Dodatkowa opłata w cenniku dentysty. "Jak zobaczyłam paragon, zaniemówiłam!"
Zdjęcie cennika gabinetu stomatologicznego wywołało prawdziwą burzę w sieci. Widnieje na nim jedna pozycja, która bulwersuje rodziców. Chodzi o dopłatę za "niewspółpracujące dziecko".
1. Dopłata za "niewspółpracujące dziecko"
Chyba większość rodziców zgodzi się ze stwierdzeniem, że wizyty w gabinecie stomatologicznym z dzieckiem rzadko bywają przyjemne. Fora internetowe pełne są opisów tych, które wymknęły się spod kontroli. Rodzice w swoich opowieściach wspominają o pogryzionych palcach, płaczu i krzyku.
Do tego rachunki za wizytę u dentysty są niemałe. Jakby tego było mało, w cennikach niektórych gabinetów widnieją pozycje zapisane jako "dopłata do niewspółpracującego pacjenta". I to bulwersuje rodziców.
Ostatnio gorącą dyskusję wywołało zdjęcie cennika Centrum Stomatologii Piątkowo w Poznaniu. Widnieje na nim pozycja "brak współpracy dziecka". Okazuje się, że za rozbrykanego czy rozhisteryzowanego malucha rodzice mogą dodatkowo zapłacić 100 zł.
2. "Jak zobaczyłam paragon, zaniemówiłam!"
Jednak to nie pierwszy raz, gdy taki dodatkowy koszt bulwersuje opiekunów.
Pewna młoda mama napisała emocjonalny post na Facebooku, w którym pokazała paragon za zabieg dentystyczny jej trzyletniego synka. Chłopiec nie był zachwycony perspektywą borowania, za co - jak się później okazało - mama musiała dodatkowo zapłacić.
Zdjęcie paragonu wywołało prawdziwą burzę w sieci. Wszystko za sprawą naliczenia opłaty dodatkowej, którą na paragonie wyszczególniono jako "dopłatę za niewspółpracujące dziecko".
Mama trzylatka za usługę ze znieczuleniem powinna zapłacić 230 złotych. Jednak ostatecznie w gabinecie zostawiła 330 złotych.
"Świat jest chory… Byłam dziś z synem u dentysty w Ożarowie i gdy pani powiedziała mi ile mam zapłacić, opadły mi ręce! Jak zobaczyłam paragon, zaniemówiłam! "Dopłata do dzieci niewspółpracujących" 100 zł!!! Na koniec powiem tylko tyle: szkoda, że mój syn z bólem zęba nie współpracował… I to się nazywa stomatolog dziecięcy z podejściem" - napisała wzburzona kobieta.
Pod postem pojawiło się mnóstwo komentarzy. Oto niektóre wpisy:
"Stomatolog z podejściem do ściągania kasy w sposób żenujący. Zjawisko bulwersujące",
"Ja bym za tę dopłatę nie zapłaciła. Mówię serio! Co to w ogóle za kryteria!? A jakie warunki spełniają tam dzieci współpracujące, a jakie nie? Może trzeba się zastanowić, czy powinni tam w ogóle przyjmować dzieci, skoro sobie nie radzą. Była w ogóle informacja o takowej "dopłacie" przed wizytą?",
"Podobne praktyki mają weterynarze i ja to rozumiem. Skoro ktoś nie umie zapanować nad swoim dzieckiem lub zwierzęciem, też powinien to ogarnąć".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl