Trwa ładowanie...

Dziecko zmarło z powodu błędu położnej. "Szpital próbował zatuszować to, co się stało"

 Katarzyna Gałązkiewicz
28.10.2020 13:52
Dziecko zmarło z powodu błędu położnej. "Szpital próbował zatuszować to, co się stało"
Dziecko zmarło z powodu błędu położnej. "Szpital próbował zatuszować to, co się stało" (Facebook)

Danielle Johnston straciła córkę Sadie zaledwie kilka godzin po porodzie, kiedy lekarze omyłkowo monitorowali bicie jej własnego serca zamiast dziecka. Kobieta powiedziała, że szpital próbował zatuszować błąd, który popełnił jego personel.

spis treści

1. Tragiczny błąd

Danielle była w ósmym miesiącu ciąży, kiedy trafiła do szpitala Royal Bolton. Położne zauważyły, że tętno dziecka przyspieszyło po odejściu wód płodowych, ale wydawało się, że po 30 minutach powróciło do normy. Lekarz zbadał kobietę i powiedział, że wróci, aby sprawdzić tętno nienarodzonego dziecka. Ale nie wrócił, zostawiając Danielle z położną. Z czasem okazało się, że lekarze omyłkowo monitorowali bicie serca matki zamiast dziecka.

"Bardzo cierpiałam, więc miałam znieczulenie zewnątrzoponowe. Traciłam przytomność, ale wiedziałem, że coś jest nie tak. Położna to zauważyła i wydawało się, że wpadła w panikę. Patrzyła na monitor KTG, aby śledzić bicie serca dziecka i wyraziła zaniepokojenie" - wspominała Danielle.

Po narodzinach dziecka lekarze stwierdzili, że dziewczynka doznała niewielkiego uszkodzenia mózgu. Następnie przewieźli ją do szpitala Arrowe Park w Wirral. Jednak po drodze doznała zatrzymania akcji serca i po przybyciu na miejsce podtrzymanie życia było niemożliwe.

Zobacz film: "Cyfrowe drogowskazy ze Stacją Galaxy i Samsung: część 2"

"Żadna inna matka nie powinna musieć przechodzić przez to, przez co ja przeszłam. Sadie nigdy nie powinna była umrzeć" - powiedziała 34-latka.

Danielle dodała, że szpital próbował ukryć popełniony błąd.

"Gdy ją straciliśmy, szpital próbował zatuszować to, co się stało. Mówiono, że to pech, "jedna z tych rzeczy". Ale kiedy poszliśmy do sądu, jedna z położnych przyznała, że nie była wystarczająco dobrze wyszkolona, aby poradzić sobie, gdy zaczęło dziać się źle" - wyjaśniła.

Daniele z mężem i córką niedługo po porodzie
Daniele z mężem i córką niedługo po porodzie (Facebook)

2. Komentarz placówki

Brytyjski dziennik "The Sun" zwrócił się do Royal Bolton Hospital o komentarz w sprawie śmierci dziecka Danielle. Rzeczniczka placówki przyznała, że doszło do zaniedbania.

"Jest nam bardzo przykro z powodu okoliczności, które doprowadziły do śmierci córki pani Johnston, Sadie. Przeprowadzono pełną analizę opieki, którą pani Johnston i jej córka otrzymały, gdy były pacjentkami szpitala. Zidentyfikowano i podjęto działania w celu zminimalizowania ryzyka ponownego wystąpienia tego rodzaju incydentu" - powiedziała.

3. Szpitale pod lupą

Obecnie w różnych brytyjskich szpitalach bada się ponad 2000 zgonów niemowląt, porodów martwych dzieci i przypadków uszkodzeń mózgu, których można było uniknąć. Większość z nich miała miejsce w Shrewsbury And Telford Hospital NHS Trust. Rozpoczęto również dochodzenie w sprawie 40 podobnych przypadków w East Kent Hospital University NHS Foundation Trust i 150 przypadków w dwóch oddziałach położniczych w Południowej Walii.

Starsza położna, która poprosiła o zachowanie anonimowości, przyznaje, że błędy były tuszowane w londyńskim szpitalu, w którym pracuje.

"W rzeczywistości nie mamy wystarczającej liczby personelu i niektórzy z nas muszą pracować na bardzo długie zmiany, opiekując się wieloma pacjentami naraz. Błędy się zdarzają. Pracownicy starają się jak najlepiej, więc gdy coś pójdzie nie tak, bronią się. Nie zawsze rozmawiają z rodzinami o tym, co się wydarzyło" - wyjaśniła.

Rozmówczyni dodała, że pandemia koronawirusa wywarła jeszcze większą presję na oddziały położnicze. Jej zdaniem kolejna fala prawdopodobnie zwiększy niedobory personelu.

"Na początku blokady część naszego zespołu została przeniesiona na oddziały Covidowe, aby opiekować się osobami, które się tam pojawiały. Zabrano personel z i tak niedomagającego oddziału położniczego" - twierdzi.

Związek zawodowy Royal College of Midwives potwierdził, że koronawirus doprowadził do jeszcze większych problemów kadrowych. Jedno na pięć stanowisk położniczych jest obecnie nieobsadzone.

"Podczas gdy inne obszary służby zdrowia mogą odkładać i odwoływać procedury w ramach Covid, nadal istnieje ciągła potrzeba świadczenia usług położniczych. Kobiety są nadal w ciąży, nadal rodzą dzieci i potrzebują opieki i wsparcia w ramach usług położniczych, które są świadczone przez odpowiednie osoby" - zakończyła Walton.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Zobacz także:

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze