Trwa ładowanie...

Niepełnosprawnej dziewczynce odmówiono wejścia na plac zabaw

 Agnieszka Gotówka
Agnieszka Gotówka 16.03.2017 10:58
Sytuacja miała miejsce w Rumi.
Sytuacja miała miejsce w Rumi. (123RF)

6-letnia Lenka chciała pobawić się w basenie z kolorowymi kulkami. Jej mama zabrała więc córkę i 11-letniego syna na plac zabaw w centrum handlowym w Rumi. Dziewczynce jednak nie pozwolono skorzystać z atrakcji.

Gdy kobieta chciała kupić bilet i zaznaczyła przy tym, że chciałaby towarzyszyć córce, usłyszała, że nie ma takiej możliwości. W regulaminie widniej bowiem zapis, że rodzice wpuszczani są z dziećmi na plac zabaw jedynie od poniedziałku do czwartku, a do zdarzenia doszło w sobotę.

Mama dziewczynki poprosiła jednak o wyrozumiałość. Tłumaczyła, że zabawa córki nie potrawa dłużej niż 10 minut. Sytuację chciał ratować brat Lenki, który zaoferował, że wejdzie z siostrą na plac zabaw. I to jednak okazało się niemożliwe, bo dziecko nie może przebywać pod opieką osoby niepełnoletniej. Ostatecznie matka zaproponowała, by córka sama weszła na plac zabaw. I na to jednak nie wyrazili pracownicy obiektu.

Przeczytaj także:

1. Czy doszło do dyskryminacji?

Zobacz film: "Czego najbardziej boją się młodzi rodzice?"

Dziewczynka ma rzadką chorobę genetyczną, której skutkiem jest niepełnosprawność intelektualna w stopniu umiarkowanym. Jest sprawna fizycznie i w miarę samodzielna. Mama Lenki uważa jednak, że to z powodu niepełnosprawności córce nie pozwolono wejść na plac zabaw.

Katarzyna Kutyła, koordynatorka Placów Zabaw RO-AN, przeczy tej informacji. To nie choroba dziecka, a zachowanie mamy i starszego brata było przyczyną odmowy wpuszczenia dziecka na plac zabaw.

– Agresja kobiety i starszego chłopca, który w pewnym momencie wyciągnął kabel z komputera pracownicy firmy, spowodowały, że opiekun zaczął obawiać się o bezpieczeństwo innych dzieci. I miał do tego prawo, bo ono właśnie jest dla nas priorytetem – wyjaśnia portalowi WP parenting Katarzyna Kutyła.

I dodaje: Rozumiemy potrzeby naszych podopiecznych i wszystkich traktujemy jednakowo. Mamy darmowe 30-minutowe bilety dla osób niepełnosprawnych i bardzo dużą grupę klientów, która z nich korzysta.

Pracownicy placu zabaw zobowiązani są ponadto do przestrzegania regulaminu, a w nim widnieje zapis, iż dziecko z dorosłym opiekunem może wejść na teren obiektu tylko w określone dni: od poniedziałku do czwartku do godz. 15.00. A opisywana sytuacja miała miejsce w sobotę w godzinach szczytu. – Opiekunka nie miała zastrzeżeń, żeby wpuścić dziecko samo, ale to mama przedstawiła je jako niesamodzielne. Nie mogliśmy również zgodzić się na to, by opiekunem dziecka, zwłaszcza niepełnosprawnego, był jej 11-letni brat – mówi portalowi WP parenting Katarzyna Kutyła.

5 najczęstszych problemów z zachowaniem małego dziecka – jak je pokonać? 
5 najczęstszych problemów z zachowaniem małego dziecka – jak je pokonać?  [6 zdjęć]

Niejeden rodzic natrafił na trudności wynikające z „niewłaściwego” zachowania dziecka. Najczęstsze problemy

zobacz galerię

2. Sale zabaw nie dla dzieci niepełnosprawnych?

Rzecznik Praw Dziecka zapowiedział, że bliżej przyjrzy się sprawie, gdyż w jego opinii ograniczanie dzieciom z niepełnosprawnością możliwości do realizacji prawa do zabawy nosi znamiona dyskryminacji.

"Sala zabaw to nie jest miejsce „wyjęte spod prawa” – i tak jak inne – powinno respektować zapisy Konwencji o prawach dziecka i Konwencji o prawach osób niepełnosprawnych. Przy tym niedopuszczalna jest sytuacja, w której przedsiębiorca wyłącza swoją odpowiedzialność za dziecko. Jeśli właściciel umożliwia pozostawienie dziecka w sali zabaw, musi ono przez cały czas przebywać pod opieką osoby wyznaczonej przez przedsiębiorcę – czytamy w liście przesłanym do naszej redakcji przez Łukasza Sowę, rzecznika prasowego z Biura Rzecznika Praw Dziecka.

3. Place zabaw nie dla wszystkich

To jednak nie pierwszy taki przypadek. Podobna sytuacja miała miejsce rok temu w sali zabaw w warszawskim centrum handlowym. Agata Komorowska chciała zostawić w niej córkę i 9-letniego syna z zespołem Downa.

Dzieci były bardzo grzeczne, koleżeńskie. Kobieta wiedziała, że oboje będą bawić się bezproblemowo i spokojnie. Została z nimi przez kilkanaście minut, żeby opiekunka mogła oswoić się z chłopcem, zobaczyć, że nie sprawia żadnych problemów. Gdy jednak poinformowała panią, że wychodzi na moment do sklepu obok, usłyszała: "No ale chyba mnie pani z nim nie zostawi?!"

– Byłam w szoku. Było mi wstyd, a jednocześnie pomyślałam, że nie mogę się tak po prostu na to zgodzić. Poprosiłam o telefon do właścicielki i po krótkiej rozmowie uzyskałam zgodę na pozostawienie dziecka. Wyszłam, ale nie na zakupy, tylko do łazienki żeby się wypłakać. To było tak bolesne i upokarzające wykłócać się z tą opiekunką przy wszystkich rodzicach, kiedy mój syn spokojnie bawił się samochodzikami razem z siostrą i innymi dziećmi – mówi Agata Komorowska.

Sytuacja powtórzyła się we wrześniu 2016 roku, gdy kobieta wraz z dziećmi wybrała się do Ikei. Krystian i Ada zawsze chciały pobawić się w Smalandii, gdzie zresztą oboje zostali przyjęci bez żadnych uwag ani pytań. Po kilku minutach jednak pani Agata odebrała telefon, który wzywał ją do natychmiastowego powrotu, bo ktoś z obsługi zauważył, że chłopiec ma zespół Downa.

– Dzieci niepełnosprawne i ich rodziny oczekują normalności. Przejawy dyskryminacji są jednak powszechne. Klasycznym problemem są choćby kłopoty w czasie organizowania wycieczek szkolnych. Przed nami jeszcze długa droga do zrozumienia, że osoby niepełnosprawne mają te same pragnienia i potrzeby co ludzie zdrowi – podsumowuje Katarzyna Łukasiewicz, prezes Fundacji Oswoić Los.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze