Koronawirus na świecie. "Matka Polka w Hiszpanii" opowiada, jak wygląda nauka na Półwyspie Iberyjskim w dobie pandemii
Joanna Walska od 3 lat mieszka w Hiszpanii. To tam, wraz z mężem wychowuje 2-letnią Wiktorię i 4-letniego Felixa. Jej syn rozpoczął już naukę i co ciekawe - przed wejściem do szkoły i po wyjściu z niej ma obowiązek zakładania maseczki. "Matka Polka w Hiszpanii" opowiada, jak wygląda nauka na Półwyspie Iberyjskim w dobie pandemii.
1. Polka w Hiszpanii
Hiszpania jest jednym z najbardziej dotkniętych przez koronawirusa państw na świecie. Dotychczas na COVID-19 zachorowało tam 861 tys. osób, 32 929 z nich zmarło. W połowie września statystyki informowały o prawie 15 tys. zachorowań dziennie. W październiku liczba ta zmalała. Obecnie jest to średnio 11 tys. i mniej zakażeń w ciągu doby.
Joanna Walska ma 34 lata i jest autorką bloga "Matka Polka w Hiszpanii". Na Półwysep Iberyjski przeprowadziła się wraz z mężem ponad 3 lata temu. Obecnie jest na etapie poszukiwania pracy i jak przyznaje, znalezienie jej nie jest wcale łatwe. Zwłaszcza teraz - w czasie pandemii. Rodzina Joanny mieszka w południowo-zachodniej części Hiszpanii - w Caceres w regionie Extremadura, gdzie w szkole "educacion infantil" (odpowiednik polskiego przedszkola - przyp. red.) uczy się ich syn.
- W Hiszpanii dzieci w wieku 3 lat rozpoczynają naukę. Nie jest to nauczanie obowiązkowe, ale i tak większość rodziców posyła swoje dzieci do szkoły w tym wieku. Jest to w sumie jakby szkoła-przedszkole, ale dzieci zaczynają już uczyć się pisać, np. swoje imię. Najbardziej podoba mi się, że mój syn uczy się w szkole angielskiego od najmłodszych lat, podobają mi się także zajęcia, które mają. Uczą się poprzez zabawę, śpiewają piosenki, lepią z plasteliny, malują - ale to na pewno wygląda podobnie, jak w polskich przedszkolach. Nie wiem tylko dokładnie, kiedy dzieci w Polsce rozpoczynają naukę pisania, bo tutaj, tak jak wspomniałam wcześniej, dzieci w wieku 3 lat uczą się pisać swoje imię, pomimo że jeszcze nie umieją trzymać dobrze ołówka w ręku - opowiada Joanna.
34-latka przyznała, że podczas pandemii szkoły w Hiszpani fukcjonują inaczej.
-Teraz, w dobie pandemii dzieci od trzeciego roku życia przed wejściem do szkoły i po wyjściu z niej mają obowiązek zakładania maseczek. Dzieci powyżej sześciu lat muszą pozostać w maseczkach przez cały czas. Generalnie w Hiszpanii obowiązuje nakaz stałego noszenia maseczek przez wszystkich powyżej szóstego roku życia - mówi Joanna.
- Nauczyciele oczywiście też muszą nosić maseczki. Obowiązuje to wszystkich, zarówno w miejscach publicznych, jak i podczas np. spaceru - dodaje.
Podobnie jak w Polsce, dzieci nie mają obowiązku utrzymywania dystansu podczas trwania lekcji.
- Dzieci z grupy mojego syna siedzą w ławkach z kolegami, ale nie mają kontaktu z dziećmi z innych grup. W grupach może być od 15 do 20 osób. W Hiszpanii wszystkie dzieci wróciły do szkół i jak na razie nauczanie odbywa się stacjonarnie.
Rodzice nie są wpuszczani do szkół, a dzieci nie mogą przynosić do nich swoich zabawek.
- Z tego, co powiedział mi mój syn, w szkole nie ma ani zabawek, ani rowerków, które zawsze były na patio - dodaje Joanna.
2. Dzieci a rozprzestrzenianie COVID-19
W Hiszpanii podobnie jak w Polsce uważa się, że dzieci nie są głównym źródłem zakażeń koronawirusem, dlatego nie ma potrzeby nakładać na nie dodatkowych obostrzeń.
Jak mówi w rozmowie z WP Parenting dr Paweł Grzesiowski, wykładowca Szkoły Zdrowia Publicznego CMKP, prezes Fundacji "Instytut Profilaktyki Zakażeń" dzieci nie zarażają na tak dużą skalę, jak dorośli.
- Analizy ognisk zakażenia w rodzinach pokazują, że najbardziej zarażają objawowi dorośli. Nie ulega wątpliwości, że dzieci też chorują, jednak one zarażają głównie opiekunów, którzy są z nimi w bliskim kontakcie - komentuje ekspert.
- Przykładowo, dorosły 40-latek z objawami COVID-19 może zarazić ok. 4-5 osób, i będzie ich zarażał przez 10 dni, zaś dziecko, które przechodzi koronawirusa bezobjawowo, może zarazić 1-2 osoby i zarażać przez 4-5 dni, i to głównie najbliższych - wyjaśnia dr Grzesiowski.
3. Uświadamiają dzieci, czym jest COVID-19
Joanna mówi też, że w szkole Felixa uczy się dzieci funkcjonowania podczas pandemii.
- Szkoła stara się, aby dzieci rozumiały, jakie zagrożenie wynika z zarażenia COVID-19. Słuchają tam np. opowiadań o koronawirusie i oglądają specjalnie przygotowane dla nich filmiki na ten temat. Moja dwuletnia córka jeszcze niewiele rozumie, ale syn już tak i nawet, jak wychodzę z domu ja, czy mąż, to mówi, żebyśmy uważali na koronawirusa - opowiada Joanna.
Polka także sama uświadamia swoje dziecko, ponieważ chce, aby syn rozumiał sens nakładanych na społeczeństwo obostrzeń.
- Próbuję rozmawiać o pandemii normalnie. Mówię, że jest koronawirus, że trzeba myć ręce, nosić maseczki czy utrzymywać dystans. Nie wiem dokładnie, jak postrzega tego wirusa mój syn, ale myślę, że jak jakiegoś potwora (śmiech). Najważniejsze, że nie zauważyłam, żeby cała ta sytuacja z pandemią źle na niego wpłynęła - podkreśla Joanna.
Joanna zapytana o to, jaka jest procedura postępowania w przypadku dziecka z COVID-19 wyjaśnia, że wówczas cała grupa wraz z nauczycielem udałaby się na 14-dniową kwarantannę.
Zdaniem mamy Felixa większość hiszpańskiego społeczeństwa już przywykła do sytuacji i nauczyła się żyć z wirusem.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl