Chodziła z obumarłą ciążą. "Powiedział, że tamten lekarz powinien to widzieć"
Tragiczna śmierć 30-letniej ciężarnej Izabeli z Pszczyny wstrząsnęła całym krajem. Od tamtej pory kobiety postanowiły dzielić się swoimi doświadczeniami, które były spowodowane zaostrzeniem prawa aborcyjnego. O swojej historii opowiedziała także Anna Ochab-Marcinek, członkini zespołu doradczego ds. COVID-19 przy prezesie PAN.
1. Śmierć ciężarnej 30-latki
Śmierć 30-letniej Izabeli z Pszczyny, która zmarła w 22. tygodniu ciąży wstrząsnęła całym krajem. U kobiety stwierdzono bezwodzie, które prowadzi do śmierci płodu. Mimo to ciąża nie została przerwana, a u 30-latki rozwinęło się zakażenie wewnątrzmaciczne, którego następstwem był zgon.
"Pacjentka 22. tydzień ciąży, bezwodzie. Lekarze czekali na obumarcie płodu. Płód obumarł, pacjentka zmarła. Wstrząs septyczny" – napisała Jolanta Budzowska, prawniczka specjalizująca się w sprawach z zakresu błędów medycznych.
Konsekwencje wyroku TK z 20.10.2020 r., sygn. K 1/20 w praktyce. Pacjentka 22 tydz., bezwodzie. Lekarze czekali na obumarcie płodu. Płód obumarł, pacjenta zmarła. Wstrząs septyczny. Piątek spędziłam w prokuraturze. Dobrego weekendu, czas na reset. pic.twitter.com/vAzwGAQ1ix
— Jolanta Budzowska (@JolBudzowska) October 29, 2021
Przypadek pani Izabeli rozpoczął debatę na temat zeszłorocznego wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który orzekł, że aborcja jest zakazana nawet w przypadku ciężkich wad płodu lub jego nieuleczalnej choroby. Do tej pory można było przerwać ciążę w przypadku zagrożenia życia matki, wrodzonych wad płodu lub kiedy ciąża pochodziła z gwałtu.
2. Indukowanie poronienia po kilku tygodniach
Od momentu ujawnienia tragicznej historii pani Izabeli w mediach społecznościowych pojawiają się kolejne głosy innych kobiet, które również padły ofiarami zaostrzonych przepisów. O swojej historii opowiedziała m.in. Anna Ochab-Marcinek, naukowczyni.
Kobieta opisała jak w piątym lub szóstym tygodniu jej ciąża obumarła. Mimo to podczas kontroli w klinice in vitro lekarz jej o tym nie poinformował, przez co chodziła z martwym zarodkiem jeszcze kilka tygodni.
"Inny lekarz to wykrył i powiedział, że tamten powinien był to widzieć. Szpital, w którym indukowano poronienie, był obwieszony oprawnymi w ramki błogosławieństwami kolejnych papieży. Psycholog szpitalna na informację o in vitro powiedziała mi: "Zarodki, zarodki, zarodki, zarodki, a jakby pani wzięła chłopa na wakacje i zrobilibyście sobie dziecko normalnie?" – pisze Anna Ochab-Marcinek.
Niestety był to tylko początek dramatu, jaki spotkał kobietę.
"Podczas podawania tabletek poronnych pielęgniarka powiedziała: "Ale wie pani, że te tabletki są używane też w celach... takich... kryminalnych?" Nie wiem, czy mówiła to, co myślała, czy może chciała mi dać do zrozumienia, jakim preparatem w razie czego przerywa się ciążę?" – dodaje.
Późniejsze badanie tkanek po poronieniu wykazało, że wdał się stan zapalny. Niewątpliwie pozostawienie obumarłych tkanek w macicy zagraża zdrowiu pacjentki. Jeżeli nie oczyści się dokładnie macicy, może dojść do poważnej infekcji, której następstwem może być sepsa i zgon.
"Wydarzenia, które opisałam miały miejsce jeszcze przed tym orzeczeniem, w roku 2018. Już wtedy personel medyczny robił na mnie wrażenie dmuchającego na zimne, żeby nie wejść w konflikt z prawem o zakazie przerywania ciąży. Po orzeczeniu z 2020 roku sytuacja kobiet potrzebujących pomocy medycznej zgodnej ze standardami cywilizowanego świata z pewnością jeszcze się pogorszyła" – podsumowuje w rozmowie z "MamaDu" Anna Ochab-Marcinek w wywiadzie udzielonym 10 listopada.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl