Trwa ładowanie...

Kacper Pietronik walczy o pełną sprawność. Matka 14-latka prosi o wsparcie

Kacper Pietronik walczy z rzadką chorobą
Kacper Pietronik walczy z rzadką chorobą (Facebook)

- Ocieraliśmy się o śmierć - przyznaje mama 14-letniego Kacpra Pietronika, który zmaga się z bardzo rzadką chorobą genetyczną. Ataki, które występują w przebiegu deficytu AADC, zdeformowały jego ciało. Mimo to po nowatorskiej terapii genowej chłopiec ma szansę na sprawność. Jest siła i wola walki, potrzeba tylko wsparcia finansowego. Możesz pomóc chłopcu TUTAJ.

spis treści

1. Czym jest deficyt AADC?

Deficyt AADC (deficyt dekarboksylazy L- aminokwasów aromatycznych) to bardzo rzadka choroba o podłożu genetycznym. Dotychczas lekarze zdiagnozowali ją u 130 dzieci na świecie. Schorzenie sprawia, że mózg nie produkuje ważnych neuroprzekaźników - dopaminy i serotoniny, które regulują wiele funkcji organizmu i zachodzących w nim procesów. Większość dzieci, u których stwierdza się deficyt AADC, umiera przed ukończeniem 5. roku życia.

W trakcie ciąży i po narodzinach nic nie wskazywało na to, że Kacper Pietronik będzie chory. W 3. miesiącu życia pojawiły się pierwsze ataki. Lekarze przypuszczali, że chłopiec cierpi z powodu porażenia mózgowego i padaczki, więc wdrożyli terapie stosowane w przypadku tych schorzeń.

Zobacz film: "Matki niepełnosprawnych protestują [Z wiejskiej]"

Prawidłową diagnozę medycy postawili dopiero w 5. roku życia Kacpra. Leczyli go farmakologicznie metodą prób i błędów, a więc nieskutecznie, ponieważ był pierwszym dzieckiem w Polsce z deficytem AADC (aktualnie z tą chorobą w kraju walczy jeszcze 10-letnia Ania).

Kacper Pietronik
Kacper Pietronik (Facebook)

Kacper był dzieckiem leżącym, nie siedział i nie chodził. Nie mówił, porozumiewał się tylko oczami (mrugając). Nie potrafił sam jeść, ponieważ miał niesprawne ręce. Rodzina chłopca postanowiła więc poszukać pomocy poza granicami kraju. Dopiero w 2014 roku w Londynie specjaliści wdrożyli leczenie, które przyniosło poprawę.

2. Ataki w deficycie AADC

Stan zdrowia chorych z deficytem AADC drastycznie pogarszają ataki, które przypominają te występujące w padaczce. W przebiegu tej choroby trwają one nawet do 8 godzin i występują co 3-5 dni. Mijają samoistnie, dopiero gdy dziecko zasypia z wycieńczenia. Bezradny rodzic jest zmuszony patrzeć na cierpienie dziecka.

- Ataki trwały wiele godzin. Jeśli pojawiały się wieczorem, to do 5 rano siedziałam z Kacprem. Musiałam go wtedy trzymać na rękach, bo wtedy dziecko się boi. Nie wie, co się z nim dzieje. To były bardzo trudne chwile. Ocieraliśmy się o śmierć - wspomina w rozmowie z WP parenting Elżbieta Pietronik, mama Kacpra.

W trakcie ataku powodowanego deficytem AADC ciało dziecka wygina się w nienaturalny sposób: ręce i nogi się wykręcają. Wzrok staje się rozbiegany, a głowa kręci się we wszystkie strony. Język się skręca, co stanowi zagrożenie dla życia, ponieważ dziecko może zadławić się śliną. Poza tym może ono przygryzać sobie policzki, co powoduje, że z ust sączy się krew. Po ataku dziecko jest nieprzytomne, ponieważ dochodzi do hipoglikemii.

- Choroba wywołała ogromne spustoszenie w organizmie Kacpra, ataki spowodowały deformacje jego ciała. Syn ma wykrzywione stopy i zwichnięte biodra. Jego kręgosłup jest strasznie skrzywiony, ma ogromną skoliozę (o 65 stopni). Poza tym Kacper ma zwichnięty prawy łokieć, a lewy bark mu wypada. To wszystko jest skutkiem wielogodzinnych ataków - wylicza pani Elżbieta.

Pomimo trudnych doświadczeń i bólu Kacper jest radosnym nastolatkiem.

Kacper Pietronik po zabiegu
Kacper Pietronik po zabiegu (Facebook)

- To dobre dziecko o złotym sercu. Jest pogodny, empatyczny i bardzo wrażliwy na krzywdę drugiego człowieka, zwłaszcza dzieci i bliskich. Kiedy zdarzy mi się uronić łzę, robi wszystko, abym już nie płakała: stara się mnie rozweselić, wyciąga ręce, aby pogłaskać. Mimo bólu towarzyszącego ćwiczeniom nie jest nerwowy, najwyżej się rozpłacze, gdy jest już mu ciężko - wzrusza się pani Elżbieta.

3. Efekty terapii genowej

W lutym 2019 roku jako pierwsze dziecko w Europie (7. na świecie) Kacper przeszedł terapię genową mózgu w Szpitalu Bródnowskim w Warszawie. Operację przeprowadził prof. Krzysztof Bankiewicz, pionier terapii genetycznych i neurochirurgicznych wraz z prof. Mirosławem Ząbkiem. W trakcie domózgowej infuzji chłopiec otrzymał prawidłową kopię ludzkiego genu AADC.

- To była jedyna szansa i nadzieja, że coś ruszy. Od operacji dzięki rehabilitacji z dnia na dzień widać poprawę - mówi mama Kacpra.

Kacper po terapii genowej
Kacper po terapii genowej (Facebook)

W efekcie terapii genowej 14-latek kontroluje głowę całkowicie (przedtem jej nie trzymał - tak jak u noworodka była bezwładna, zwisała), podnosi ręce (umie trzymać zabawkę, podnieść, opuścić, wskazywać ręką) i z pomocą drugiej osoby zaczyna siadać. Ataki już nie targają ciałem Kacpra. Wypowiedział też pierwsze słowo.

- Po roku od terapii powiedział "mama". Pięknie to słowo wypowiada. Mówi też "cześć", kiedy ktoś do niego przychodzi, a ponadto "idź", "dziesięć". Bardzo się stara mówić - opowiada mama chłopca.

4. Walka o pełną sprawność

Kacper i jego mama większość czasu poświęcają na walkę o sprawność. Wyjeżdżają na turnusy, w trakcie których chłopiec intensywnie ćwiczy przez nawet 6 godzin dziennie, odbywają niezbędne konsultacje ze specjalistami czy wizyty w szpitalu. W domu rehabilitacja przeplata się z nauką.

- Trzy razy w tygodniu Kacper zaczyna dzień o godzinie 8 rehabilitacją z funduszu, potem stoi w pionizatorze tyle, ile wytrzyma, następnie je drugie śniadanie. Między 11 a 13 ma indywidualne nauczanie. Po obiedzie leży w UGULU, żeby skorygować skrzywienia kręgosłupa. Wtedy coś mu czytam lub rozmawiamy. Po godzinie 16 zaczynają się prywatne zajęcia: z rehabilitantem i z neurologopedą. Na koniec dnia znów Kacper stoi w pionizatorze, oglądając ulubione programy i wykonuje ze mną ćwiczenia zlecone przez ortopedę - relacjonuje pani Ela. - Jeśli jakieś zajęcia wypadną z grafiku, to mamy dodatkowy czas dla siebie: na przytulanie, zabawę i wygłupy. Cały dzień wyznaczają nam więc wszelkie aktywności związane z usprawnianiem Kacpra. Mimo bólu syn chętnie ćwiczy i współpracuje z rehabilitantem czy ze mną. Ma ogromną siłę walki.

Chłopiec ma szansę na całkowitą sprawność. Warunkiem sukcesu jest długotrwała, trwająca najpewniej jeszcze kilka lat, wszechstronna i intensywna rehabilitacja, czyli głównie rehabilitacja ruchowa i neurologopedyczna, a ponadto wsparcie pedagogiczne i psychologiczne. Teraz najważniejsze jest, aby Kacper stawał się coraz sprawniejszy i mówił.

Nastolatek potrzebuje środków finansowych nie tylko na rehabilitację, ale i na pokrycie kosztów wizyt kontrolnych w Londynie oraz sprzęt medyczny. Wśród aktualnych potrzeb Kacpra znajduje się sprzęt zabezpieczający niedoskonałości (ortezy, gorset) i do ćwiczeń (kombinezon Dunag) czy osprzęt do UGULA (kabiny do ćwiczeń, rehabilitacji i zawieszeń).

Kacper Pietronik
Kacper Pietronik (Facebook)

Niezbędny jest też podnośnik sufitowy, który fizycznie odciąży 50-letnią mamę chłopca. Pani Elżbiecie jest coraz trudniej dźwigać syna kilka razy dziennie z materaca na wózek, z łóżka na materac, z wózka do UGULA.

- Jeśli po terapii genowej nie przyłożymy się do rehabilitacji, zaprzepaścimy szansę na sprawność Kacpra. Nie możemy do tego dopuścić! - zaznacza pani Elżbieta, apelując o wsparcie finansowe dla syna.

Pieniądze na rzecz Kacpra Pietronika można wpłacać za pośrednictwem strony internetowej siepomaga.pl. Każda złotówka ma znaczenie.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze