Trwa ładowanie...

#NIEBIJPRZYTUL Patrycja Sołtysik: Ramiona mamy mają być schronieniem, a nie kojarzyć się z bólem i strachem!

Avatar placeholder
Paulina Sołtysik 31.01.2020 21:45
Patrycja Sołtysik dołączyła do akcji #NIEBIJPRZYTUL
Patrycja Sołtysik dołączyła do akcji #NIEBIJPRZYTUL

Redakcja WP Parenting rozpoczęła ogólnopolską akcję #NIEBIJPRZYTUL, która kategorycznie przeciwstawia się przemocy wobec dzieci oraz uczy rodziców, jak wychowywać bez stosowania kar cielesnych. Do akcji chętnie przyłączają się kolejne osoby, w tym wiele gwiazd.

Swój głos poparcia dla kampanii #NIEBIJPRZYTUL wyraziła też Patrycja Sołtysik – mama Stasia. Na swoim blogu www.patisoltysik.pl umieściła obszerny artykuł "ciemna strona macierzyństwa", w którym wyraźnie podkreśla, że nie ma czegoś takiego jak metoda wychowawcza przez klapsy.

Za zgodą Pauliny Sołtysik publikujemy jej głos wsparcia akcji:

‘’Ciemna strona macierzyństwa”

Zobacz film: "Rozwój odporności u dzieci"

Od kilku dni po raz kolejny w naszym kraju rozgrzała dyskusja na temat, niestety, nadal praktykowanych metod wychowawczych i stosowania klapsów wobec dzieci, do czego nakłaniał jeden z autorów poradnika dla rodziców o wychowaniu. Tych bzdur i treści, za których szerzenie wspomniany autor powinien ponieść konsekwencje prawne, nawet nie chcę komentować.

Jedyne do czego się odniosę to to, że we wspomnianym tekście dawanie klapsów dzieciom i przemoc były przedstawione jako naturalne sposoby na wychowanie i ukaranie dziecka np. za to,że nie posprzątało zabawek. Z moich rozmów z innymi mamami oraz własnego doświadczenia wiem, że częściej mówimy o takiej sytuacji, kiedy rodzicowi po prostu puściły nerwy, że klaps dla dziecka nie był zaplanowaną, na chłodno wymierzoną karą, ale efektem jakiejś "ekstremalnej" sytuacji. Od razu powiem, że dla mnie to nie jest usprawiedliwienie i nie istnieje dla mnie żadna sytuacja, która sprawiłaby, że podniosłabym rękę na własne dziecko.

Dlatego dziś chcę opowiedzieć ze swojej perspektywy o tej ciemnej stronie macierzyństwa. Macierzyństwa, które jest dla mnie cudowne, ale bywa naprawdę trudne. Dla Stasia staram się być najlepszą mamą, najlepszą wersją samej siebie, ale są dni, że gdy zasypiając myślę "nawaliłaś"… Mi też zdarza się krzyknąć za bardzo, powiedzieć coś, czego potem bardzo żałuję.

Zdarza się, że wobec zachowania mojego synka czuję bezsilność i tracę cierpliwość. Znacie to, mamusie, prawda? Im bardziej wy już macie dość, to dziecko zachowuje się coraz gorzej, albo patrzy wam prosto w oczy i robi dokładnie coś, czego mu nie pozwoliłyście lub z premedytacją wykonuje numer popisowy pt. zrzucę jogurt na środek kuchni i na koniec wzrok "i co mi zrobisz?". No właśnie - co? Można uprościć, że okres dzieciństwa to czas sprawdzania i kształtowania się różnych granic. Testowania, na co mama, otoczenie, świat pozwoli. Wiem, że czasem to naprawdę trudne, ale nie można tych granic wyznaczać siłą i przemocą.

Nie ma czegoś takiego jak metoda wychowawcza przez klapsy. Nie ma! Nigdy nie uderzyłam mojego synka i nie wyobrażam sobie, jak można to zrobić. Na pewno były sytuacje, że nakrzyczałam na niego za bardzo, ale co najważniejsze - zawsze wtedy przeprosiłam go za moje zachowanie, za to, że dałam się ponieść emocjom.

Raz w życiu Staszek dostał klapsa - oczywiście nie ode mnie i nie od mojego męża. Stanowczo zareagowałam i wiem, że nigdy się to nie powtórzy, chociaż mam żal do tej dorosłej osoby, że pozwoliła, aby nerwy wzięły górę. W jakiś sposób mój szacunek do niej został mocno nadszarpnięty. Jako mama poczułam taką samą niesprawiedliwość jak dziecko, które tego klapsa dostało.

Tak, jesteśmy tylko ludźmi, ale są granice, których nie wolno przekraczać. Tak, są momenty, że czuję, że zaraz wybuchnę, że czuję się bezsilna wobec tego, co robi Staś, jak bardzo mnie nie słucha lub kiedy robi coś niebezpiecznego i chciałabym nim "wstrząsnąć i sprawić, aby się opanował", ale nigdy tego nie zrobię - nie za pomocą siły. Pamiętam jak raz już naprawdę mi się przelało i popłakałam się przy Staszku i szlochałam: "Mam dość tego, że mnie nie słuchasz, że nie doceniasz jak się staram, że uciekasz w parku i nie rozumiesz jakie to niebezpieczne"… wiecie co zrobił? Najpierw go "zamurowało", a później mnie przytulił. Wstrząsnęłam nim, nie ukryłam emocji (nad którymi tak naprawdę nie zapanowałam), ale nie zrobiłam mu krzywdy.

Mój syn dał mi to, co dostał ode mnie. Wsparcie i poczucie bezpieczeństwa. Całym sercem popieram hasło kampanii #NIEBIJPRZYTUL zapoczątkowanej przez parenting.pl przeciwstawiającej się przemocy wobec dzieci i wspierającej model wychowania w atmosferze miłości i szacunku. Naszym rodzicielskim obowiązkiem jest wspierać dzieci, kochać je i dawać im poczucie bezpieczeństwa. Ramiona mamy mają być schronieniem, a nie kojarzyć się z bólem i strachem.

Wyświetl ten post na Instagramie.

Bicie dziecka to słabość, niemoc i brak miłości. To nigdy nie jest dobre i nie wierzcie nikomu, kto twierdzi, że są jakieś okoliczność łagodzące albo że to „kształtuje charakter”❗️❗️❗️ @parenting_pl rozpoczyna akcję #niebijprzytul i zachęcamy Was do tego byście włączyli się do niej także! Wychowujmy dzieci w atmosferze miłości, a świat stanie się lepszy! ❗️❗️❗️ . . . . . . #parenting #rodzice #wychowanie #dzieci #dzieciństwo #dziecinstwo #instadzieci #instamatki #instarodzice #instarodzina #igerspoland #igerspolska #polskarodzina #polskamama #polskitata #tata #mama #rodzinka #akcjaspoleczna #katolik #wiara #dobro #piątek #dobremyśli #dobrydzień #dziendobry

Post udostępniony przez WP Parenting (@parenting_pl)

Klaps nie boli fizycznie – on rani psychicznie. Czym innym jest permanentna przemoc i bicie dzieci, czym innym klaps, który nie tyle ma sprawić fizyczny ból, a raczej w najbardziej prymitywny sposób zamanifestować przewagę dorosłego nad dzieckiem, zafundować gorzkie uczucie wstydu, niezrozumienia i w agresywny sposób "zapanować" np. nad histeryzującym maluchem.

Kiedy słyszę na placu zabaw albo w innych miejscach od mam, które mówią do swoich dzieci: ‘’uspokój się, bo dostaniesz w tyłek” - nie jestem w stanie zrozumieć, jak można tak nie szanować swojego dziecka… Jak można robić mu taką krzywdę, nawet jeśli to są "tylko groźby"…

W rozmowach z moimi rówieśnikami pojawia się wątek pt. "przecież w naszym dzieciństwie były klapsy i wyszliśmy na ludzi". Ale czy aby na pewno nie ma to wpływu na nasze dorosłe życie? Pewnie jest to kwestia indywidualna, ale jeśli przekłada się to chociażby na powielanie wychowawczych schematów i na to, że sami jesteśmy w stanie podnieść rękę na własne dziecko, to nie - nie zgadzam się z teorią "że wyszliśmy na ludzi" …

Ja w swoim życiu kilka razy dostałam klapsa, nie mocnego, ale właśnie odczuwalnego. Nie pamiętam za co, ale pamiętam gorzkie uczucie nieporównywalne do niczego innego. Nie jest to dla mnie trauma czy też bardzo bolesne wspomnienie, ale wolałabym, aby go w ogóle nie było. Jako mama tym bardziej patrzę na taki schemat jako niedopuszczalny.

Dlatego kochajmy nasze dzieci i nie rańmy ich uczuć. To my budujemy ich poczucie wartości i bezpieczeństwa nawet w takich ekstremalnych sytuacjach. I nawet wtedy kiedy mamy ochotę "udusić" takiego łobuza… po prostu go przytulmy.

Akcja #NIEBIJPRZYTUL to dopiero początek!

Nasza redakcyjna akcja rozpoczęła się kilka dni temu, gdy do sieci wyciekły zdjęcia poradnika "Pasterz serca dziecka", w którym autor zalecał rodzicom bicie dziecka w sytuacjach kryzysowych. Postanowiliśmy przeciwstawić się tej i innym książkom, które mówią o pseudowychowaniu, posiłkując się nawet Pismem Świętym. Nasza reakcja była natychmiastowa! Rozpoczęliśmy akcję #niebijprzytul, która ma na celu wspieranie rodziców w mądrym wychowaniu swoich pociech. Jeśli zgadzasz się z naszą opinią, dołącz do akcji i opublikuj zdjęcie z hasztagiem #niebijprzytul na swoich social mediach - na Facebooku czy na Instagramie. Do naszej akcji dołączyli już m.in.: Maja Bohosiewicz, Kasia Tusk czy Mikołaj Roznerski. Dołącz i Ty i polub nasze konto na Instagramie!

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ:

#NIEBIJPRZYTUL Bicie jako metoda wychowawcza. Internauci ujawniają kolejne publikacje jawnie nawołujące do stosowania kar cielesnych

#NIEBIJPRZYTUL Aneta Kuroń w dzieciństwie została uderzona raz. Żona znanego kucharza dobrze pamięta tę sytuację

#NIEBIJPRZYTUL Żona Macieja Stuhra myślała, że to fake. To przypomniało jej klapsy z dzieciństwa

#NIEBIJPRZYTUL Jarosław Jakimowicz przyznaje, że jest cholerykiem, ale nigdy nie uderzył dziecka

#NIEBIJPRZYTUL Mikołaj Roznerski wspiera naszą akcję i uważa, że "nie istnieje coś takiego jak słaby klaps"

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze