Chłopiec miał zeza. Okazało się, że to objaw raka
Tony i Soeli Stephenson, rodzice Charliego, zauważyli u chłopca problemy z jednym oczkiem. Sądzili, że może potrzebować okularów. Okazało się, że umiera.
1. Zez okazał się objawem glejaka
Charlie Stephenson wydawał się całkiem zdrowym chłopcem. Jednak rodzica zauważyli zmiany w poruszaniu się jednej z jego gałek ocznych.
Nietypowe objawy utrzymywały się u dziecka zaledwie dwa tygodnie zanim odwiedzili lekarza, podejrzewając wadę wzroku lub zeza.
Chłopca w trybie pilnym skierowano do szpitala. Diagnoza lekarska była przerażająca i szokująca. Okazało się, że dziecku zostało 9 miesięcy życia.
Zez to objaw rozlanego glejaka pnia mózgu. To najbardziej złośliwy z dziecięcych nowotworów. W przypadku Charliego nie ma szans podjęcia leczenia ani operacji.
Zobacz też: Zobaczyła zmianę w oku synka i serce stanęło jej w gardle. Przeczuwała, że to rak
Przed śmiercią rozwój choroby prawdopodobnie pozbawi dziecko wzroku i możliwości komunikowania się ze światem.
Zrozpaczeni rodzice nie powiedzieli dziecku, że umiera. Boją się, że Charlie straciłby chęci do życia.
Glejak daje szanse na najwyżej sześć miesięcy względnie normalnego funkcjonowania. Później dokona spustoszeń, a wreszcie spowoduje zgon.
Rodzice 9-latka są zdruzgotani. Oboje zrezygnowali z pracy, żeby móc być stale z synkiem.
Dziecko jest obecnie poddawane radioterapii paliatywnej. Rodzice zbierają fundusze na próby przedłużenia i poprawy jakości życia ukochanego synka.
Mają nadzieję, że jego umieranie nie będzie bolesne. Dziecko dzielnie walczy. Choć ma już problemy z chodzeniem, ciągle stara się uśmiechać.
Zobacz też: Miała 8 lat, gdy zdiagnozowano u niej raka piersi. Teraz jest zdrowa, ale marzy o normalności
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl