Jak przetrwać nad polskim morzem z dzieckiem? "500+ wystarczy na paliwo w jedną stronę"
ZUS poinformował, że do lipca już 2,4 mln Polaków aktywowało bony turystyczne na kwotę blisko 2 mld złotych. Oznacza to, że tegoroczne wakacje będą tańsze przynajmniej dla części rodzin. Jednak nawet bon nie jest w stanie ustrzec rodziców przed niespodziewanymi wydatkami na wakacjach, o czym boleśnie przekonała się nasza czytelniczka.
1. Szokujący rachunek za rodzinny obiad
Wybierając się na wakacje z dziećmi rodzice często zapominają, że codzienne stołowanie się w restauracjach przy samej plaży i kupowanie pamiątek może bardzo dotkliwie nadszarpnąć sytuację finansową.
Jedna z naszych czytelniczek opisała sytuację, jaka spotkała ją w tym roku na rodzinnych wakacjach. Pani Sylwia pojechała z mężem i dziećmi do nadmorskiego kurortu. Niestety na miejscu okazało się, że ceny są zaporowe i nawet bon turystyczny nie jest w stanie pomóc pokryć podstawowych potrzeb jej rodziny.
"Czy 500 zł z bonu wystarcza wam na wakacje dziecka? Przyjechaliśmy do Łeby. Staramy się nie wydawać niepotrzebnie pieniędzy, ale też wychodzimy czasem do knajpy lub zjemy coś na straganie. Ceny są z kosmosu! Za obiad dla 3 osób zapłaciliśmy prawie 170 zł. 13 zł za gofra, 4 zł za gałkę lodów, a hitem jest naleśnik z owocami za 20 zł! Kogo na to stać? Fajnie, że dostaliśmy pomoc od rządu, ale co to jest 500 zł? Przecież za to nawet nocleg ciężko opłacić" – napisała pani Sylwia.
2. Komentarze użytkowników
Czy rzeczywiście wakacje w Polsce są tak drogie? A może da się wypocząć taniej? Zapytaliśmy o to użytkowników na naszym facebookowym profilu.
"Ja nie wiem, gdzie oni się stołują. Nad morzem spokojnie można zjeść obiad za 20-25 zł od osoby, 4 zł za gałkę lodów to norma wszędzie, a ceny gofrów zaczynają się od 6 zł, wszystko zależy, z jakimi ma być dodatkami. Jeżeli ceny mi nie pasują, to idę w inne miejsce, a nie robię cyrk na pół internetu" - pisze jedna z mam.
"Gotuj Sylwio. Jeździłam z dziećmi, a nie miałam bonu. 500+ też nie było, ani wychowawczego zasiłku. Pracowałam i odkładałam na wakacje dla dzieci" - dodaje druga.
"Wróciliśmy z Gdańska i wcale nie jest tak źle. Wiadomo, jak ktoś chce jeść w restauracji przy samej plaży to musi więcej zapłacić. Jedliśmy w normalnej knajpie i obiad dla 4 osób był w przedziale 80-90 zł. Gofry z owocami i polewą za 12 zł. To taniej niż u nas w mieście w kawiarni. Także normalne ceny" - zauważa kolejna.
"500 zł wystarczy dla dwóch osób na jeden dzień: przyjazd do Ustki, śniadanie, obiad, kolacja i wyjazd tego samego dnia do domu" - czytamy w kolejnym komentarzu.
"Wystarcza na benzynę w jedną stronę" - napisał kolejny użytkownik.
Większość użytkowników zauważyła, że takie ceny w popularnych kurortach to już norma. Można natomiast wypocząć i korzystać z atrakcji znacznie taniej w mniejszych miejscowościach.
3. Jak szukać oszczędności?
W rozmowie z WP Parenting Kamila Miciuła-Szlachta z portalu Nocowanie.pl przyznała, że rodziny chcące zaoszczędzić na wakacjach często skupiają się na mniejszych miejscowościach. Jednak to rozwiązanie paradoksalnie nie zawsze jest tańszą opcją.
- Rekomendujemy rodzicom nieco większe miejscowości, żeby dziecko miało co robić, żeby można było wybrać się do jakiegoś muzeum czy rezerwatu, w zależności od zainteresowań i wieku. W małych miejscowościach trzeba się liczyć z kosztami dojazdu do różnych atrakcji – zauważa.
Jak dodaje, dużo zależy od samego stylu wypoczywania. Jeśli ktoś preferuje spokój, aktywności typu jazda na rowerze, czy zwiedzanie, to naturalnym wyborem będą miejsca nieoblegane przez turystów.
Trzeba natomiast zaznaczyć, że jest też szerokie grono osób, które stawia na dodatkowe atrakcje (parki rozrywki, rejsy statkami czy deptaki ze straganami), które są najczęściej spotykane w większych ośrodkach.
- Co ciekawe, jedną z takich najczęściej wyszukiwanych kategorii poza noclegami w miejscowościach turystycznych jest dostępność dyskontów. Polskie rodziny często stawiają na takie udogodnienie – mówi ekspertka.
4. Samodzielne gotowanie i małe kwatery
Jak jeszcze można zaoszczędzić? Kamila Miciuła-Szlachta zauważa, że planując wyjazd, rodziny skupiają się głównie na domkach na wynajem i kwaterach prywatnych, szczególnie jeśli mają do dyspozycji ogród z placem zabaw, lub piaskownicą. Dzięki temu rodzice mają pewność, że dzieci bezpiecznie mogą pobawić się na ogrodzonym terenie, nie wydając przy tym zawrotnych sum na dodatkowe atrakcje.
- Dużym zainteresowaniem cieszą się również apartamenty, które mają do dyspozycji nie tylko pokój sypialniany i łazienkę, ale również kuchnię czy aneks kuchenny. Doceniają to głównie rodzice małych dzieci - przyznaje.
Jak dodaje, samodzielne gotowanie wychodzi dużo taniej niż stołowanie się w restauracjach. Mimo to jest też duże grono zwolenników wypoczynku all inclusiv, aby odciąć się od codziennych obowiązków.
5. Bon turystyczny
Warto również wspomnieć o bonie turystycznym. Jak poinformowała 20 lipca szefowa Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, prof. Gertruda Uścińska, do tej pory skorzystali z niego opiekunowie ponad 3,5 miliona dzieci. Nic więc dziwnego, że obiekty objęte programem cieszą się bardzo dużą popularnością w sezonie wakacyjnym.
- Widzimy duże zainteresowanie zarówno w tym, jak i poprzednim roku – mówi Kamila Miciuła-Szlachta. – Szczególnie jeśli chodzi o samą cenę noclegu, to delikatne wzrosty są widoczne na poziomie 10-15 proc. w całym kraju.
6. Wzrosty cen w miejscowościach turystycznych
Ekspertka zauważa, że pozostałe kwestie (wyżywienie, wyjścia na lody, gofry itp.) wiążą się z sezonowością. Szczególnie w popularnych kurortach nadmorskich, gdzie sezon trwa dwa-trzy miesiące, przedstawiciele branży turystycznej wykorzystują fakt, że niektórzy turyści pojawiają się tam raz w roku i nie są dobrze zorientowani w cenach. To sprzyja wzrostom.
- Nie buduje się lojalności, stawiając na cenę i mogąc sobie pozwolić na wzrosty. Stąd są tak widoczne szczególnie w tych elementach, które są dodatkiem do wyjazdu typu pamiątki czy wyżywienie w restauracjach. To jest główny powód podwyżek. Natomiast jeśli chodzi o cenę noclegów lub noclegów z wyżywieniem, wzrosty pojawiają się głównie ze względu na podwyżki energii, pożywienia oraz środków czystości i dezynfekcji, które są wymagane, by dbać o bezpieczeństwo gości podczas pandemii – zauważa.
7. Rozrzutny jak Polak
Wakacje wiążą się również z rozrzutnością. Polacy, mogąc wreszcie wyjechać na urlop - chcą odpocząć, nie zważając na kwestie finansowe. Niestety to może doprowadzić do poważnego nadszarpnięcia domowego budżetu. Jak tego uniknąć? Kamila Miciuła-Szlachta poleca szczegółowe zaplanowanie wyjazdu.
- Warto zaplanować sobie wyjazd, spisać w punktach, czego oczekujemy, co chcemy zobaczyć i po prostu skupiać się na tym, co mamy w harmonogramie. Wtedy te niespodziewane wydatki uda się zminimalizować – mówi. - Oczywiście często jest tak, że na miejscu pojawia się jakaś atrakcja, o której istnieniu wcześniej nie mieliśmy pojęcia, natomiast warto zrobić research, zaplanować atrakcje na pogodę i niepogodę, bo to właśnie deszczowe dni generują dodatkowe koszty. Myślę, że to jest taki klucz do sukcesu: dokładne zaplanowanie, jakie miejsca chcemy zobaczyć, na jakie atrakcje przeznaczyć fundusze i określić budżet na nieprzewidziane wydatki - podsumowuje.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl