Lekarze odesłali ją do domu. Godzinę później urodziła na parkingu
Rodząca kobieta została odesłana do domu, ponieważ według wytycznych szpitala nie kwalifikowała się do pozostania na oddziale. Niecałą godzinę później dziecko przyszło na świat na parkingu pod supermarketem.
1. Szpital odesłał ją do domu
Lauren Banks z Północnej Karoliny (USA) nie mogła się doczekać narodzin drugiego dziecka. Tym bardziej że według prognoz miało urodzić się 1 kwietnia, a ta data wyjątkowo przypadła młodej mamie do gustu.
Jednak tydzień przed planowanym terminem porodu kobieta zaczęła odczuwać bóle porodowe. Postanowiła więc pojechać z mężem prosto do szpitala CarolinaEast Medical Center w New Bern.
Niestety na miejscu okazało się, że szpital jest pełny i nie może zostać przyjęta, dopóki nie będzie aktywnie rodzić, a rozwarcie nie osiągnie pięciu centymetrów. Lauren nie kwalifikowała się do wytycznych i została odesłana do domu.
- Usłyszałam, że nie dałam im żadnego medycznego powodu, bym kwalifikowała się do zatrzymania w szpitalu – powiedziała w rozmowie z Raleigh News & Observer. – Moje ciśnienie krwi było w porządku, a lekarz stwierdził, że nie może mnie zatrzymać jedynie z powodu bólu – dodała.
2. Szybki poród w samochodzie
Mąż kobiety Steve odwiózł ją do domu. Jednak kiedy tylko przybyli na miejsce, Lauren poczuła, że odeszły jej wody i muszą jak najszybciej wrócić do szpitala. Od tego momentu poród postępował bardzo szybko.
Steve stwierdził, że nie zdąży dojechać na czas do placówki. Dlatego też zatrzymał się na parkingu jednego z supermarketów i zadzwonił pod numer alarmowy. Dyspozytor wytłumaczył mężczyźnie, jak ma postępować. Właśnie w takich okolicznościach na świat przyszedł synek pary.
- Obserwowałem, jak moja żona rodzi na parkingu - powiedział. – Kiedy zobaczyłem synka, był fioletowy i nie płakał. Bałem się, że go stracimy – dodał.
Na szczęście wkrótce przybyli ratownicy, którzy od razu rzucili się na pomoc noworodkowi. Steve zaznaczył, że tylko dzięki nim jego synek żyje.
3. Stanowisko szpitala w sprawie porodu
Świeżo upieczona mama wraz z dzieckiem została przetransportowana do tego samego szpitala, który niecałą godzinę wcześniej ją odesłał do domu. Kobieta przyznała, że personel szybko zdał sobie sprawę ze swojego błędu.
- Kiedy tam dotarliśmy, jedna z pielęgniarek spojrzała na mnie tak, jakby zobaczyła ducha – powiedziała.
"CarolinaEast nigdy nie odesłała i nigdy nie odeśle pacjenta wymagającego interwencji medycznej – napisał w oświadczeniu rzecznik szpitala, powtarzając to, co usłyszała Lauren w dniu porodu: pewne wskaźniki ciążowe muszą zostać sprawdzone, zanim ciężarna będzie mogła zostać przyjęta. - Niestety dzieci nie zawsze spełniają oczekiwania... Wszyscy słyszeliśmy historie o szybkich porodach w domach, samochodach, restauracjach, a nawet na stacjach benzynowych. Tak też się stało w przypadku rodziny Banksów. Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że ich synek jest zdrowy i życzymy rodzinie wszystkiego najlepszego" – podsumował.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl