Trwa ładowanie...

Michalina ważyła 370 g, miała 27 cm. Możemy pomóc w leczeniu i rehabilitacji dziewczynki

Avatar placeholder
20.09.2019 14:23
Michalina urodziła się ważąc 370 g. To druga najmniejsza dziewczynka w Polsce
Michalina urodziła się ważąc 370 g. To druga najmniejsza dziewczynka w Polsce (archiwum prywatne)

Michalinka urodziła się trzy miesiące przed terminem, ważąc zaledwie 370 g. Dziś ma 7 i pół miesiąca i dopiero zaczyna podnosić głowę. Wraz z rodzicami walczy, ale przed nimi wciąż trudna, długa i kosztowna walka. Możemy pomóc!

1. Michalinka - drugie najmniejsze dziecko w Polsce

Michalina przyszła na świat w 29. tygodniu ciąży, 5 lutego 2019 roku. Ważyła 370 g, mierzyła 27 cm. To drugie najmniejsze dziecko w Polsce, które przeżyło. W 2018 r. w Lublinie urodziła się jeszcze mniejsza Faustynka, która ważyła 350 g.

Łącznie Michalina spędziła w szpitalach po narodzinach 135 dni, w tym 93 dni na Oddziale Intensywnej Terapii Noworodka.

(archiwum prywatne)
Zobacz film: "Cyfrowe drogowskazy ze Stacją Galaxy i Samsung: część 3"

Michalinka ma 7,5 miesiąca. Dzieci w tym wieku zwykle już siedzą, niektóre nawet z podparciem zaczynają wstawać. Dla Michasi sukcesem jest podnoszenie głowy. Jej wiek korygowany (czyli taki, jaki miałaby, przychodząc na świat w terminie) to 4-5 miesiąc, ale nawet względem takich obliczeń dziewczynka rozwija się wolniej, niż donoszone dzieci.

Drobne sukcesy, które zauważają lekarze i rodzice, to efekt codziennej bardzo ciężkiej pracy. Rodzice jednak nie poddają się, dążąc do maksymalnej poprawy stanu zdrowia dziewczynki. Prognozy nie były optymistyczne.

(archiwum prywatne)

- Jak byłam w ciąży, nie dawano szans, że córeczka urodzi się żywa. Zatrzymała się w rozwoju na etapie 17. tygodnia ciąży. W ogóle nie przybierała na wadze. Miała o wiele za małe przepływy w tętnicach pępowinowych – wspomina mama dziewczynki, Magdalena Latuszek.

- W 20. tygodniu ciąży dowiedzieliśmy się, że już są 3 tygodnie opóźnienia. Zaczęli podejrzewać hipotrofię. W 21. tygodniu się potwierdziło. Mówiono, że to kwestia dni, może tygodni, a płód obumrze i będzie trzeba urodzić. Człowiek ciągle słyszał: następnym razem pani przyjedzie i już serce może nie bić. Ale ona okazała się silna. Żyje i walczy. Zaskoczyła wszystkich!

Na USG w 29. tygodniu ciąży okazało się, że akcja serca dziecka zwalnia, że nie ma już prawie wód płodowych. Rodzice szybko pojechali do szpitala, gdzie nocą dokonano cesarskiego cięcia.

(archiwum prywatne)

Michalina była w zamartwicy, w krytycznym stanie, ochrzczono ją wodą tuż po narodzinach. Niezbędna była respiracja, transfuzje krwi. W mózgu stwierdzono wylewy dokomorowe II stopnia, w jamie brzusznej martwicze zapalenie jelit. W 14. dobie życia niezbędna była operacja, wyłoniono stomię. W 19. dobie doszło do perforacji jelita cienkiego, zostało usunięte 10 cm jelit i wyłoniono drugą stomię.

W marcu dziecko przeszło zapalenie płuc, zatrzymanie akcji serca. I z tej walki dziewczynka wyszła zwycięsko.

Michalinka przeżyła, ale wciąż ma wiele problemów ze zdrowiem: - Jedną stomię lekarze zamknęli, odtworzyli ciągłość przewodu pokarmowego. Została druga stomia. W listopadzie planowane jest jej zamknięcie.

- Michasia nadal ma przeciek międzykomorowy, ma też dysplazję oskrzelowo-płucną. Ma oczopląs po retinopatii drugiego stopnia. Ma powiększone komory w mózgu, jej mózg nie jest dojrzały. Bardzo długo obraz mózgu i móżdżku był płaski. Minęło trochę czasu zanim zaczął się uwypuklać - wymienia mama dziewczynki. - Może być na tyle dobrze, że Michalina będzie w miarę funkcjonowała, a może być tak, że nie będzie sprawna umysłowo - przyznaje pani Magdalena.

(archiwum prywatne)

Chociaż stan dziecka jest poważny, rodzice się nie poddają. Między wizytami na NFZ umawiają się prywatnie do lekarzy, mając świadomość, że w rehabilitacji i leczeniu czas gra dużą rolę. Neurolog potwierdza, że są małe, ale widoczne postępy. Dziewczynka rozwija się powoli, waży dopiero 4 kilogramy – tyle, co donoszony noworodek. Jej 7-miesięczni rówieśnicy ważą już po 10 kg.

Konieczność opieki nad córką zmusza mamę Michaliny do rezygnacji z pracy, nad czym bardzo ubolewa: - Przecież nie zostawię jej, gdy urlop macierzyński dobiegnie końca. Jest schorowana, do żłobka nie pójdzie – mówi pani Magdalena. Nigdy nie sądziła, że życie napisze taki scenariusz. - Pracowałam całe dnie, lubiłam moją pracę i bardzo się jej poświęcałam. Teraz zostałam zamknięta w domu.

(archiwum prywatne)

Dzięki pomocy męża, Jarka, mama Michasi ma chwile dla siebie. - To jest bardzo dla matki potrzebne – podkreśla. - Nawet na godzinę wyjść samemu, rowerem pojeździć, zrzucić z siebie ten stres, odetchnąć bez dziecka.

Michalinka to pierwsza wyczekiwana córeczka. Rodzicielstwo okazało się inne niż w marzeniach. Trudniejsze, ale mimo wszystko satysfakcjonujące.

Teraz niezbędne jest wieloletnie leczenie, rehabilitacja, żywienie Infatrini i mlekiem modyfikowanym dla wcześniaków, dojazdy nawet kilka razy w tygodniu po ok. 100 km w jedną stronę do Warszawy, gdzie rodzice chodzą z Michaliną do specjalistów: kardiologa, neurologa, okulisty, chirurga, pulmonologa, laryngologa i fizjoterapeuty.

- Pod koniec ciąży jedna z lekarek powiedziała mi, żebym zastanowiła się, co robię – wspomina pani Magdalena. - Powiedziała, że można uratować takie dziecko, ale że będzie chore, pewnie niepełnosprawne. Pytała, jaką córka będzie mieć jakość życia, przez to, że się upieram, żeby ją ratować. Cały czas to we mnie siedzi. Ale ona po troszeczku pokazuje, że jednak warto dawać szansę!

Możemy te szanse Michalinki na jak najlepsze funkcjonowanie zwiększyć. Każda drobna wpłata to krok w stronę sukcesu. Zbiórka dla dzielnej dziewczynki prowadzona jest TUTAJ

Zobacz też: Najmniejsze dziecko w Polsce urodziło się w Lublinie. Faustynka ważyła 350 g

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze