Najmniejsze trojaczki w Wielkiej Brytanii skończyły pół roku
Niewiele ponad dwa kilogramy ważyły razem najmniejsze trojaczki w Wielkiej Brytanii, którym udało się przeżyć. Rylee, Cole i Skye – choć dzisiaj mają już pół roku i ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo – musieli stoczyć długą walkę w swoje zdrowie.
Kerrie-Anne z Bromborough była zachwycona, gdy w 2015 roku dowiedziała się, że jest w ciąży. Razem ze swoim mężem Simonem od ponad dwóch lat starali się o rodzeństwo dla ich dwunastoletniej córki. Niestety, bezskutecznie.
Dlatego zdecydowali się szukać pomocy w klinice leczenia płodności. Po wykonaniu dokładnych, specjalistycznych badań, lekarze poinformowali Kerrie-Anne, że zajście w ciążę w sposób naturalny jest dla niej niemożliwe, ponieważ jej organizm nie produkuje wystarczającej ilości estrogenu, a hormon ten jest niezbędny, by doszło do zapłodnienia.
Para była zdruzgotana. Po kilku dniach przemyśleń postanowili się jednak nie poddawać i spróbować leczenia. Kobieta otrzymała zastrzyki ze środkami, które miały stymulować pracę jajników. Leczenie zakończyło się sukcesem – Kerrie-Anne zaszła w ciążę.
Ani ona, ani lekarze nie spodziewali się jednak takiej informacji. Po rutynowym USG przeprowadzonym w pierwszym trymestrze ciąży okazało się, że w łonie kobiety bije nie jedno, a trzy serca. Dla rodziców wiadomość ta była ogromnym zaskoczeniem.
Ciąża Brytyjki przebiegała bez komplikacji. Kobieta dobrze się czuła, a brzuszek rósł. Jednak podczas kolejnego USG, wykonanego w 26. tygodniu ciąży, lekarz wykrył poważną nieprawidłowość w rozwoju trojaczków.
- Pojawił się problem z przepływem krwi pomiędzy dziećmi – relacjonuje kobieta. - Zdiagnozowano u mnie także stan przedrzucawkowy, a ciąża zaczęła zagrażać życiu dzieci. Jedno z nich było w bardzo poważnym niebezpieczeństwie, ponieważ otrzymywało dużo mniej krwi niż pozostałe.
Dlatego też lekarze monitorujący stan Kerrie postanowili przeprowadzić cesarskie cięcie na 14 tygodni przed terminem porodu. Po kilku godzinach trojaczki pojawiły się na świecie. Rylee ważyła kilogram, Skye i Cole – po pół kilograma. Ze względu na zagrożenie życia rodzeństwo natychmiast zostało podłączone do respiratorów.
- Nigdy nie widziałam takich małych, a jednocześnie tak silnych dzieci – wspomina szczęśliwa mama. - Od maszyn zostały odłączone już po jednej dobie, ponieważ okazało się, że potrafią oddychać same. W inkubatorze spędziły natomiast dziewięć tygodni i z dnia na dzień stawały się coraz silniejsze.
Po długich miesiącach pobytu w szpitalu lekarze zdecydowali, że trojaczki mogą wreszcie opuścić oddział i udać się do domu, gdzie czekała na nich siostra Paige.
Dziś Rylee, Skye i Cole mają pół roku. Dobrze się rozwijają. - Skye jest szefem – śmieje się Kerrie-Anne. - Jest odważna i próbuje już gaworzyć. Z kolei Cole jest bardzo spokojny, czasem nawet na jedzenie muszę go budzić.
Przez pół roku trojaczki sporo urosły. Cole waży już 5 kilogramów, Rylee również, natomiast Skye – 4,5 kg. Nic dziwnego – Kerrie-Anne przygotowuje dla każdego z nich pięć butelek mleka dziennie i zużywa łącznie 21 pieluch. W opiece nad trojaczkami pomaga jest Paige.
Jak mówi kobieta, trojaczki wywróciły jej świat do góry nogami. Dom, który był kiedyś dla nich za duży, teraz zaczyna nie wystarczać, w samochodzie też brakuje miejsca. Małżeństwo powoli zastanawia się nad przeprowadzką, aby zapewnić trojaczkom dobre warunki do rozwoju.