Trwa ładowanie...

Co denerwuje rodziców w przedszkolankach?

 Magdalena Bury
06.12.2022 13:54
Jakie naprawdę są nauczycielki wychowania przedszkolnego?
Jakie naprawdę są nauczycielki wychowania przedszkolnego? (123rf)

"Czuć od nich fajki, a syn dopiero w przedszkolu dowiedział się, co znaczą pogaduszki. Jak? Usłyszał to od pań, kiedy poprosił, żeby poukładały z nim puzzle". Niedawno pisaliśmy o tym, co irytuje przedszkolanki. Teraz czas na głos rodziców.

Dzieci w przedszkolu przebywają średnio osiem godzin dziennie. Przez ten czas bawią się, jedzą i... naśladują zachowania swoich wychowawczyń. To właśnie panie przedszkolanki są ich ukochanymi "ciociami", które przytulą i wytrą łzy, kiedy kolega po raz kolejny zabierze ulubioną zabawkę. Albo, gdy po prostu tęsknią za rodzicami.

Nauczycielki nie są jednak bez skazy. Doskonale wiedzą o tym rodzice. Co najbardziej irytuje ich w przedszkolankach?

- Przyprowadzam córkę do przedszkola na 7:00. Wtedy dzieci z wszystkich grup są w jednej sali. I co robi nauczycielka? Powie "dzień dobry" i wraca do kawy. W nosie ma to, co robią dzieci. A robią wiele. Sandra przyszła ostatnio z sali z podbitym okiem. Kolega rzucił w nią klockiem – mówi Karol, ojciec 5-letniej Sandry.

Zobacz film: "Jakie umiejętności powinno posiadać dziecko, które idzie do przedszkola?"

Zobacz też:

Jak wybrać najlepsze przedszkole dla swojego dziecka?

To, że nauczycielki siedzą za biurkiem i nic nie robią, to tylko jeden z zarzutów. Co jeszcze irytuje?

- Mamy 15:00, więc odbieram syna tak, jak zwykle. Rzuca mi się na szyję. Czuję fajki. I to tak, jakby wyszedł właśnie z jakiejś palarni. To, że nauczycielki palą mnie chyba najbardziej denerwuje. Skoro już jest tą przedszkolanką, to chyba mogłaby się postarać i rzucić? - opowiada Krzysiek, ojciec 3,5-letniego Adriana.

Mężczyzna dodaje, że ostatnio zauważył u syna znajomość nowego słowa - "pogaduszki".

- Podszedł do nas i spytał, czy urządzamy sobie pogaduszki. Dzieci w jego wieku łapią dużo słów, ale coś mnie podkusiło. Zapytałem, kto tak mówi. Adrianek odpowiedział, że panie w przedszkolu. I że nie wolno wtedy przeszkadzać. Syn chciał poukładać z nimi puzzle. A w efekcie został odesłany – komentuje.

Co dalej? Rodzice mówią wprost – denerwuje ich to, że dzieci chodzą z niewytartym nosem i pełną pieluchą.

- Maja ma 2,5 roku. Musi chodzić do przedszkola, bo ja wróciłam do pracy. I co? Odbieram córkę, a z pieluszki się wylewa. Już nie wspomnę o rękawach. Wszędzie zaschnięte smarki. Nie winię Majki, przecież musiała w jakiś sposób pozbyć się tego kataru. Ale to chyba obowiązek przedszkolanek? Tak trudno podłożyć dziecku chusteczkę i powiedzieć, żeby wyczyściło nosek... - mówi Aleksandra.

Kolejna pytana przeze mnie mama odpowiada: - Zosia ma problem z takimi dziecięcymi natręctwami. Skubie nosek, wkłada palce do buzi, czasami się boleśnie gryzie. Robi to nieświadomie. Jednak jeśli robi to w domu, wraz z mężem prosimy, żeby przestała. Zajmujemy ją czymś. Tak samo robi w przedszkolu. Ostatnio jednak córka przyznała mi się, że pani – owszem – zwróciła jej uwagę. W jaki sposób? Powiedziała, że tak to sobie może robić w domu, a nie w przedszkolu. I to jest psychologiczne podejście do dziecka? - mówi Karolina.

Sprawdź również:

Rozterki matki przedszkolaka

Okazuje się też, że problemem jest nieodpowiednie ubieranie dzieci na spacer.

- Ada ma w szatni dwie pary spodni, ciepłą bluzę i w razie czego kurtkę. Nauczycielka może sobie wybrać, w co ją ubrać. Przecież widzi, jaka jest pogoda. I zawsze jest problem. Moja córka wraca do domu i mówi: "Mamo, a na spacerze było mi zimno!" - opowiada Gabriela.

Co jeszcze irytuje? Rodzice skarżą się, że chociaż dodatkowo płacą za obiady, dzieci ich nie jedzą. Nauczycielki nawet nie próbują namówić maluchów do skosztowania ziemniaków czy mięsa.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze