Trwa ładowanie...

Miłość mnożona przez trzy

 Agnieszka Gotówka
30.08.2016 13:59
Ania, Ala i Aleksander Czerkies
Ania, Ala i Aleksander Czerkies (Fot. Jolanta Zygmunt-Więzik)

Zdjęcia tej rodziny zachwycają. Mama, tata i trojaczki, z czułością nazywane "Drużyną A". Młodzi rodzice, uśmiechnięte dzieci. Nie wszystko jednak jest takie, jakie być powinno. Dzieci urodziły się jako skrajne wcześniaki. Cała trójka zmaga się z niepełnosprawnością. Ich rodzice jednak robią wszystko, by mimo bólu i niedogodości z ich twarzy nigdy nie schodził uśmiech. O życiu z trójką niezwykłych maluchów rozmawiamy z ich mamą - Agnieszką Czerkies.

parenting.pl: Ania, Ala i Aleksander przyszli na świat w 25. tygodniu ciąży...

Agnieszka Czerkies: Nie mogłam ich zobaczyć, od razu zostali zabrani do inkubatorów. Anię przewieziono do innego szpitala. Ala i Olek dołączyli do niej dwa dni później. Stan całej trójki był krytyczny, przez pierwsze tygodnie walczyli o życie.

Nie oddychali samodzielnie, byli zaintubowani i pod respiratorami przez ponad dwa miesiące. Odwiedzałam ich codziennie, niestety nie mogłam być przy nich cały dzień, bo takie zasady obowiązywały w szpitalu. Były dni, kiedy pozwalano mi jedynie na kilkuminutowe wizyty na oddziale.

Zobacz film: "Krwawienie w ciąży - przyczyny i postępowanie"
Fot. Jolanta Zygmunt-Więzik
Fot. Jolanta Zygmunt-Więzik

Jak wspominasz dzień, w którym po raz pierwszy pozwolono ci przytulić dzieci?

To był Dzień Dziecka. Tego dnia po raz pierwszy wzięłam na ręce Anię (dwa miesiące po narodzinach!). Kilka dni później przytuliłam do serca Alę i Olka. To chyba wówczas po raz pierwszy poczułam, że jestem mamą. Dziewczynki spędziły w szpitalu cztery miesiące, Olek – pięć. Były to najdłuższe miesiące w moim życiu!

Dzieci wygrały walkę o życie, ale teraz walczą o zdrowie.

Ania i Alicja są niepełnosprawne, mają mózgowe porażenie dziecięce i ogromne problemy ze wzrokiem (Ania jest niewidoma, Ala widzi na jedno oko). Olek ma niedosłuch, wkrótce czeka nas wizyta u protetyka i aparaty słuchowe.

Każdy dzień mija nam więc pod znakiem rehabilitacji. Zajęcia mamy od poniedziałku do soboty – terapia ruchowa, terapia wzroku, logopeda, psycholog, oligofrenopedagog, muzykoterapia. Dziewczynki mają za sobą po kilka operacji oczu, Alicję czeka kolejny zabieg za kilka miesięcy.

Jeżdżę też z dziewczynkami do Warszawy na turnusy rehabilitacyjne. Taką podróż odbywamy raz w miesiącu, a terapia trwa tydzień lub dwa.

To wszystko kosztuje, więc by zdobyć pieniądze, prowadzę dzieciom profil na Facebooku i bloga, co jakiś czas organizuję różne akcje charytatywne i zbiórki pieniędzy. W zeszłym roku wydaliśmy kalendarz na 2016 rok z "Drużyną A", którego nakład sięgnął 500 egzemplarzy.

Fot. Jolanta Zygmunt-Więzik
Fot. Jolanta Zygmunt-Więzik

Trojaczki zawsze budzą zainteresowanie ludzi.

Zgadzam się z tym. Jest to zauważalne zwłaszcza wówczas, gdy jedziemy potrójnym wózkiem, który już sam w sobie robi wrażenie. Najczęściej ludzie nam gratulują i nie ukrywają zdumienia.

Ja jednak do ludzkich spojrzeń chyba nigdy się nie przyzwyczaję, wciąż mam wrażenie, że się rumienię, gdy słyszę na ulicy magiczne zdanie: "spójrz, trojaczki!", ale zdarzają się też i smutne historie.

Jak ta z azjatyckimi turystami?

Potraktowano nas jak atrakcję turystyczną. Byłam wówczas z dziećmi w Warszawie na turnusie rehabilitacyjnym. Zaczepiła nas grupa Azjatów. Jeden z panów bez pytania zaczął robić dzieciom zdjęcia. Nie reagował na mój sprzeciw. To było dla mnie bardzo trudne doświadczenie.

Archiwum prywatne: Terapia wzroku
Archiwum prywatne: Terapia wzroku

A czy dla was ciąża mnoga była zaskoczeniem?

Zawsze chciałam mieć bliźnięta, a najlepiej chłopca i dziewczynkę. To oczywiście były życzenia, na które nikt nie ma wpływu, ale gdy dowiedziałam się, że jestem w ciąży, czułam, że pod moim sercem nie bije tylko jedno serduszko. Trzech jednak się nie spodziewałam. W pierwszej chwili to był szok i śmiech, a później przyszła obawa o to, jak to dalej będzie.

A jak jest dzisiaj, po dwóch latach od narodzin trojaczków?

Jest radośnie, ale i trudno. To potrójne szczęście, ale i ogrom obowiązków. Zdarza mi się narzekać, ale chyba każdy ma do tego prawo.

Masz czas tylko dla siebie?

Teoretycznie mogłabym go mieć. Dzieci są malutkie, wcześnie chodzą spać. Wieczorami jestem jednak tak zmęczona, że zwykle ląduję w łóżku zaraz po nich.

Opieka nad trójką dzieci, dojazdy na rehabilitację, wizyty u lekarzy, turnusy rehabilitacyjne. Organizacja tego wszystkiego wymaga czasu i sporego wysiłku. I pewnie przydałyby mi się wakacje lub chociaż weekend tylko we dwoje, ale wtedy – jestem tego pewna –  i tak myślałabym tylko o moich dzieciach.

Na blogu piszesz, że jesteście zwyczajnymi rodzicami nadzwyczajnych dzieci. Od was aż bije miłość i szczęście!

Zadajemy sobie pytanie, dlaczego to nas spotkał zaszczyt posiadania tak cudownych dzieci. Jesteśmy dumni, że jesteśmy ich rodzicami. A ja czuję się szczęśliwą mamą. I co z tego, że musiałam zrezygnować z pracy i ze swojego dawnego życia? Ono już nigdy nie wróci, a ja wcale bym tego nie chciała.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze