Trwa ładowanie...

Lublin: Matka została wyproszona ze szpitala. Jej syn walczy o życie

 Anna Krzpiet
01.01.2019 22:53
Pani Anna z narzeczonym Mateuszem pod szpitalem
Pani Anna z narzeczonym Mateuszem pod szpitalem (http://www.lublin112.pl/lublin-dziecko-umiera-a-matka-cala-noc-koczowala-w-aucie-pod-szpitalem-zdjecia/)

We wtorkowy wieczór (07.03.2017) wiele osób z Polski udostępniało w internecie dramatyczny apel jednej z lubelskich rodzin z prośbą o pomoc. Wszystko przez bezprawną decyzję personelu medycznego.

1. Najważniejszy jest regulamin

Na jednym z oddziałów szpitala w Lublinie, 8-letni Mateusz musi w samotności walczy o życie. Jego mama nie została wpuszczona na oddział intensywnej terapii, mimo że stan dziecka pogarszał się z minuty na minutę. Personel odesłał kobietę do domu i poinformował ją, aby wróciła następnego dnia. Zdesperowana matka nie chciała opuścić dziecka, które jutro mogło już nie żyć. Do czego zmusiła ją ta sytuacja?

Pani Anna Baczkowska to mama chłopca, który walczy z rakiem mózgu na Oddziale Intensywnej Terapii przy ul. Gębali w Lublinie. Jej syn znalazł się w szpitalu w poniedziałek (06.03.2017), do którego został przetransportowany śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Mateusz w placówce medycznej znalazł się po tym, kiedy w jego mózgu pękło naczynie mózgu, czego konsekwencją było uszkodzenia pnia mózgowego. W tej chwili chłopiec jest podłączony do aparatury utrzymującej go przy życiu, ponieważ jego serce cały czas pracuje.

Mama chłopca mówi, że jej syn jest w stanie krytycznym, doszło do krwawienia i został uszkodzony pień mózgu. Mimo agonalnego stanu dziecka matka została wyproszona z oddziału, ponieważ odwiedziny odbywają się wyłącznie w godzinach od 12:00 do 18:00.

Zobacz film: "Cyfrowe drogowskazy ze Stacją Galaxy i Samsung: część 3"

We wtorek wizyta została przedłużona, dyżurujący lekarz pozwolił zostać matce przy dziecku do godziny 20:00. Dłuższa wizyta nie wchodziła w grę. Pani Anna została odesłana do domu przez pielęgniarki, które nie zezwoliły jej na pozostanie w szpitalu, mimo że istniało prawdopodobieństwo, że jej syn może nie przeżyć do rana.

Pani Anna stanowczo walczyła, aby personel zezwolił jej na pozostanie przy synku. Broniła się prawem pacjenta i straszyła wystosowaniem pisma do rzecznika praw pacjenta. W odpowiedzi usłyszała jedynie: „My tu nie chcemy łamać regulaminu”. Zrozpaczona kobieta zapytała lekarkę, czy jest w stanie zagwarantować jej, że jeśli jutro w godzinach odwiedzin przyjdzie do szpitala, nie zastanie pustego łóżka? Pani doktor odparła, że nie jest w stanie niczego obiecać i odeszła.

Pani Anna z narzeczonym Mateuszem pod szpitalem
Pani Anna z narzeczonym Mateuszem pod szpitalem

Lubelscy dziennikarze starali się skontaktować z rzecznikiem szpitala. Niestety, wszystkie próby były nieudane. Po wejściu do szpitala każdy z dziennikarzy został natychmiast wyproszony. Nikt nie chciał komentować sprawy, wszyscy pracownicy szpitala odmawiali komentarza i odsyłali do rzecznika, z którym również nie ma kontaktu.

Do szpitala nie da się wejść po godzinach odwiedzin, wszystko jest zamykane na klucz – relacjonuje pani Anna. Dlatego postanowiła wraz ze swoim narzeczonym, Mateuszem, spędzić noc w samochodzie na szpitalnym parkingu. Dzięki temu chociaż w jakimś stopniu mogli być „przy chłopcu”, a w przypadku pogorszenia sytuacji blisko szpitala.

Mama chłopca mówi, że na oddziale tylko jej syn jest w tak ciężkim stanie. Obecnie mózg chłopca stopniowo obumiera. Inne dzieci nie mają zagrożenia życia. Nie potrafi zrozumieć, dlaczego nie może czuwać przy łóżku swojego dziecka. W środę (08.03.2017) kobieta również nie została wpuszczona na odział przed godziną 12:00.

Zobacz także:

2. Prawo pacjenta a rzeczywistość

Ustawa o Zakładach Opieki Zdrowotnej nadaje pacjentowi prawo do opieki ze strony osób bliskich bez ograniczenia na porę dnia. Przepis ten dotyczy osób w każdym wieku, nie tylko dziecka, chociaż w tym przypadku szczególnie ważna jest ciągła obecność opiekunów. Takie prawo gwarantuje Karta Praw Dziecka w Szpitalu. Każdy rodzic ma więc w pełne prawo do pozostania przy swoim chorym dziecku w szpitalu nawet całą dobę. Jak w tej sprawie stosunkował się w końcu szpital?

Stanowisko Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Lublinie dot. sytuacji pani Anny z dnia 7.03.2017 r.: Pacjent leczony przewlekle w innym ośrodku został przywieziony do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Lublinie w stanie zagrożenia życia. Dziecko cierpi z powodu nieuleczalnej choroby – raka mózgu. Stan zaawansowania choroby nie rokuje uzyskania poprawy stanu zdrowia, gdyż guz jest nieoperacyjny. Dziecko jest nieprzytomne, nie nawiązuje kontaktu wymaga oddechu respiratorowego, dlatego zostało przyjęte do Oddziału Intensywnej Terapii. Proces odchodzenia dziecka może być długi, którego my nie jesteśmy w stanie określić.

Zgodnie z regulaminem, który podpisują rodzice dzieci hospitalizowanych w OIT, rodzice mogą przebywać w sali chorych w godz. 12-18, o ile przy innych pacjentach nie są wykonywane nieprzewidziane procedury medyczne ratujące życie.

W przypadku nagłego pogorszenia stanu zdrowia pacjenta personel medyczny Oddziału kontaktuje się z rodzicem, informując o sytuacji zdrowotnej dziecka. Rodzic ma możliwość w takiej sytuacji bycia przy dziecku. W tym przypadku mama została poinformowana przez personel medyczny o stanie zdrowia syna i jako że stan dziecka był poważny, ale stabilny, rodzice zostali poproszeni o opuszczenie sali po godzinach opisanych w regulaminie. W tym przypadku pozwolono rodzicom zostać dłużej o 2 godziny na ich prośbę. Prosimy rodziców o zrozumienie, ale i przestrzeganie zasad obowiązujących w Oddziale. W sali chorych przebywają inni pacjenci (od 6 do 8 dzieci) i wykonywane są przy nich procedury medyczne, a Szpital ma obowiązek zachowania tajemnicy lekarskiej oraz poszanowanie godności i intymności pozostałych pacjentów, stąd wyznaczone są godziny dla rodziców, kiedy mogą być ze swoimi dziećmi, pod warunkiem, że nie zajdą inne nagłe okoliczności związane z pozostałymi przebywającymi w sali pacjentami.

Po dwudniowej walce o komentarz, za sprawą zainteresowania mediów, doszło do rozmowy z orydantorem szpitala, który potwierdził infomację, że rodzice mogą zostać przy dziecku na szpitalnym odziale. Rzecznik USD w Lublinie informuje również, że mimo wszystko na salach leży kilkoro dzieci, które mają wykonywane rózne zabiegi medyczne, a personel musi zachować tajemnicę lekarską, dlatego czasem jest zmuszony do wyproszenia odwiedzających rodziców. Sprawa została wyjaśniona, na szczeście pani Anna będzie mogła być przy swoim synu w tych trudnych chwilach. Niestety lekarze nie dają dużych szans na poprawę stanu zdrowia Mateusza, wciąż jest nieprzytomny, jego życie podtrzymuje respirator, a guz jest nieoperacyjny.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze