Dzieci hospitalizowane z powodu COVID-19. Płacą za nieodpowiedzialność rodziców
Coraz więcej wiemy o tym, jak chorują na COVID-19 dzieci. Choć hospitalizacje i ciężkie powikłania należą do rzadkości, to bagatelizowanie choroby w przypadku tej grupy jest nieodpowiedzialne. Eksperci alarmują – zarażają się niezaszczepieni nastolatkowie i dzieci niezaszczepionych rodziców.
1. Szczepienia wśród dzieci
W Polsce najmłodszą grupą, która może być szczepiona przeciw COVID-19, są dzieci w wieku powyżej 12. roku życia.
- Wyszczepialność nastolatków jest na poziomie niezadowalającym – przyznała dr Lidia Stopyra, pediatra, specjalistka chorób zakaźnych, ordynator Oddziału Chorób Infekcyjnych i Pediatrii Szpitala im. S. Żeromskiego w Krakowie.
20 września Pfizer ogłosił, że szczepionka koncernu może być bezpiecznie stosowana również w młodszej populacji – wśród dzieci w wieku 5-11 lat. Wciąż jednak nie ma rekomendacji EMA oraz FDA dla tych grup wiekowych. Tymczasem wielu rodziców na to czeka.
- Jestem przekonana, że ci, którzy się szczepią, również chętnie zaszczepią swoje dzieci. Dzieci są szczepione od pierwszych dni życia – jesteśmy przyzwyczajeni do szczepień. Na świecie podano już ponad 6 mld dawek szczepionki, więc naprawdę wiemy, że szczepionka jest bezpieczna i możemy dzieci bez obaw szczepić – przekonuje ekspertka.
Czy to jedyny sposób, by chronić najmłodszych? Okazuje się, że nie.
Eksperci nie mają wątpliwości, że szczepienia rodziców oraz – na co szczególnie zwraca uwagę dr Stopyra – szczepienia w okresie ciąży, mogą w sposób istotny wpłynąć na bezpieczeństwo dzieci.
- Szczepienia w ciąży są absolutnie bezpieczne – jeśli kobieta w ciąży się zaszczepi, to wytwarza przeciwciała, które przekazuje swojemu dziecku. My to widzimy w praktyce – najmłodsze dzieci są chronione przeciwciałami matki. To jest ważne, bo noworodki i niemowlęta zaszczepionych matek nie wylądują w szpitalu na oddziale.
2. Dzieci a COVID-19
"Dzieci, jeśli zakażą się koronawirusem, na ogół przechodzą przez chorobę bardzo lekko, czasem wręcz bezobjawowo" – taką informację można znaleźć na rządowej stronie pacjent.gov.pl. Takie również informacje docierały do rodziców zewsząd od początku pandemii.
Gdy jednak grupy newralgiczne – obarczone ciężkim przebiegiem czy zgonem z powodu COVID-19 – wyszczepiły się, coraz częściej celem ataku SARS-CoV-2 stawały się młodsze grupy – w tym także dzieci.
Jednocześnie lekarze wciąż powtarzają, że u dzieci przebieg infekcji zazwyczaj nie jest tak ciężki jak u dorosłych. Powikłania w postaci groźnego PIMS stanowią niewielki odsetek.
- Dzieci rzadko przechodzą COVID-19 naprawdę ciężko, rzadko wymagają hospitalizacji – mówi dr Stopyra.
Co ma na myśli ekspertka? Niezaszczepieni rodzice w momencie, gdy ich dziecko ma pozytywny wynik w kierunku SARS-CoV-2, będą podlegać kwarantannie. To stwarza szereg problemów dotyczących codziennego funkcjonowania – poczynając od wyjścia do sklepu, aż po pracę.
- Niezaszczepieni rodzice z chorym dzieckiem podlegają kwarantannie, co wymaga całkowitej reorganizacji ich życia. Widzimy w praktyce, że jest to bardzo uciążliwe dla rodziców, którzy chcą pracować.
Czy tylko z tego powodu rodzice powinni się szczepić? Bynajmniej.
3. Hospitalizacje wśród dzieci
Jak donosi "Gazeta Wyborcza", w pomorskich szpitalach hospitalizowane dzieci w większości zostały zakażone przez niezaszczepionych rodziców.
- Zdarza się, że rodzice są zaszczepieni, a dzieci nie, ponieważ nie są one w grupie dopuszczonej do szczepień i z tego powodu dzieci muszą trafić do szpitala. Dużo jest jednak takich sytuacji, że hospitalizowane dzieci pochodzą ze środowisk unikających szczepień – komentuje te doniesienia ekspertka.
Podkreśla także, że dzieci na szpitalnym oddziale to dzieci niezaszczepione. Część z nich mogłaby zostać zaszczepiona, gdyż spełniają one kryteria wiekowe.
- Wszystkie dzieci, które przyjmujemy obecnie na oddział, to dzieci niezaszczepione. Są wśród nich takie dzieci powyżej 12. roku życia, które mogłyby być zaszczepione - z Nowego Sącza, Podhala, czyli z rejonów, w których ewidentnie jest słabsza wyszczepialność – mówi pediatra.
Tymczasem jest grupa dzieci, u których szczepienie rodziców jest kluczowe – to noworodki i niemowlęta. Nie mają one kontaktu z innymi dziećmi, zarażają się najczęściej od domowników. Są też grupą, którą może dotknąć najcięższa postać infekcji. Dla nich szczepienia rodziców są swoistym, ochronnym kokonem.
- A w oddziale mamy sporo tych najmłodszych dzieci – kilkutygodniowych, kilkumiesięcznych, które z racji niezaszczepienia rodziców są chore na COVID-19. Bo najmłodszych przed zachorowaniem, przed szpitalem chronią szczepienia dorosłych – przekonuje ekspertka.
– A jak wygląda zakażenie u niemowlęcia? To jest zawsze szpital, ono przestaje jeść albo ma zapalenie płuc. Nikt rozsądny nie pozwoli na leczenie takiego malucha w domu - dodaje pediatra.
4. Kiedy kolejne decyzje w sprawie szczepień?
Jak mówi dr Stopyra, spodziewamy się, że w listopadzie zapadnie decyzja Europejskiej Agencji Leków odnośnie do szczepień w młodszej grupie wiekowej i wraz z końcem listopada niewykluczone, że rozpoczną się szczepienia w gabinetach lekarskich. I nie jest to tylko nadzieja wyrażona przez pediatrę – dr Stopyra podkreśla, że rodzice wykazują duże zainteresowanie szczepieniami.
- Tak, pytają o to. Ci, którzy się szczepią, to osoby, którym zależy też na szczepieniu dzieci. Chcą, żeby chodziły do przedszkola, chcą mieć pewność, że nie skończą w szpitalu z dzieckiem - mówi nam ekspertka.
Dlaczego szczepienie dzieci w wieku od 5. do 11. roku życia jest istotne?
- Warto zwrócić uwagę, że wśród najmłodszych dzieci jest problem z zachowaniem reżimu sanitarnego – one nie będą chodzić w maseczkach, nie zachowają dystansu. To przedszkolaki, które mylą sztućce, bawią się wspólnie z innymi dziećmi, wymieniają zabawkami. To nie są dzieci, które mogą się uczyć zdalnie. W tej grupie szczepienie jest ważne – podkreśla dr Stopyra.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl