Trwa ładowanie...

Matki są izolowane od dzieci, nakłaniane do cesarki - alarmuje Fundacja Rodzić po Ludzku

 Ewa Rycerz
12.12.2020 15:05
Fundaja Rodzić po Ludzku alarmuje, że matki są izolowane od noworodków
Fundaja Rodzić po Ludzku alarmuje, że matki są izolowane od noworodków (gettyimages.com)

Nakłanianie do cesarskiego cięcia na oddziałach położniczych staje się normą – wynika z relacji Joanny Pietrusiewicz. Prezeska Fundacji Rodzić po Ludzku zaznacza, że dociera do niej coraz więcej sygnałów od kobiet, które podczas porodu, ze strony personelu, doświadczyły tego typu zachowań.

spis treści

1. Cesarka staje się standardem?

O trudnej dla rodzących sytuacji Joanna Pietrusiewicz opowiedziała w stołecznym dodatku do Gazety Wyborczej. "Personel nie wytrzymuje w stroju ochronnym przez cały poród naturalny, więc nakłania kobiety do cesarki. Po narodzinach dzieci są izolowane, a moment powrotu do domu przekładany" – czytamy.

Fundacja informuje, że dostaje coraz więcej sygnałów o tym, że kobietom podejrzanym o zakażenie koronawirusem lub zakażonym lekarze i położne nie chcą proponować porodów naturalnych. Standardem staje się cesarskie cięcie, nawet jeśli nie ma ku nie mu wskazań medycznych.

Według relacji Joanny Pietrusiewicz, kobiety ciężarne słyszą, że w danej placówce jest to procedura przyjęta ze względu na bezpieczeństwo epidemiologiczne i obowiązująca każdą rodzącą, bez względu na stan zdrowia jej czy dziecka.

Zobacz film: "Cyfrowe drogowskazy ze Stacją Galaxy i Samsung: część 3"

Jaki jest powód wprowadzenia takich procedur? Zdaniem Fundacji kluczem jest czas. Cesarskie cięcie trwa krócej niż poród naturalny.

"Jeśli kobieta jest zakażona, personel musi mieć na sobie stroje ochronne. Nikt nie wytrzyma w tym kilku godzin, stąd pośpiech. Niestety ze szkodą dla rodzącej i dziecka" - zaznacza szefowa Fundacji Rodzić po Ludzku.

2. Matki są oddzielane od nowonarodzonych dzieci

Inną trudnością z jaką mierzą się rodzące w czasach epidemii kobiety jest separacja od dziecka. Joanna Pietrusiewicz informuje, że w niektórych szpitalach kobiety zakażone koronawirusem są izolowane od dziecka. Noworodek w takich sytuacjach jest zabierany od matki do innej pomieszczenia nawet na kilka tygodni. W tym czasie matka nie ma z nim żadnego kontaktu, powrót kobiety i dziecka do domu jest przekładany, a mleko kobiet wylewane. Mimo że nie ma ku temu podstaw medycznych.

Fundacja Rodzić po Ludzku już w październiku 2020 r. informowała o łamaniu praw kobiet rodzących. Głośnym echem odbiła się wtedy sprawa kobiet, które przez wiele tygodni były izolowane od swoich urodzonych przedwcześnie dzieci.

Stając w ich obronie FRPL złożyła wtedy do Ministerstwa Zdrowia petycję pt. "W obronie noworodków przebywających w szpitalu". Pod dokumentem, w którym została zawarta prośba o nierozdzielanie dzieci od matek podpisało się wtedy ponad 110 tys. Polaków.

W odpowiedzi na petycję Ministerstwo Zdrowia poinformowało, że przypadku wystąpienia zagrożenia epidemicznego, korzystanie z praw pacjenta, w tym również prawa do dodatkowej opieki pielęgnacyjnej może zostać ograniczone.

"W przypadku noworodków pozostających w oddziałach intensywnej terapii i patologii noworodka, istnieje konieczność nadzoru personelu oddziału nad odwiedzinami. Szczegóły bezpiecznych odwiedzin ustala ordynator oddziału w porozumieniu z konsultantem wojewódzkim ds. neonatologii na podstawie oceny bieżącego zagrożenia epidemiologicznego. Nie ma przeciwwskazań do karmienia pokarmem własnym zdrowej mamy, Jednocześnie, zgodnie z zaleceniami, tryb częstych, ale krótkich odwiedzin nie wymaga badań rodziców, ale stosowania środków ochrony osobistej wg zaleceń personelu" – czytamy w odpowiedzi resortu zdrowia.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Zobacz także:

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze