Nie poddała się po 15 poronieniach, teraz jest matką czwórki dzieci
Laura Dove ma rodzinę, o której zawsze marzyła - jest kochającą matką czwórki dzieci i szczęśliwą żoną. Jej życie nie było jednak usłane różami. 36-latka przeżyła więcej cierpienia niż inne kobiety. Ma za sobą 15 poronień oraz narodziny martwego syna.
1. Pierwsze ciąże
Laura Dove pochodzi z miasteczka Chorley w Anglii. Jej pierwszy syn – Lewis - urodził się w 2004 roku, gdy była związana ze swoim pierwszym mężem. Szczęście rodziców nie trwało jednak długo, ponieważ kobieta systematycznie traciła nienarodzone dzieci. Zaszła w ciążę nawet wtedy, gdy stosowała tabletki antykoncepcyjne.
Druga ciąża skończyła się tragicznie. Mały Joseph urodził się martwy. Kobieta przeżyła wtedy załamanie nerwowe.
- Po stracie Josepha nie chciałam mieć kolejnych dzieci, ale w końcu się zdecydowaliśmy. Ciąże kończyły się kolejnymi stratami, to nas złamało... Oboje byliśmy w żałobie - opowiada Laura.
Kolejne ciąże Laury również kończyły się poronieniami, najczęściej w okresie od 6. do 12. tygodnia. Każda była dla niej mocnym przeżyciem, nieustannie bała się, że straci następne dziecko. Ból i żałoba doprowadziły do rozpadu pierwszego małżeństwa kobiety.
2. Drugie małżeństwo
Gdy Dove poznała Garetha, postanowiła, że po raz kolejny zawalczy o dziecko. Po latach lęku, strachu i bólu, Laura urodziła dwie córki i syna. Eva ma cztery latka, Megan trzy, a Harrison jest radosnym dwulatkiem. Ich starszy brat dzielnie opiekuje się całą trójką. Teraz Laura czuje się spełnioną i najszczęśliwszą mamą na świecie!
Wspomina, że gdy dowiedziała się o ciąży, nie chciała nawet kupować śpioszków dziecięcych. Była przekonana, że jej nienarodzone dziecko umrze.
3. Życie rodzinne
Życie z trójką dzieciaków w podobnym wieku jest dużym wyzwaniem dla całej rodziny. Laura niejednokrotnie słyszała od innych uwagi, że to z ich strony nieodpowiedzialność.
Ostatecznie para postanowiła, że Gareth podda się wazektomii, czyli zabiegowi urologicznemu, który polega na podwiązaniu nasieniowodów.
- Mamy troje małych dzieci. To naprawdę szaleństwo! Gdziekolwiek się wybierzemy, ludzie pytają nas, czy wszystkie są nasze. Myślą, że powiększenie rodziny przyszło nam z łatwością. Tak, jakbyśmy byli nieodpowiedzialni - dodaje Laura.
Niektórzy pytają Laurę, czy chce mieć piąte dziecko. __
- Ja mam piątkę dzieci, ale Joseph nie przeżył... - odpowiada wtedy kobieta.