Poronienia w Polsce. Niektóre zawody zwiększają ryzyko
W Polsce dochodzi do dużej liczby poronień. Lekarze za przyczynę wskazują zaburzenia genetyczne. Jest jednak jeszcze coś. Są częstsze w wybranych grupach zawodowych.
1. Zamiast narodzin, poronienie
Medycyna określa "poronienie" jako samoistne obumarcie płodu do 22. tygodnia ciąży. Słyszymy o nim coraz częściej. Statystyki podawane przez szpitale to jedno, a tragedie przeżywane w domach – drugie.
Do niemal 50 proc. poronień dochodzi jeszcze przed 8. tygodniem ciąży. Zdarza się więc, że kobiety nie wiedzą o rozwijającym się dziecku. Myślą, że krwawienie spowodowane poronieniem to zwykła miesiączka.
Dla tych kobiet, które zdawały sobie sprawę, że są w ciąży, poronienie jest prawdziwą tragedią. Często rezygnują one z marzeń o macierzyństwie, biorą udział w psychoterapii. Nierzadko wpadają w ciężką depresję.
- Zdarza się, że pacjentka nie wiedziała, że jest w ciąży, a przyjmowała silnie działające leki czy piła alkohol. Pacjentki z płaczem pytają wtedy: "Panie doktorze, czy mogłam zrobić krzywdę swojemu dziecku?". Jesteśmy przemęczeni, przepracowani, żyjemy w ciągłym stresie, czasami sięgamy po leki, alkohol. Te czynniki mogą przyczynić się do zwiększenia liczby poronień. Teraz modne jest też "korpożycie". Za nowe mieszkanie, samochód, smartfona, laptop płacimy, ale finalnie nie w banku. Płacimy czasami życiem dziecka - mówi lek. Jacek Tulimowski, ginekolog.
2. Poronienia w Polsce
Liczba samoistnych poronień rośnie z roku na rok. Przykładem niech będą statystyki z kilku lubelskich szpitali – Samodzielnego Publicznego Szpitala Wojewódzkiego im. Jana Bożego, Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 1 oraz nr 4.
W pierwszej placówce w 2015 roku na 1998 urodzeń było 278 poronień. Dwa lata później ta liczba wygląda nieco inaczej: na 1787 urodzeń mamy 291 poronień.
- W SPSK 1 od stycznia do września 2017 roku odnotowano 106 poronień na 1205 urodzeń. Nasz szpital jest szpitalem klinicznym. Oznacza to, że właśnie tu trafiają najcięższe przypadki i najbardziej skomplikowane ciąże z całego województwa – mówi Anna Guzowska, rzecznik prasowy SPSK 1 w Lublinie.
W SPSK 4 w ubiegłym roku było ich 190.
3. Zagrożone zawody
Zdaniem ekspertów, poronienia częściej występują w wybranych grupach zawodowych. Jednym z czynników zwiększających ryzyko utraty ciąży jest częste przebywanie w pomieszczeniach, gdzie stosowana jest chemia. Do poronień często dochodzi więc u sprzątaczek. Negatywny wpływ na zdrowie mają używane przez nie środki czystości.
- Generalnie w grupach zawodowych, gdzie stosowane są środki chemiczne, ryzyko poronienia jest na pewno większe. Sprzątaczki zwykle nie używają silniejszych środków niż te, których używamy w domu. Pracują jednak przez osiem godzin i przez ten czas wdychają chemiczne opary, np. z wysychających podłóg. Rezultatem może być gromadzenie się w organizmie substancji toksycznych, co w konsekwencji w niektórych przypadkach może doprowadzić do utraty ciąży - tłumaczy lek. Jacek Tulimowski, ginekolog.
Ekspert dodaje, że do poronień często dochodzi również u kobiet, które ciężko pracują fizycznie. Wiele z nich podczas swojej pracy wykonuje duży wysiłek fizyczny, podnosząc "ciężary".
- Przychodzą do mnie pacjentki w ciąży, które proszą o zwolnienie lekarskie. Dlaczego? Ponieważ pracują w sklepie i często noszą ciężkie paczki. W takim wypadku niemal każdej ciężko pracującej pacjentce powinienem wypisywać zwolnienie. W ten sposób robimy ciąży niepotrzebną, złą aurę. To, że w czasie trwania ciąży położymy się w łóżku, nie znaczy że przebieg ciąży będzie prawidłowy. W rzeczywistości, jeżeli ciąża przebiega bez komplikacji, nie ma żadnych przeciwwskazań zdrowotnych do pracy - dodaje lek. Tulimowski.
Częste poronienia przeżywają pielęgniarki. Przez ciężką pracę przy pacjentach, którą wykonują, nie są w stanie utrzymać ciąży. Oprócz tego, mają stały kontakt z bakteriami. Występują u nich zakażenia. One też odbijają się na układzie rozrodczym.
Kto jest jeszcze w grupie zwiększonego ryzyka? Kobiety pracujące z dziećmi.
- Jeżeli kobieta jest w ciąży, a pracuje w np. przedszkolu (wtedy wzrasta możliwość infekcji), może otrzymać zwolnienie lekarskie. Występujący u dzieci wirus cytomegalii-CMV może powodować infekcję prowadzącą do poronienia - komentuje ekspert.
Podobnie jest w grupie fryzjerek, które pracują nawet po kilkanaście godzin dziennie w pozycji stojącej.
- Obecnie wiele osób stara się o ciążę. Jest to oczekiwane - i dobrze! Z drugiej strony pojawia się hasło, że "ciąża to ciężka choroba społeczna". W rezultacie uważa się, że położnicy powinni wypisywać zwolnienie lekarskie tylko z powodu tego, że kobieta jest w ciąży - komentuje lek. Tulimowski.