Rodziny zastępcze zamiast domów dziecka? Czy to może się udać?
Miejskie ośrodki pomocy rodzinie intensywnie poszukują rodzin zastępczych. W sieci pojawia się coraz więcej ogłoszeń na ten temat. Zmiana wynika z planów ministerialnych. Kłopot w tym, że Polacy nie bardzo są zainteresowani ich tworzeniem.
1. Pierwsze takie rodziny
Łódź ma szanse zostać pierwszym w Polsce miastem bez domów dziecka. Urzędnicy chcą, by rodziny zastępcze przejęły tam w pełni opiekę nad porzuconymi lub zaniedbanymi dziećmi. Cel? Utworzenie 80 takich rodzin rocznie. Tamtejszy MOPS oferuje pomoc psychologa, pedagoga i pracowników własnej instytucji.
Rodzina zastępcza zawodowa otrzyma też miesięczną pensję w wysokości ok. 3 tys. zł i 1 tys. zł miesięcznie na utrzymanie dziecka. Oprócz tego może również skorzystać z programu 500+. Niezawodowa - otrzyma 1 tys. zł i pieniądze z programu 500+.
Władze Łodzi oferują chętnym rodzicom mieszkania w odnowionych kamienicach po niższych stawkach za czynsz.
2. Skąd ten pośpiech?
"Poszukujemy małżeństw lub osób samotnie gospodarujących, które chciałyby zostać rodzicami zastępczymi" - czytamy na ogłoszeniu Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w jednej z miejscowości powiatowych w województwie lubelskim.
Dzwonimy. Telefon odbiera kobieta, która natychmiast kieruje nas do osoby kompetenej. Okazuje się, że PCPR poszukuje kilku rodzin. Potrzeba jest dość pilna, ponieważ w tej miejscowości rodzin zastępczych jest jak na lekarstwo. Ale zainteresowanie niewielkie.
- Dzwoniło do nas kilka osób, kiedy jednak usłyszały, że wymagane jest szkolenie, chyba się rozmyśliły - mówi Wirtualnej Polsce kobieta chcąca zachować anonimowość.
Takich ogłoszeń w skali kraju jest znacznie więcej. Ośrodki pomocy rodzinie mają obowiązek znalezienia rodzin zastępczych, ponieważ wynika to ze zmian w prawie.
Już w 2021 roku wszystkie dzieci poniżej10. r.ż., które pozostały bez opieki rodziców, powinny trafiać do rodzin zastępczych. W rodzinnych domach dziecka ma mieszkać nie więcej niż 14 nieletnich. To efekt nowelizacji ustawy o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej.
3. Za i przeciw
Aleksandra Błaś rodzinę zastępczą założyła prawie 14 lat temu. W rozmowie z Wirtualną Polską przyznaje, że nieco się obawiała, ale ostatecznie razem z mężem podjęła tę trudną decyzję. Przez ten czas przez jej dom "przewinęło się" ponad 50 dzieci. I młodsze, i starsze. Część jest już samodzielna, część wróciła do rodziny. Niemalże rok temu kobieta przyjęła pod swój dach noworodka, który został porzucony przez rodziców.
Każdy dzień wygląda u nich podobnie. Śniadanie, wyprawa do przedszkola, karmienie młodszych dzieciaków. Wieczorem kolejne rytuały. To wszystko sprawia, że rodzina jest zżyta i ufna.
Z kolei Katarzyna Jastrząb ma w swoim domu siedmioro dzieci, w tym dwoje biologicznych. Kilka lat temu do jej rodziny trafiło 5-osobowe rodzeństwo, najstarszy chłopiec już się usamodzielnił. Później dołączyła do nich także Blanka. Pani Katarzyna jest dla dzieci opiekunem prawnym. Funkcjonują jak prawdziwa rodzina.
Obie kobiety w rozmowie z Wirtualną Polską podkreślają, że tworzenie rodzin zastępczych daje im poczucie misji. Bezpieczeństwo, stabilizacja i ciepło jakie dają dzieciom, wynagradzane są uśmiechem i spełnieniem. Nie ukrywają jednak, że tworzenie takich rodzin nie jest proste. Wiąże się z nerwami, a nie tylko z pozytywnymi emocjami.
Być może właśnie dlatego Mariola na stworzenie takiego miejsca się nie zdecydowała.
- Był moment, że poważnie o tym myślałam. Widziałam się jako matka zastępcza, ale potem przyszła chwila zastanowienia. "Czy dam radę emocjonalnie"? - takie pytanie zadawałam sobie przez wiele nocy. I stwierdziłam, że nie. Zbyt szybko się przywiązuję. Nie zmienią tego nawet najbardziej profesjonalne szkolenia - podkreśla Mariola.
4. Druzgocący raport
W Polsce brakuje rodzin zastępczych. To problem, o którym mówi się od lat. Nieodpowiedni stan pieczy zastępczej potwierdził raport Najwyższej Izby Kontroli. NIK oceniła, że rozwój rodzinnych form tego rodzaju opieki nie nadąża za potrzebami. Co gorsza, do domów dziecka trafiają nawet najmłodsze dzieci, a tak być nie powinno.
Pobyt młodszego niż 10 lat dziecka placówce wychowawczej powinien być ostatecznością. Tak jednak nie jest. Z jednej strony maleje liczba rodzin zastępczych. W 2016 roku przestało funkcjonować 516, a liczba umieszczonych w nich dzieci zmniejszyła się o 782 w porównaniu do roku wcześniejszego. Z drugiej strony jednak, jak podaje Główny Urząd Statystyczny, w tym samym czasie wzrosła liczba rodzinnych domów dziecka.
Aby to zmienić Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej postawiło sobie za cel wspieranie rodzin zastępczych. Odpowiednie szkolenia, finansowanie, wsparcie psychologiczne i terapeutyczne. Na to wszystko mogą liczyć rodzice zastępczy.
Czy plany ministerstwa mogą się udać? Jadwiga Jagieło, prezes Podkarpackiego Stowarzyszenia Rodzicielstwa Zastępczego podkreśla, że potrzebna jest do tego współpraca pomiędzy ośrodkami nadzorującymi pieczę zastępczą, a samą rodziną. Nadal zbyt często zdarza się bowiem, że z kłopotami rodzice zostają pozostawieni sami sobie. Zbyt długie oczekiwanie na pomoc psychologa czy psychiatry odstrasza.