Trwa ładowanie...

Pluszaki do domu dziecka? Potrzeby maluchów są zupełnie inne

Avatar placeholder
13.12.2019 15:26
Domy dziecka potrzebują pomocy nie tylko w święta
Domy dziecka potrzebują pomocy nie tylko w święta (iStock)

W grudniu w domach dziecka i fundacjach rozdzwaniają się telefony. Ludzie spieszą z pomocą. Czasem bez uprzedzenia przyjeżdżają na miejsce z workami pluszaków. Kolejne siatki z zabawkami trafiają do piwnicy, a na remont łazienki nie ma. Tak samo, jak na wymianę grzejników i przeciekający dach.

1. Pomocna dłoń

Kilka miesięcy temu przyjaciółka organizowała imprezę urodzinową dla znajomych. Jest już jednak w tym wieku, że miejsce głośnej muzyki zastąpił jazz sączący się leniwie z głośników. Zamiast chipsów pojawiły się wykwintne przystawki przygotowywane przez gospodynie przez tydzień. Nie było również prezentów. Zamiast tego, ogłosiła na Facebooku, że chce przygotować paczkę dla domu samotnej matki.

Pomysł został szybko podchwycony przez znajomych. Kiedy wszedłem do pomieszczenia przeznaczonego na prezenty, moim oczom ukazały się stosy zabawek. Spokojnie odłożyłem to, co przyniosłem na miejsce i z ulgą udałem się na imprezę. Choć raz prezent był udany. Ale nic by z tego nie wyszło, gdyby nie pomocna dłoń.

Dłoń, którą podała mi moja dziewczyna. Bo przecież skoro zbierają na dom samotnej matki, to trzeba dać coś dzieciom, prawda? Z dumą skierowałem wózek sklepowy w stronę działu z zabawkami. Na szczęście miałem ze sobą kogoś, kto spędził rok studiów na praktykach w podobnej placówce.

Zobacz film: "Po latach starań, w ciągu kilku minut ich rodzina powiększyła się o 6 osób. Heroiczna walka o rodzicielstwo"

Dlatego, czy tak to sobie wyobrażałem, czy nie – wyszedłem ze sklepu z hurtowymi ilościami płynu do prania i podpasek. O zabawkach pomyśli każdy, na pozostałe rzeczy trzeba będzie znaleźć pieniądze.

2. "Qrier Świętego Mikołaja"

W grudniu pomoc oferują dosłownie wszyscy. Od firm, fundacji, stacji telewizyjnych, po osoby prywatne. Choć chęci są szlachetne, często niewiele z tego wychodzi. Nawet w szkołach organizowane są zbiórki, które nie są konsultowane z żadną placówką w okolicy.

Dzięki temu dom dziecka dostaje kolejny wór pluszaków, którymi i tak nie ma się kto bawić – w takich placówkach nie przybywają dzieci poniżej dziesiątego roku życia. One powinny być w rodzinach zastępczych i rodzinnych domach dziecka.

Joanna Srebrnicka z fundacji "Polki mogą wszystko" przypomina, że by działać lokalnie, trzeba najpierw ustalić, jakie potrzeby ma placówka w naszej okolicy.

- Należałoby się skontaktować z każdą placówką, której chcemy pomóc. Zapytać się, jakiej pomocy potrzebują. Przed świętami domy dziecka są bombardowane wszelką pomocą, której nie są w stanie przepracować. I też, niekoniecznie jest to akurat ta pomoc, która jest im potrzebna. Nawet ja nie jestem w stanie powiedzieć, która placówka potrzebuje takiej, czy takiej pomocy. Jeżeli w ogóle jest chęć pomocy, to należy zadzwonić wcześniej – mówi Srebrnicka.

Fundacja przygotowuje akcję "Qrier Świętego Mikołaja", która ma na celu spełnianie życzeń podopiecznych świetlic środowiskowych, socjoterapeutycznych czy wiejskich, ale także ośrodków szkolno-wychowawczych, czy organizacji skupiających rodziny zastępcze.

Organizacja koordynuje również pracę wolontariuszy. Jak podkreśla Joanna Srebrnicka, w grudniu nie brakuje osób, które zaangażowałyby się w jakieś akcje pomocowe. Takie osoby są błyskawicznie weryfikowane przez fundację.

- Wolontariat, który prowadzimy obecnie, to wolontariat w rodzinach zastępczych i jest to akcja długoterminowa, czyli nie o to chodzi, żeby się pojawić przed świętami i od razu później zniknąć. Tylko jak ktoś chce być wolontariuszem, to zobowiązuje się do pracy z dzieckiem do końca roku i pomaga mu wtedy w lekcjach, w nauce. W ten sposób nawiązuje z nim też więź i relację. Przed świętami mamy duże chęci do pomagania. Zapał też znika w rutynie dnia codziennego i im dalej od świąt, tym telefony rzadziej się odzywają. Zawsze mówiliśmy osobom, które do nas się zgłaszały, że to nie tak powinno wyglądać – mówi przedstawicielka fundacji "Polki mogą wszystko".

Wolontariusze są potrzebni np. do odrabiania lekcji z podopiecznymi
Wolontariusze są potrzebni np. do odrabiania lekcji z podopiecznymi

3. "Niby chcą pomóc, ale nic z tego nie wynika"

Problem chaotycznej pomocy świątecznej polskie organizacje pożytku publicznego zauważyły już dawno. Tym bardziej, że jeszcze kilka lat temu, kiedy ktoś chciał pomóc i szukał jakiegoś domu dziecka w internecie, najczęściej znajdował placówki z Krakowa, Warszawy, czy Gdańska.

W 2006 roku powstał specjalny portal, na którym możemy zobaczyć listę wszystkich placówek opiekuńczo-wychowawczych działających w kraju. Na stronie domydziecka.org placówki, które wyrażą taką chęć, mogą w specjalne miejsce na stronie wpisać konkretne potrzeby.

A te są naprawdę różne.

Placówka Opiekuńczo-Wychowawcza "Parkowa" z Lipna w kujawsko-pomorskim prosi o słodycze i kosmetyki dla dzieci (22 dziewczynki i 19 chłopców w wieku od 3 lat do 18 lat). Pogotowie Opiekuńcze "Opoka" z Wasilkowa na Podlasiu zbiera środki na budowę nowej klatki schodowej. Natomiast Placówka Opiekuńczo-Wychowawcza w Starachowicach stanęła przed koniecznością wymiany grzejników w pokojach podopiecznych. Przykłady można by mnożyć.

Na stronie można znaleźć potrzebujące ośrodki
Na stronie można znaleźć potrzebujące ośrodki

Dlatego Paulina Chojnacka z portalu prosi, by zajrzeć na stronę, znaleźć jakiś ośrodek w okolicy i spełnić konkretną prośbę. Dzięki temu mamy pewność, że nasza pomoc będzie trafiona. Ona również przypomina sobie sytuacje, w których pluszaki trafiały w miejsce, gdzie brakowało, na przykład, podstawowych produktów higieny.

- W placówkach opiekuńczo-wychowawczych powinny być dzieci poniżej 10. roku życia. Młodsze też się zdarzają, ale one są na zasadzie wyjątku. Kiedy nie ma już miejsca w żadnej rodzinie zastępczej albo są skierowane, bo jest już tam rodzeństwo. Te mniejsze skierowane są do rodzinnych domów dziecka. Wiele osób chce pomóc małym dzieciom, takim kilkulatkom. O tych starszych się nie myśli za bardzo. Niestety, zdarza się też tak, że ktoś chce pomóc dzieciom mniejszym. My mówimy, że takich dzieci nie ma w placówkach, więc polecamy rodziny zastępcze, czy rodzinne domy dziecka. No i wtedy takie osoby często mówią, że one chcą pomóc dzieciom w placówce, bo rodzinne domy dziecka, czy rodziny zastępcze i tak zarabiają na dzieciach. Przecież dostają pieniądze. Niby chcą pomóc, ale nic z tego wynika – mówi Paulina Chojnacka.

4. Pomoc potrzebna cały rok

Dodatkowe wsparcie, które oferujemy w grudniu, nie pozwoli dzieciom przetrwać całego roku. A ośrodki zauważają kolosalną różnicę między tym, co dzieje się przed świętami, a tym co dzieje się już w styczniu.

Tuż po świętach zaczynają się przecież ferie zimowe, które w rodzinnych domach dziecka oznaczają zwiększone wydatki.

- Wysłać taką gromadkę na jakiś fajny wyjazd, to jest problem. Bo nie chodzi o to, żeby był to taki wyjazd, na którym ciągle oszczędzamy, ale żeby były to prawdziwe ferie. Przez cały rok potrzebne są korepetycje, w czerwcu jest dzień dziecka. W wakacje znów ten sam problem z wyjazdem. Potrzeby są tak, jak w normalnym domu, przez cały rok – podsumowuje Paulina Chojnacka z portalu domydziecka.org.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze