Izba przyjęć oczami położnej. Kobieta zdradza, co dzieje się na porodówce
Powinieneś spędzić trochę czasu na porodówce, wtedy dowiesz się, jak wygląda życie - mówią zgodnie położne i pielęgniarki. Jak wygląda ich dzień pracy? Czy rzeczywiście, jak twierdzi wielu pacjentów, tylko plotkują z koleżankami po fachu, piją kawkę i przeglądają internet? Położna Kasia opowiedziała nam najciekawsze historie ze szpitalnej izby przyjęć i porodówki. Myślicie, że to doktor House zajmował się nietuzinkowymi przypadkami? Będziecie w szoku, gdy usłyszycie o legendarnych polskich pacjentkach.
Oto #TopWP. Przypominamy najlepsze materiały ostatnich miesięcy.
1. Jak wygląda praca położnej?
Nadszedł długo wyczekiwany czas rozwiązania. Z galopującym ze stresu sercem jedziesz do szpitala. Otwierasz drzwi i trafiasz do medycznej machiny - izby przyjęć. Najprawdopodobniej po wypełnieniu kilku papierków, jedną z pierwszych osób, które tam spotkasz, będzie położna.
To taki szpitalny "anioł stróż". Wesprze dobrym słowem, odpowie na nurtujące cię pytania i wykona badania niezbędne do przyjęcia do szpitala.
Położne zaznaczają, że ich praca nie jest łatwa, dlatego w zawodzie zostają kobiety z powołaniem.
- Należy zacząć od tego, że pracujemy nie tylko na porodówce! Jesteśmy też na patologii ciąży, oddziale poporodowym, noworodkowym i ginekologii! I nieprawdą jest, że kłócimy się z pielęgniarkami, bo często razem współpracujemy - opowiada położna Kasia w rozmowie z WP Parenting.
2. Różne przedmioty w pochwach pacjentek to "chleb powszedni"
Jak zdradza, wbrew pozorom najciekawsze historie nie dzieją się na porodówce, a na izbie przyjęć. W szpitalach jest odrębne miejsce od SOR-u zwane izbą przyjęć ginekologiczno-położniczą.
Co się kryje za jej drzwiami? Będziecie w szoku!
- Kiedyś standardem było znajdowanie nakrętek od dezodorantów w pochwach - stosowano je jako formę antykoncepcji. Problem polega na tym, że przez ostre końce nie zawsze kobiety są w stanie same je wyciągnąć - zdradza Kasia.
Położna zaznacza, że niektórych pacjentów nie jest w stanie zapomnieć. Ich pomysłowość mogłaby zainspirować scenarzystów filmowych.
- Kiedyś asystowałam przy badaniu ginekologicznym. Nagle na twarzy lekarza pojawiło się przerażenie. Zapytał: "Co pani tam ma?!". Kobieta miała ok. 65 lat i jak się później przyznała, tę nakrętkę miała w sobie ponad 10 lat. Biedny lekarz myślał, że czuje kość - kontunuuje opowieść Kasia.
Kobieta mówi, że dziwne przedmioty w pochwach pacjentek to "chleb powszedni" szpitalnej izby przyjęć.
- Zdarzają się klucze, korki od wina, niedopałki papierosów. Nie potrafię wytłumaczyć, co kieruje tymi kobietami - opowiada.
3. "Wtedy zastanawiam się, jak te kobiety zachodzą w ciążę"
Położna zdradza, że pewna pacjentka szczególnie zapisała się w pamięci pracowników szpitala. Na miano legendy zasłużyła kobieta, która zgłosiła się do lekarza z kulą bilardową w pochwie.
- Czarna ósemka. Tego nie dało się łatwo wyciągnąć, bo metalowe narzędzia ześlizgiwały się. Potrzebny był próżnociąg położniczy (taka duża przyssawka, którą używa się na porodówce, kiedy życie dziecka jest zagrożone i trzeba je szybko wyciągnąć na świat). Także nie ma się co bać, kiedy urwie się sznurek od tamponu, bo widzieliśmy dziwniejsze rzeczy - zapewnia.
Kasia zaznacza, że kobiety nadal mają problem z akceptowaniem swojego ciała, ale też z podstawową wiedzą na temat tego, jak ono funkcjonuje.
- Pacjentki boją się własnej pochwy. Dostają różne tabletki czy globulki, które mają sobie włożyć i pojawia się problem! Raz usłyszałam: "ale ja nie dam rady, bo mąż powiedział, że jestem bardzo ciasna" albo "po południu przyjdzie mąż i mi ją włoży", a najczęściej "taką dużą? Jak mam to zrobić?". I wtedy zastanawiam się, jak te kobiety zachodzą w ciążę, a później rodzą dzieci - mówi położna.
- Sporo kobiet prosi o jednorazową rękawiczkę do włożenia sobie tych tabletek do pochwy, bo się brzydzą - dlaczego mężczyźni podczas seksu nie czują odrazy? Są też takie, które cichaczem, pod kołdrą, wkładają sobie te tabletki. Tylko co później? Oblizują palec czy wycierają w prześcieradło? - dodaje.
4. Kiedy najczęściej kobiety rodzą?
Kiedy na porodówce jest najwięcej pracy? W niedziele i święta? Błąd! Okazuje się, że najwięcej kobiet rodzi w czasie pełni księżyca.
- Przeżywamy to do tego stopnia, że na kilka dni przed sprawdzamy w grafiku czy akurat padnie na nas. Nie wiedzieć czemu istnieje prawo serii - po prostu nagle przychodzą gromady pacjentek z jednym rozpoznaniem, np. nadciśnieniem, a później zmiana, np. mnóstwo cukrzyc - relacjonuje Kasia.
5. "Najgorszym przypadkiem pacjentki jest nauczycielka"
Podobno w pracy z ludźmi najgorsze są dwie rzeczy - praca i ludzie. Położna mówi, że obcowanie z cierpiącymi pacjentami czasem bywa trudne.
- Ta praca wymaga zrozumienia i empatii. Spotykamy różnych ludzi. W momencie bólu nie zawsze potrafimy się kontrolować, pacjentki i ich rodziny często wyładowują się na nas. Na szczęście są tacy, którzy przychodzą po wszystkim, przepraszają i dziękują. Na większości oddziałów istnieje zeszyt skarg i pochwał. O jednej z moich koleżanek pacjentka napisała: "Dziękuję za fachowe założenie cewnika. Bałam się jak jasna dupa, ale pani Martyna zrobiła to profesjonalnie" - zdradza z rozbrajającym uśmiechem.
No właśnie, a którzy pacjenci są najbardziej problematyczni?
- Chyba najgorszym przypadkiem pacjentki jest nauczycielka. We wszystkim nas poprawiają, o wszystko pytają trzy razy i za każdym razem coś przekręcą, oczywiście na sali są najmądrzejsze i wszystko wyjaśniają koleżankom, a wiedzą to z internetu, a nie od fachowców - opowiada.
6. Niezastąpiony "wujek Google"
Nie od dziś wiemy, że dla wielu Polaków to właśnie internet jest głównym źródłem wiedzy. Niestety czasami rady "wujka Google" mogą okazać się nietrafione.
- Często spotykam się z pytaniem, jak przyspieszyć poród? Kiedyś na dyżurze nocnym słyszałam hałas, jakby ktoś spadał, tupał. Okazało się, że pacjentka skakała z łóżka na podłogę. Przeczytała w sieci, że to miało pomóc. Ja czasami lubię poprawić sobie humor głupimi pytaniami na forach dla ciężarnych. Takich "rad" jest tam od groma! A niektórzy podpisują się własnym nazwiskiem i wtedy wiem, że to moja pacjentka. Tylko dlaczego nie przyjdzie zapytać nas? - pyta.
Nie tylko strony internetowe stanowią źródło wiedzy dla ciężarnych, ale też popularne filmy i seriale.
- Często jest tak, że jeśli w jakimś znanym serialu jest scena porodu i ta rodząca krzyczy, to przez najbliższy tydzień wszystkie realnie rodzące będą krzyczeć. Sugerowanie się serialami nie jest dobre - wyjaśnia Kasia.
- Strach uwierzyć, że są ciężarne rozpaczające, że nie mają dolegliwości w ciąży. Że jak się nie ma mdłości, bólu piersi czy infekcji pochwy, to jest się mniej w ciąży - dodaje.
Kasia zwraca uwagę również na fakt, iż wiele kobiet zupełnie nie zdaje sobie sprawy z tego, jak wygląda praca szpitala.
- Wciąż się dziwię, że pacjentki pytają, o której idziemy do domu i o której wracamy i co robić, kiedy w nocy będzie bolało, a my wszyscy będziemy w domach. Czy ludzie serio nie wiedzą, że szpitale pracują przez całą dobę? - podsumowuje.
Jak widać, polskie porodówki i izby przyjęć obfitują w zabawne i przerażające historie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl