Trwa ładowanie...

Handel fałszywymi dokumentami kościelnymi kwitnie. "Ludzie oszukują jak przy podatkach"

 Maria Krasicka
16.09.2021 17:02
Handel dokumentami kościelnymi kwitnie. "Ludzie oszukują jak przy podatkach"
Handel dokumentami kościelnymi kwitnie. "Ludzie oszukują jak przy podatkach" (East News)

Chcąc zostać rodzicem chrzestnym, trzeba wykazać, że jest się praktykującym katolikiem. Jednak nie wszyscy mogą bez problemu uzyskać takie zaświadczenie od parafii i sięgają po fałszywe dokumenty, które można kupić w internecie. Czy jest to częste zjawisko? Zapytaliśmy o to o. Pawła Gużyńskiego, dominikanina.

spis treści

1. List do redakcji

Redakcja WP Parenting otrzymała list od mężczyzny, który został poproszony o bycie chrzestnym. Kiedy poszedł do parafii po zaświadczenie, usłyszał, że to nie będzie takie proste. Wtedy ktoś mu polecił, żeby po prostu kupił dokument w internecie i jak się okazało, takich ofert jest mnóstwo.

"Poproszono mnie, żebym został chrzestnym i miałem spory problem ze zdobyciem zaświadczenia (od jakiegoś czasu jest wymagane) natomiast w necie jest mnóstwo osób, które takie zaświadczenia oferują. Czy sakrament z takim zaświadczeniem jest ważny?" – napisał.

Sprawdziliśmy, czy faktycznie tak jest. Pod ofertą na jednym z portali sprzedażowych jest nawet opis: "Oferta skierowana jest do całej Polski, ponieważ współpracuje z nami wiele punktów. Dokumentacja na oryginalnych drukach wraz z bitymi pieczątkami oraz podpisami".

Zobacz film: "Cyfrowe drogowskazy ze Stacją Galaxy i Samsung: część 2"
Zaświadczenie z portalu
Zaświadczenie z portalu (domena publiczna)

2. Sprzedaż zaświadczeń kościelnych

Czy obchodzenie procedur kościelnych to szeroki problem? Czy ludzie często sięgają po takie rozwiązania? Zapytaliśmy o to eksperta. W rozmowie z WP Parenting ojciec Paweł Gużyński, dominikanin, przyznał, że doświadczył takiej sytuacji na własnej skórze.

- Sytuacja wyglądała tak, że prowadziłem nauki przedmałżeńskie i na koniec wystawiałem zaświadczenie o odbyciu tego kursu. Przygotowałem sobie druki i żeby ułatwić sobie życie, rozdałem, nie podpisawszy i nie przystawiwszy pieczęci, żeby pary samodzielnie mogły je wypełnić bez ryzyka popełnienia błędu w imieniu czy nazwisku – opowiada.

Pary następnie miały podejść z wypełnionymi blankietami do duchownego po podpis. Jedna z par zgłosiła, że przy uzupełnianiu danych, popełnili błąd i potrzebują kolejnego druku.

- Przyjąłem tę prośbę z zaufaniem i podałem im dwa puste blankiety, oni je wypełnili, ja podpisałem. Co się okazało następnego dnia: jedna z uczestniczek kursu, moja znajoma, zauważyła, że ta para wystawiła na jednym z portali dwa zaświadczenia, każde po 50 złotych. Były to te pierwsze blankiety, które otrzymali i stwierdzili, że je błędnie wypełnili – mówi o. Gużyński. - Momentalnie, jako że miałem ich dane, skontaktowałem się z nimi i poprosiłem o wycofanie oferty i zwrot blankietów, ponieważ w innym wypadku podejmę działania prawne. Oni wtedy zmiękli jak pasztetówka na słońcu, nie mieli odwagi osobiście przynieść ich z powrotem, tylko wysłali je pocztą – dodaje.

Zatem nie jest to zupełnie odosobniony przypadek?

- Standard. Niestety tak się dzieje. Ludzie kombinują jak koń pod górę z furą węgla, traktując te sprawy czysto formalnie, nie rozumiejąc własnego uczestnictwa np. w sakramencie, nie mając oporów przed dokonaniem oszustwa. Nie rozumieją, co robią – mówi. – To nie jest tylko tak, że to zawsze Kościół jest zły, a to są jakieś niepotrzebne procedury. Bynajmniej. Ludzie podchodzą do tego tak jak do miliona innych spraw w Polsce. Oszukują jak np. przy podatkach – dodaje.

3. "Setki lat kombinatorstwa"

Czasem chcąc szybko uzyskać dokumenty kościelne potrzebne np. do pochówku czy zawarcia związku małżeńskiego, wierni muszą uzbroić się w cierpliwość i wykazać, że są praktykującymi katolikami. Dlaczego ta droga jest tak "zbiurokratyzowana"?

- Dlaczego od razu podchodzimy w ten sposób? Ludzie bardzo często oszukują. W Polsce to historycznie ukształtowana tradycja. Przyglądając się np. formularzowi tzw. przesłuchania przedślubnego, które proboszcz musi przeprowadzić z narzeczonymi: te pytania się wzięły z tego, że przez setki lat Kościół trafiał na mnóstwo kombinatorstwa, szczególnie przy zawieraniu sakramentu małżeństwa, w tej sytuacji ludzie oszukują na potęgę – tłumaczy dominikanin. - Ten formularz nie jest wymysłem ślepej biurokracji kościelnej ani tym bardziej wścibstwa, tylko zapobieganiem oszustwom. A później ktoś przychodzi, że chce unieważnić małżeństwo czy inny sakrament – zauważa.

Jeśli ktoś stwierdzi, że chce pójść na łatwiznę i kupić dokument na portalu sprzedażowym, to czy sakrament jest ważny?

- Może być ważny, ale niegodziwy. Wszystko zależy od kontekstu. W przypadku chrztu nie będzie konsekwencji prawnych, ale z perspektywy kościelnej to ten człowiek będzie miał problem, bo jest to po prostu grzech – mówi o. Gużyński.

Czy takie zaświadczenia można jakoś zweryfikować?

- Trzeba by przeprowadzić śledztwo w księgach parafialnych. Można pójść i zapytać, czy taka osoba faktycznie otrzymała zaświadczenie, czy te dokumenty się zgadzają. Natomiast jest to bardzo żmudne i nikt nie ma czasu, żeby to robić – tłumaczy.

4. Zaświadczenie na chrzestnego

Chcąc zostać rodzicem chrzestnym, trzeba mieć świadomość, że parafia wymaga zaświadczenia od kandydata, poświadczającego, że jest praktykującym katolikiem. Należy pamiętać, że głównym obowiązkiem chrzestnych jest pomoc w wychowaniu dziecka w wierze. Jednak dlaczego potrzebny jest dokument? Nie wystarczy dobra wola i chęć?

- Wszystko opiera się na wzajemnym zaufaniu, że każda ze stron wie i dlaczego coś robi. Jeśli chcemy, żeby chrzestni pełnili swoją funkcję, to próbujemy to zweryfikować. Można się zastanawiać czy sposób jest skuteczny. W innych krajach nie ma takich zaświadczeń, jeśli chodzi o chrzestnych, ale czy to sprawia, że bardziej rozumieją i mniej kombinują? – mówi. - Ludzie często nie rozumieją, po co zostają chrzestnymi. Milion razy tłumaczyłem, by rodzice wybierali tych ludzi sensownie, a często słyszę nawet od osób, które nie uczestniczą w życiu Kościoła, że "przecież nie wypada odmówić" i wtedy zaczyna się kombinowanie – dodaje duchowny.

- Uczciwość wewnętrzna jest podstawą. Trzeba wprost powiedzieć, że nie chce się być chrzestnym. Bo to nie jest w zgodzie z naszym życiem. Jeśli nie uczestniczymy w wierze, takie zachowanie jest nieuczciwe w stosunku do dziecka, jego rodziców i nas samych – podsumowuje o. Gużyński.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Polecane

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze