Historie mam, których dzieci przeszły rotawirusa
Na podstawie relacji mam dzieci, które chorowały na zakażenie rotawirusem udało się opisać przebieg infekcji rotawirusowej, biorąc pod uwagę pojawiające się po kolei symptomy i ich interpretacje przez rodziców. Mamy podkreślały, że wszystkie dzieci w momencie zakażenia były zdrowe. Po kontakcie z zarażoną osobą (mamy nie miały w większości przypadków świadomości, że dziecko ma kontakt z chorą osobą) dziecko przez pierwsze 1-2 dni funkcjonowało normalnie, bawiło się, było energiczne i zadowolone, nic nie wskazywało na to, że ma być chore (pierwszy etap). Pierwsze objawy zakażenia, które są mało charakterystyczne, nie kojarzyły się jeszcze z zakażeniem rotawirusowym. Dzieci stawały się apatyczne, traciły chęć do zabawy, pojawiała się biegunka, wymioty i gorączka (drugi etap). W kolejnym etapie (trzecim) dochodziło u dzieci do gwałtownego pogorszenia stanu zdrowia, objawy znacznie nasilały się, pojawiała się wysoka gorączka, wodnista biegunka i wymioty.
„Dopiero jak się dołoży do tej temperatury wymioty i biegunka to wtedy się wie, że to już to. Bo przy samej na początku, samej gorączce no to pewnie znowu się zaziębiło. A tu naraz wszystko” ‒ matka dziecka 2-4 lata, Kraków.
Rodzice tracili kontrolę nad tymi objawami i w czwartym etapie dochodziło do szybkiego pogarszania się stanu dziecka, które z uwagi na występowanie wszystkich objawów w jednym czasie nie przyjmowało płynów. W tym momencie większość rodziców decydowała się na kontakt z lekarzem. W przypadku infekcji rotawirusowej zaobserwowano bardzo szybkie przejście od etapu pierwszego do etapu trzeciego i czwartego (czasem nawet tylko parę godzin).
„W ciągu paru godzin, nagle, dziecko było ledwo żywe” ‒ matka dziecka 2-4 lata, Kraków.
Po kontakcie z lekarzem dochodziło do dwóch sytuacji w zależności od stanu dziecka. W pierwszej lekarz wydawał zalecenie nawadniania dziecka i zbijania gorączki w warunkach domowych. Jeśli przez kilka najbliższych godzin nie było poprawy, dawał skierowanie do szpitala.
W drugiej sytuacji lekarz od razu wydawał skierowanie do szpitala (szczególnie kiedy dziecko ma 0-12 miesięcy oraz jeśli objawy mają postać zbyt ostrą, np. dziecko traci przytomność).
„Synek dostał gorączki, około 38 stopni i trafiliśmy do lekarza. Dostał najpierw Lacidofil, ze względu na to, że ma uczulenie, że to niby pomoże. Z tym, że dostał jeszcze biegunek i w kupie był śluz. No i wtedy dostaliśmy skierowanie do szpitala” ‒ matka dziecka 0-12 miesięcy, Włocławek.
„U mnie to było, że właśnie wymioty nastąpiły, córka zaczęła mi wymiotować. Także myślałam, że to tylko jakieś zatrucie, mówię… może, przejdzie… i podałam właśnie leki, ale nie pomagały, poszłam do lekarza i skierowanie do szpitala…” ‒ matka dziecka 0-12 miesięcy, Włocławek.
1. Dlaczego rotawirusy są groźne?
Zakażenie rotawirusem jest szczególnie groźne z powodu naprzemienności i ciągłości występowania wymiotów i biegunki. Objawy te powodują brak możliwości przyjęcia przez dziecko leków w postaci syropu/płynu podawanego doustnie (z powodu wymiotów), a także czopków (z powodu nasilonej wodnistej biegunki). Dodatkowo młodsze dzieci odmawiają jakiejkolwiek współpracy w zakresie przyjmowania płynów i leków. W efekcie choroba staje się trudna do opanowania w warunkach domowych, za pomocą dostępnych środków medycznych. Nie ma możliwości udzielenia dziecku niezbędnej pomocy.
Choroba jest nieprzewidywalna – nie wiadomo, ile czasu będzie trwała, kiedy nastąpi poprawa, może ona trwać od 3 do nawet 9 dni.
Choroba jest niezwykle męcząca dla dziecka – głównie z powodu gwałtowności i uciążliwości objawów (trzy naraz – gorączka, wymioty, biegunka) oraz braku możliwości ich zatrzymania. Ma wpływ na wygląd dziecka (traci na wadze, ma podkrążone, sine oczka, suche śluzówki i skórę) i jego zachowanie (jest apatyczne, marudne, cierpiące). Choroba może być bardzo niebezpieczna, zwłaszcza dla najmłodszych dzieci. Może dojść do groźnych dla dziecka następstw, szczególnie jeśli wystąpi odwodnienie lub drgawki.
„I to pamiętam, jak tak strasznie leciała z rąk, lała mi się dosłownie. I te wymioty takie strasznie męczące, dziecko dosłownie trzęsie się po każdym, trzęsie się z wyczerpania” ‒ matka dziecka 2-4 lata, Kraków.
„No taka jak papier skóra, biała i wiotka. Na przykład pupę, jak przewijałam to już nie mogłam patrzeć, bo normalnie to nie była pupa, tylko po prostu no… kości prawie. Tak mi spadła z wagi, że tej pupci to praktycznie miała samą skórę. Nie jadła nic prawie. Te biegunki wykańczały strasznie” – matka dziecka 2-4 lata, Kraków.
2. Opieka nad dzieckiem z rotawirusem w domu
Dziecko, które zachoruje na infekcję rotawirusową wymaga objęcia szczególnie troskliwą opieką, należy też przykładać szczególną wagę do prawidłowego nawodnienia i odżywienia malucha. Zajęcie się chorym dzieckiem w warunkach domowych wymaga zaangażowania wszystkich członków rodziny oraz zachowania szczególnej ostrożności, aby nie zarazili się oni od niego wirusem. Z relacji matek dzieci chorych na biegunkę rotawirusową wynika, iż opieka nad chorym dzieckiem jest bardzo trudna i przejściowo dezorganizuje życie całej rodziny, gdyż wymaga podporządkowania wszystkich czynności chorobie (pracy zawodowej, karmienia, mycia, gotowania, sprzątania itp.). Życie rodzinne było dla mam szczególnie trudne w przypadku posiadania więcej niż jednego dziecka i gdy doszło do zarażenia pozostałych członków rodziny.
„Wszystko przewrócone do góry nogami w domu. Wszystkie plany odłożone, tylko choroba, dziecko i nic więcej. Do góry nogami wszystko i dlatego wielki stres, ciągłe podenerwowanie w domu, atmosfera nerwowa strasznie, no taka właśnie burza z piorunami” – matka dziecka 0-12 miesięcy, Włocławek.
3. Opieka nad dzieckiem z rotawirusem w szpitalu
Co roku ponad 170 tysięcy dzieci w Polsce wymaga opieki ambulatoryjnej z powodu rotawirusów, z czego 21,5 tysiąca wymaga leczenia szpitalnego.
Brak możliwości pomocy dostępnymi, domowymi środkami powoduje, że duża część dzieci, przechodząc zakażenie rotawirusowe, trafia do szpitala.
Dziecko zostaje skierowane przez lekarza pediatrę podczas wizyty, kiedy mimo stosowania się do zaleconego dotąd postępowania (pojenia, podawania leków przeciwgorączkowych, przeciwbiegunkowych), leczenie w domu nie przynosi oczekiwanych efektów albo kiedy dziecko jest na tyle małe (szczególnie 0-12 miesięcy), że ryzyko odwodnienia jest bardzo wysokie. Często też maluch trafia do szpitala, gdy rodzice, przestraszeni złym stanem dziecka (nasilonymi objawami, odwodnieniem) oraz własną bezsilnością, decydują się na zawiezienie go bezpośrednio do izby przyjęć w szpitalu.
Pomimo tego, że hospitalizacja daje większe poczucie bezpieczeństwa, jeśli chodzi o stan zdrowia dziecka, to wiąże się ona z szeregiem negatywnych emocji i uczuć zarówno ze strony rodziców, jak i samego dziecka. Mamy maluchów czują złość na siebie, że nie były w stanie zapewnić im wystarczającej opieki w domu, jest im szkoda dziecka, które musi przebywać w nie zawsze komfortowych warunkach szpitalnych. Dla mam pobyt z dzieckiem w szpitalu wiąże się zawsze ze zmęczeniem, niewyspaniem i dyskomfortem.
„No na przykład sale w szpitalu, czworo dzieci leżało, no i ja już tam swoje do spania ukołysałam, żeby spało, a tu inne dziecko płacze, a tu dziecko moje śpi, tutaj zaczyna następne płakać, moje się budzi i… … no, że nie ma tych osobnych sal. Mnie niestety nie było stać, żeby wziąć jakąś tam salę osobną, także no mówię, taki dyskomfort” ‒ matka dziecka 0-12 miesięcy, Włocławek.
Zobacz także: Najczęstsze pytania dotyczące rotawirusów Szczepienia na rotawirusy Jak powstrzymać rotawirusy?