieszkańcy górskiej wioski we Włoszech mają powody do świętowania. W zeszłym tygodniu na świat przyszło pierwsze od 28 lat dziecko w tej miejscowości – chłopczyk o imieniu Pablo.
1. Długo oczekiwane narodziny
Ostana to mała wioska w regionie Piemont, która w zeszłym tygodniu powiększyła się o jednego wyjątkowego obywatela i liczy teraz 85 mieszkańców. Na narodziny dziecka miejscowi musieli czekać aż 28 lat – ostatni noworodek z Ostany urodził się w 1987 roku.
Sto lat temu Ostana liczyła ponad tysiąc mieszkańców. W ostatnim czasie władze musiały się zmierzyć z dramatycznym wyludnieniem – w wiosce mieszka kilkadziesiąt osób, ale tylko połowa z nich na stałe. Najgorzej było w latach 80., kiedy górską miejscowość zamieszkiwało zaledwie pięć osób.
Pablo urodził się pod koniec stycznia w szpitalu w Turynie. Teraz jest już z rodzicami i rodzeństwem w domu. Silvia i Jose (pochodzący z Hiszpanii) doczekali się trzeciego potomka. Mają już dwie córki – sześcioletnią Clarę oraz czterolatkę o imieniu Alice (urodziły się zanim rodzice zamieszkali w Ostanie).
Nowo narodzone dziecko – chociaż ma dopiero kilka dni – już stało się sławne. Burmistrz Ostany w najbliższą sobotę organizuje przyjęcie z okazji narodzin nowego mieszkańca. Sąsiedzi spotkają się, aby świętować niezwykłe narodziny i życzyć zdrowia małemu Pablo. Przy drodze wjazdowej do miasteczka stoi już figura bociana trzymającego w dziobie małe, niebieskie zawiniątko – symbol narodzin chłopca.
2. Miasteczka-widma
Ostana to jedno z wielu włoskich miasteczek mierzących się z problemem wyludnienia i niżem demograficznym. Małe miejscowości w całym kraju pustoszeją, ponieważ młodzi ludzie wyjeżdżają na studia i do pracy do dużych aglomeracji i nie wracają w rodzinne strony.
Kilka lat temu Silvia i Jose również rozważali wyjazd z tego regionu Włoch. Chcieli przeprowadzić się na należącą do Francji wyspę Reunion położoną na Oceanie Indyjskim. Jose otrzymał jednak propozycję pracy w Ostanie, gdzie do dziś prowadzi górskie schronisko.
Władze Ostany próbują zachęcić do pozostania w małej miejscowości. Proponują miejsca pracy, rozwijają infrastrukturę turystyczną i organizują różne przedsięwzięcia, które mają zaktywizować i zjednoczyć mieszkańców. Jose i Silvia nie żałują, że zostali w górskiej wiosce. – Kochamy życie tutaj. Nasze córki są bezpieczne, a my czujemy się częścią społeczności – powiedział ojciec małego Pablo.
Burmistrz słynnej alpejskiej wioski ma nadzieję, że narodziny chłopca to dopiero początek pozytywnych zmian w Ostanie. Liczy, że w najbliższym czasie będzie się rodzić coraz więcej dzieci, a urocze miasteczko zwabi do siebie nowych obywateli.
Podobne marzenia mają władze wielu innych wyludnionych włoskich miejscowości – szacuje się, że w całym kraju jest ich nawet sześć tysięcy. Władze próbują różnych sposobów, aby przeciwdziałać dramatycznej sytuacji. Burmistrz sycylijskiego miasta Gangi proponuje darmowe domy, aby zachęcić ludzi do zamieszkania właśnie tam. Jedynym warunkiem, aby otrzymać nieruchomość, jest odnowienie jej.
W niektórych regionach Włoch zdecydowano się na wystawienie na sprzedaż całych wiosek. Inny pomysł na zatrzymanie procesów wyludniania miał burmistrz miejscowości Sellia, położonej w południowej części Italii, który zakazał mieszkańcom… chorowania.